- "Toksyczny mściciel" to historia siłowni, i jej pracownika, pana, który sprząta i podaje ręczniki – mówi Piotr Gniewkowski, z fanpejdżu "Horrory". – Wszyscy się z niego śmieją i w momencie, w którym zaczynają go gonić, on wpada do kadzi z toksycznymi chemikaliami (która zresztą jest przecież w każdej siłowni).
Wówczasten skromny, prosty człowiek, zamienia się w wielkiego, supersilnego Toksycznego Mściciela. – To historia podobna do tej Spider-Mana – mówi Gniewkowski. – Bohater bowiem budzi się rano zmieniony i postanawia walczyć ze złem w swoim mieście.
Zdaniem eksperta film stał się kultowy głównie ze względu na absolutny brak logiki, gry aktorskiej i beznadziejne efekty specjalne. – Człowiek, który w tym filmie grał burmistrza, tak wstydził się tego, co miał powiedzieć, że przez większość czasu improwizował – mówi Gniewkowski. – Prawdopodobnie zresztą scenariusz tego filmu to… jedna kartka formatu A4. Ale to właśnie pokochali ludzie.
(kd)