Słynna lista siedmiu cudów świata starożytnego do dzisiaj budzi wiele emocji. Jest tak między innymi dlatego, że spośród wymienionych na niej cudów architektury przetrwał do naszych czasów tylko jeden – piramidy w Gizie.
Zakrawa to na paradoks, ponieważ pozostałe były od piramid młodsze o co najmniej 2000 lat! Być może to właśnie nietrwałość pozostałych cudów sprawiła, że w niedalekiej przyszłości planowana jest odbudowa jednego z nich – efeskiego Artemizjonu. Odbudowę zaplanowali tureccy i austriaccy naukowcy.
Do tej pory w Efezie stały już dwa Artemizjony – świątynie ku czci Artemidy. Pierwszą z nich ufundował w połowie VI w. p.n.e. król Lidii, Krezus. Budowa trwała 120 lat, a jej efektem była najwspanialej ozdobiona świątynia w całym greckim świecie. W 356 r. p.n.e. cud architektury został podpalony przez żądnego sławy szewca, który w ten sposób chciał unieśmiertelnić swoje imię. Udało mu się nie tylko zniszczyć budowlę, ale i przejść do historii - właśnie dlatego nie przytoczymy jego imienia w tym artykule. Zebranie funduszy na odbudowę i rekonstrukcja świątyni zajęły kolejny wiek. Ostatecznie Artemizjon unieśmiertelnili Goci, którzy najechali Efez w 262 r. n.e. Do naszych czasów zachowały się tylko niewielkie resztki wspaniałego założenia, odkryte przez brytyjskich archeologów jeszcze w XIX wieku.
Tym, co przede wszystkim zachwycało starożytnych, były rozmiary Artemizjonu oraz jego niezwykle bogata dekoracja, a zwłaszcza 36 rzeźbionych bębnów umieszczonych u dołu frontowych kolumn. Nowy Artemizjon ma mieć takie same rozmiary jak jego antyczna wersja, ale wzrośnie ilość rzeźbionych kolumn – będzie ich aż 60 na 120. Pomysłodawcy pragną, aby bębnów dostarczyli artyści z całego świata, a 60 najlepszych wybierze międzynarodowe jury. Jak się szacuje, budowa będzie kosztować około 150 mln dolarów.
(ew)