Jest wiele takich urządzeń. Ich cechą wspólną jest to, że prowokują pytanie: ale po co? Mała lodówka wielkości szklanki zasilana przez komputer, lampka która trochę świeci, wiatrak, który trochę schładza powietrze albo czujnik doniczkowy.
- W urządzeniu, które wstawiamy w glebę w pobliżu naszej rośliny, jest czujnik, który zbiera informacje o wilgotności gleby. Jest też czujnik temperatur powietrza i gleby. Specjalna aplikacja na smartfona pomaga stwierdzić czy temperatura jest zbyt wysoka dla naszej rośliny - tak Tomasz Leśniak z firmy Parrot tłumaczy, jak działa Parrot Flower Power.
- Spotkałem się z masażerem na USB - mówi Andrzej Pająk z pisma "Chip" - wielkości dwóch pudełek zapałek, którym, zakładam właściciel miałby sobie masować plecy podczas długiego dni w pracy. Siła działania takiego urządzenia była mocno wątpliwa - dodaje. Zdaniem redaktora naczelnego magazynu "CRN" są dwa kanały sprzedaży na których bazują producenci, jednym z nich są klienci którzy kupują takie gadżety na fajny prezent. - Drugim rynkiem, który wydaje się perspektywiczny, są korporacje. Firmy lubią obdarowywać klientów takimi gadżetami - tłumaczy Tomasz Gołębiowski.
Na audycję "Cyber Trójka" zapraszamy w piątek o godz. 18.10 zaprasza Damian Kwiek.
(mp)