Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Anna Wiśniewska 11.10.2014

Alibaba to tylko początek ekspansji Chin w Internecie i branży IT

Chiny kojarzą się u nas głównie z produktami marnej jakości, prostymi i tanimi. Jakoś nam umknęło, że zaledwie parę lat temu, trochę odgórnie (a prawie wszystko, co dzieje się w chińskiej gospodarce inspirowane jest przez władze), postawiono tu na innowacje i nowe technologie.
Chińscy informatycy przy pracy w nowej strefie innowacji w ChengduChińscy informatycy przy pracy w nowej strefie innowacji w Chengdu Adam Kaliński

Nadspodziewanie udany debiut na nowojorskiej giełdzie Alibaby – chińskiego giganta handlu internetowego, każe więc zwrócić uwagę na potencjał innowacyjny Chin, dotąd bardzo lekceważony.

Chińskie towary to już nie tylko tania tandeta

Państwowe pieniądze, a chiński skarbiec jest teraz pełen – pozwoliły dość szybko uruchomić mechanizmy wyzwalające innowacyjność, choć słychać zarzuty, że ma ona kruche podstawy i jest sterowana odgórnie, więc „Doliny Krzemowej” z prawdziwego zdarzenia Chiny się nie dorobią. Czyżby?

Alibaba.com wstrząsnął Wall Street. Co wiadomo o chińskim gigancie >>>

Przykład Alibaby (ten sukces to głównie zasługa założyciela firmy, Jacka Ma) oraz innych chińskich firm nowych technologii świadczy, że pieniędzy tych nie wyrzucono w błoto. Warto jednak dodać, że chińska branża IT prawie w całości znajduje się w rękach prywatnych. Dzięki temu nie musi liczyć wyłącznie na państwowe wsparcie, bowiem płynie do niej szerokim strumieniem kapitał inwestorów prywatnych. Jeśli jednak prześledzić, jak rodziły się i krzepły słynne dziś na całym świecie: Huawei, Lenovo, Hisense i podobne firmy, wyraźnie widać ich państwowy albo wojskowy rodowód, powiązania z ludźmi władzy, wsparcie w postaci ulg podatkowych, dotacji itp., co wcale nie znaczy, że swój sukces zawdzięczają wyłącznie pomocy publicznej.

Chińskie firmy wyruszają w świat

Tacy giganci chińskiej branży internetowej, jak Baidu, Tencent czy wspomniany Alibaba, choć z racji rozmiarów lokalnego rynku mogą duże pieniądze zarabiać u siebie, to by dołączyć do światowej czołówki wchodzą na rynki zagraniczne. Gdy przegląda się dowolny chiński serwis gospodarczy, to po wiadomościach makroekonomicznych najwięcej doniesień dotyczy tego, co aktualnie dzieje się w branży nowych technologii i jakie ma to przełożenie na gospodarkę kraju.

„Twarde dane nie kłamią, to istne szaleństwo” – obwieszcza portal China Economic Review informując, że sprzedaż przez Internet takich firm jak Tmall, Taobao  oraz całej Alibaba Group odnotowała 83-proc. wzrost rok do roku. Nie bez znaczenia jest także fakt, że Chińczycy, zwłaszcza młode pokolenie, w zdecydowanie większym stopniu niż np. my-Europejczycy korzystają z dobrodziejstw np. technologii mobilnych. Powszechność użytkowania urządzeń typu tablet czy smartfon, pozwalających być stale on-line, jest w Chinach widoczna na każdym kroku. Teraz producenci wszelkiego typu technologii ubieralnych (wearables), od słynnych Google Glass po wszelkie inteligentne bransoletki, zegarki, a nawet naszpikowane czujnikami T-shirty zbierające informacje o pracy ludzkiego serca, wysiłku, które potem trafiają do odpowiedniej aplikacji na smartfonie – właśnie Chiny upatrzyli sobie, jako kraj będący w awangardzie nowego trendu. Rynek ten na dobrą sprawę dopiero powstaje, bowiem bliski nasycenia jest już rynek tradycyjnych urządzeń, takich  jak  komputery osobiste, laptopy, smartfony, a nawet tablety.

Szanghajski National Business Daily szacuje na podstawie obecnych trendów, że chiński rynek ubieralnych technologii będzie wart za dwa lata ok. 3–4 mld dolarów.

Innowacyjność kluczem do sukcesu

Jak wynika z raportu Chińskiego Instytutu Strategii Rozwoju Nauki i Technologii, Chiny awansowały na 19. Miejsce, w rankingu 40 wiodących pod względem innowacyjności krajów świata. Nakłady tego kraju na badania i rozwój wyniosły w zeszłym roku ponad bilion juanów (1 juan to ok. 50 gr.), co daje im 3. miejsce w świecie pod względem rozmiarów takich inwestycji. Na nic zdadzą się utyskiwania, że Chiny na potęgę kopiują albo wykradają zachodnie rozwiązania, choć to też prawda.

O roli branży IT w Chinach i pokładanych w niej nadziejach świadczy nawet to, że tamtejsza Narodowa Komisja Rozwoju i Reform (NDRC), organ koordynujący wszelkie strategiczne projekty gospodarcze i ustalający ich priorytety, uznała inwestycje w szybko rosnący rynek tzw. cloud computingu za istotne dla chińskiego przemysłu i nakreśliła plan działań na lata 2016–2020, zakładający stworzenie „kompletnego łańcucha usług w tej dziedzinie”. Pilotażowe programy, wspierane przez Komisję i Ministerstwo Finansów, integrujące usługi w chmurze działają już w Pekinie, Szanghaju, Shenzhen, Hangxhou i Wuxi.

Teraz pora na drony

Niedawno tajwańskie media, wyczulone na chińską ekspansję na różnych polach, w tym technologicznych poinformowały, że Chiny wkrótce dołączą do czołówki producentów dronów, czyli samolotów bezzałogowych, które mają zastosowanie od pola współczesnej walki po geodezję, rolnictwo czy ratownictwo medyczne. Drony „Made in China” mogą niebawem stać się chińskim przebojem eksportowym, jak np. panele słoneczne. Ceny rzecz jasna konkurencyjne. Już teraz chiński dron Blue Arrow 7, jak podaje tajwański portal Want ChinaTimes jest tańszy od swego amerykańskiego odpowiednika o 70 tys. dolarów.

Widać, że w Chinach na szczytach władzy uznano, iż można pójść na skróty i w kilka lat przeskoczyć od gospodarki, która zalewa świat tanimi zabawkami, ubraniami czy butami – do gospodarki wytwarzającej towary i usługi o wysokiej, a nawet bardzo wysokiej wartości dodanej.

Alibaba.com: jak działa największy portal e-commerce

Źródło: Bloomberg/x-news

Adam Kaliński