Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Jarosław Krawędkowski 26.10.2014

Czy warto chodzić na piwo z pracownikami? Tak, ale trzeba uważać

Jedno piwo, jeden drink. Szefowie również w ten sposób integrują się z pracownikami, chcąc pokazać swoją ludzką twarz. Trzeba jednak uważać, by w efekcie twarzy nie stracić.
Spotkania pozwalają na pokazanie ludzkiej twarzy szefa, ocieplają jego wizerunek. Natomiast ciągle należy mieć z tyłu głowy to, że należy zachować pewien dystans.Spotkania pozwalają na pokazanie ludzkiej twarzy szefa, ocieplają jego wizerunek. Natomiast ciągle należy mieć z tyłu głowy to, że należy zachować pewien dystans.Glow Images/East News

Anna Mucha, dyrektorka Reventon Group jako początkująca menedżerka założyła sobie, że spróbuje odegrać w firmie rolę idealnego lidera.

Zażyłość może przeszkadzać potem w pracy

– Wówczas wydawało mi się, że bliskie, przyjacielskie wręcz relacje z zespołem, są tym, co buduje autorytet nieformalny w grupie. Postanowiłam pójść w tym kierunku. Niestety szybko się okazało, że nie do końca się to sprawdza, a wręcz utrudnia pracę – ocenia Anna Mucha.

Jej zdaniem zacieranie się granicy i stawanie się „jednym z nich” spowodowało, że ludzie zaczęli wykorzystywać ten fakt. Pojawiało się więcej polemiki, wymówek, szukania usprawiedliwień, naciskania na zmianę decyzji itd. – Ewidentnie wykorzystywali element sympatii – wyjaśnia.

Nawiązywanie kontaktów z pracownikami w tej formie, szczególnie w małych i średnich firmach, jest jednak nieuniknione. Panują w nich niemalże rodzinne relacje, więc formalizowanie stosunków może przyczynić się do pogorszenia atmosfery pracy.

Szefowie wybierają więc różne sposoby na zintegrowanie się z pracownikami i bliższe ich poznanie. Poza spotkaniami firmowymi czy wyjazdami integracyjnymi decydują się także na nieformalne wyjścia.

Warto się spotkać, ale bez upijania się

– Należy założyć, że spotykamy się po godzinach, ale zachowujemy granice. Ja sam umawiam się z pracownikami po godzinach, bo uważam, że warto czasem wyjść z butów, w których jesteśmy na co dzień – butów menedżerskich lub pracowniczych i lepiej poznać swoich ludzi, a przy okazji czegoś ciekawego doświadczyć. Mam tutaj na myśli wyjście np. na gokarty, do teatru czy na dobry obiad lub kolację, także przy drinku czy piwie, ale nie upijam się przy tym – przyznaje Marcin Juchniewicz, dyrektor Gamma Discover.

Wspólna praca i jeszcze wspólne piwo? Za dużo szczęścia

Anna Bugalska, dyrektor działu doradztwa i badań organizacyjnych Instytut Rozwoju Biznesu, przyznaje za to, że z dystansem podchodzi do zbyt bliskich relacji z pracownikami. Nie widzi jednak nic niestosownego w spotkaniach, podczas których pojawia się alkohol.

– Nie mam zwyczaju wychodzić z pracownikami na piwo, głównie z tego powodu, że i tak dużo pracujemy i spędzamy ze sobą dużo czasu. Angażowanie pracowników czasowo poza godzinami pracy, nawet na piwo, uważam za zbytnie nadwyrężanie ich czasu prywatnego – mówi Bugalska. – Co mogłabym osiągnąć na piwie, realizuję w trakcie pracy, podczas wspólnego obiadu, chwili na luźną rozmowę. Moje spotkania z pracownikami przy posiłku, ewentualnie jednej lampce wina to kolacja wigilijna lub jajeczko – dodaje.

Spotkanie przy alkoholu to nic złego

Michał Gołgowski, jeden z dyrektorów w Adecco Poland, wychodzi z kolei z założenia, że skoro w pracy stara się być możliwie blisko pracowników, dzięki czemu jest także blisko ich spraw prywatnych, to spotkania po godzinach, w czasie których także pojawia się alkohol, nie są niczym złym.

– Zarówno w obecnej firmie, jak i w poprzednim miejscu pracy, gdzie również odpowiadałem za zespół pracowników, chętnie korzystałem z okazji do wspólnych, nieformalnych spotkań. Wychodzimy razem na drinka lub na kolację i bardzo cenię sobie te spotkania. Panuje na nich luźna atmosfera, nie tworzymy żadnej agendy – podkreśla Gołgowski.

Uwaga: kiedy nie wypada bratać się z pracownikami

Nie każdemu menedżerowi wypada jednak spotykać się z pracownikami po godzinach pracy. – W kulturze hierarchicznej, gdzie szefowie długo budują swoje kompetencje, wyjście na piwo będzie nieakceptowalne – wyjaśnia Anna Bugalska.

– W kulturze adhokracji, gdzie ważne są pomysły i tworzenie warunków do innowacyjności, byłoby to możliwe. Warto jednak pamiętać, że im wyżej w hierarchii znajduje się kierownik, tym jego odpowiedzialność za modelowanie zachowań u jego podwładnych jest wyższa i wpływ na działanie firmy większy. W warunkach klubu nie w pełni kontrolujemy swoje zachowania i istnieje większe ryzyko niewłaściwego zachowania – dodaje.

A może wpaść na spotkanko, wypić piwko i zostawić ich sobie?

Właściwie zachowanie dotyczy bowiem obu stron. Chodzi o to, by spotkania, na którym menedżer chciał pokazać swoją ludzką twarz, nie opuszczał, tracąc twarz.

– Znam menedżerów, którzy próbując pokazać się od tzw. ludzkiej strony, przesadzają. Można wyjść na dosłownie jedno piwo czy jednego drinka, po czym opuścić lokal, żeby zostawić przestrzeń pracownikom na ich własne rozmowy – zaznacza Marcin Juchniewicz. – Innego typu zachowanie może zakrawać na propagowanie spożywania alkoholu. Poza tym takie zasiedzenie w lokalu może być krępujące dla pracowników. Jeżeli jednak menedżer nie wyznaczy sobie granicy, a nawet upije się, jest to dla niego droga w jedną stronę. Można latami budować autorytet i zburzyć go podczas jednego wyjścia.

O czym rozmawiać z szefem przy piwie?

Innym z problemów są tematy poruszane podczas nieformalnych spotkań z zespołem. Marcin Juchniewicz przy okazji organizowanych szkoleń, gdzie razem z pracownikami danej firmy przebywa w jednym hotelu, wie coś na ten temat.

– Po pierwszym dniu z reguły przychodzi czas na nieformalne spotkania pracowników, także z menedżerami. Niestety często nie zachowują oni granic. Po północy, gdy większość ma już w czubie, ludziom zbiera się na szczere rozmowy po latach i postanawiają np. powiedzieć, co myślą o danej osobie, czy jej zachowaniu. Niesmak po takich wyznaniach zostaje, co przekłada się później na atmosferę w pracy. Z drugiej strony menedżerowie często nie trzymają języka za zębami i w luźnych rozmowach ujawniają informacje na temat firmy, którymi nie powinni się dzielić, a pracownicy przekazują ją dalej – przestrzega Juchniewicz.

Dlatego eksperci przyznają, że warto wybierać bezpieczniejsze formy spoufalania się z pracownikami.

– Niektóre firmy organizują tzw. friday drink, czyli piątkowe spotkania z alkoholem po godzinach pracy. Mogą się one odbywać poza firmą, w barze czy restauracji lub nawet w firmowej kuchni. Jest to dobra okazja, żeby po tygodniu pracy porozmawiać o swoich prywatnych sprawach i nieco zrelaksować. W innych firmach praktykuje się wyjścia towarzyskie jako nagrodę za zakończony sukcesem projekt lub realizacje celów sprzedażowych – wylicza Michał Gołgowski.

Na takich spotkaniach pojawiają się zarówno menedżerowie, jak i członkowie zespołów. Jest to okazja do skrócenia dystansu między nimi.

– Sam pamiętam, że jako młody pracownik uważałem osoby zajmujące wyższe stanowiska za mocno nieosiągalne. Wspólne spotkania dawały możliwość, żeby ich poobserwować i poznać. Dawały także możliwość, żeby się pokazać, czymś pochwalić lub podzielić swoim pomysłem – przyznaje Gołgowski.

Spotykać się, ale tylko z jakiejś okazji

Natomiast zdaniem Anny Muchy najlepszym rozwiązaniem są spotkania przy okazji konkretnych wydarzeń w firmie – kwartalnych zebrań czy okolicznościowych, np. wigilii dla pracowników.

– Takie spotkania pozwalają na pokazanie ludzkiej twarzy szefa, ocieplają jego wizerunek. Natomiast ciągle należy mieć z tyłu głowy to, że należy zachować pewien dystans, który pozwoli nam na pełnienie naszej funkcji w sposób właściwy – uważa Mucha.

Możemy się lubić, ale praca , to praca

– Pracownik zawsze musi czuć, że „możemy się lubić, ale w pracy obowiązują określone zasady, których należy się trzymać”. Zacieranie się granicy w takich relacjach, może powodować szereg problemów w codziennej pracy, związanych z egzekwowaniem, delegowaniem i rozliczaniem z powierzonych zadań – dodaje.

Joanna Oreł

/