Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Jarosław Krawędkowski 03.04.2019

W Parlamencie Europejskim trwa walka ws. przepisów o delegowaniu polskich kierowców: wniosek Polski - odrzucony

W walce w Europarlamencie o odrzucenie niekorzystnych dla polskich firm transportowych przepisów, dotyczących delegowania pracowników, punkt zdobyli nasi przeciwnicy. Jak informuje korespondentka Polskiego Radia w Brukseli Beata Płomecka, większością głosów europosłowie zdecydowali, że jutro odbędzie się jednak głosowanie nad przepisami, które zaostrzają zasady w transporcie międzynarodowym.
Posłuchaj
  • Odrzucony został wniosek Polaków, popierany przez deputowanych z naszego regionu, by głosowanie wykreślić z sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego. /Beata Płomecka, Bruksela, Polskie Radio /IAR/./.
  • Nasi europosłowie nie składają jednak broni i jutro będą próbowali jeszcze raz wykreślić głosowanie z sesji Europarlamentu. Mają argumentować, że niemożliwością jest głosowanie ponad tysiąca poprawek. /Beata Płomecka, Bruksela, Polskie Radio /IAR/./
Czytaj także

Odrzucony został wniosek Polaków, popierany przez deputowanych z naszego regionu, by głosowanie wykreślić z sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego, która dziś rozpoczęła się w Brukseli. Europoseł Kosma Złotowski z PiS-u powiedział, że zabrakło niecałych 50 głosów.

Za wykreśleniem punktu z porządku obrad było 219 europosłów, przeciwko 267.

Oznacza to, że w czwartek pod głosowania plenarne poddanych zostanie ponad tysiąc poprawek, które zgłoszone zostały do propozycji regulacji. Większość poprawek przygotowali polscy deputowani.

Emocjonalne wystąpienia w Europarlamencie

Przed decyzją bułgarski europoseł Andrey Novakov w emocjonalnym wystąpieniu apelował, by odłożyć głosowanie nad przepisami co do których trudno o sprawiedliwy kompromis.

− Posłuchajcie własnych sumień, głosujcie za usunięciem pakietu z porządku obrad. Jeśli pozwolimy, by został on poddany pod głosowanie i zignorujemy wyrażany wobec niego sprzeciw, to będzie oznaczało, że nie ma praworządności w tej izbie - mówił Bułgar.

Natomiast niemiecki europoseł z grupy socjalistów Ismail Ertug apelował o utrzymanie przepisów w porządku obrad.

− Czeka na nie sektor i czeka na nie branża - mówił podniesionym głosem.

W głosowaniu zabrakło ok. 50 głosów

Polacy decyzją europosłów byli zawiedzeni. Kosma Złotowski z PiS-u powiedział, że zabrakło niespełna 50 głosów.

− No niestety, jesteśmy w mniejszości, wielu z Parlamentu Europejskiego zależy na tym, by to jeszcze przegłosować - skomentował w rozmowie z brukselską korespondentką Polskiego Radia Beatą Płomecką.

Potwierdził, że jutro Polacy podejmą jeszcze jedną próbę wykreślenia głosowania z porządku obrad.

− Wciąż mam nadzieję tak długo, jak Parlament Europejski nie zagłosował nad tym okropnym, wrogim wspólnemu rynkowi pakietem - dodał europoseł.

Polscy europosłowie podejmą kolejną próbę jeszcze jutro

Nasi europosłowie nie składają jednak broni i jutro będą próbowali jeszcze raz wykreślić głosowanie z sesji Europarlamentu. Mają argumentować, że niemożliwością jest głosowanie ponad tysiąca poprawek. Większość z nich złożyli sami Polacy, by opóźnić prace nad przepisami i wskazać, że są one źle przygotowane.

O wynik głosowania obawia się europosłanka Danuta Jazłowiecka z PO. - Głosowanie nad 1400 poprawek, które są negatywne, na pewno nie przyniesie dobrego rozwiązania, ale trzeba eliminowac szkody - mówi Danuta Jazłowicka.

Szef PE zapowiada zblokowanie i łączne głosowania nad poprawkami

Jednak szef Parlamentu Europejskiego już zapowiedział, że podobne poprawki będą zblokowane i głosowane łącznie.

W ten sposób Antonio Tajani chce udaremnić sprytny zabieg polskich europosłów, którzy mieli nadzieję, że tak duża liczba poprawek wymusi rezygnację z głosowania.

Nowe przepisy uderzają w polską branżę transportową

Polscy eurodeputowani argumentują wniosek o odłożenie głosowania tym, że przepisy są szkodliwe dla całego naszego regionu, wywołają zbyt duże podziały w Unii i powinien się nimi na spokojnie zająć nowy Parlament Europejski, po majowych wyborach.

Nowe przepisy podnoszą koszty ponoszone przez polskie firmy transportowe

Zaostrzenie zasad w transporcie międzynarodowym jest niekorzystne dla firm z Europy Środkowo-Wschodniej, bo podwyższa koszty i zwiększa biurokratyczne wymogi. Drastycznie zaostrzają zasady delegowania i czasu pracy kierowców. 

Najwięcej na nowych rozwiązaniach straci Polska, która ma największą flotę transportową z całej Unii. Jest to ważna gałąź naszej gospodarki, która tworzy w Polsce dziesiątki tysięcy miejsc pracy.

Na przyjęcie przepisów naciska Europa Zachodnia, głównie Francja i Niemcy, które mówią o wojnie z dumpingiem socjalnym.

 Unia chce aby przepisami o delegowaniu objąć polskich kierowców

Nowe przepisy, forsowane szczególnie przez Francję, przewidują, że polskie firmy transportowe objęte będą  przepisami dotyczącymi pracowników delegowanych.

Oznaczałoby to, że po kilku dniach od przekroczenia granicy kierowca podlegałby prawu pracy państwa, w którym przebywa.

Byłoby to niekorzystne m.in. dla polskich firm. Na taki kształt przepisów naciskały wcześniej m.in. Francja i kraje Beneluksu.

Propopzycja Rady UE zakłada wyłączenie z nowych przepisów o delegowaniu tzw. przewozów bilateralnych

Propozycja Rady UE zakłada wyłączenie z przepisów o delegowaniu tzw. przewozów bilateralnych - z kraju, w którym mieści się siedziba firmy, do innego państwa. W drodze do kraju docelowego i powrotnej dozwolony byłby dodatkowy jeden załadunek lub rozładunek w innych państwach na trasie przejazdu, co również nie będzie wiązało się z podleganiem przepisom o delegowaniu. Podobnie jeden załadunek i wyładunek będzie mógł zostać przeprowadzony w drodze powrotnej do kraju, w którym mieści się siedziba firmy. Inna opcja, na którą mają zezwalać nowe przepisy, to brak dodatkowego załadunku lub wyładunku w drodze do punktu docelowego, a w zamian możliwość dokonania dwóch załadunków lub wyładunków w drodze powrotnej.

Jednak w przypadku transportu między krajami trzecimi zasady delegowania obowiązują już od pierwszego dnia

Co jednak ważne, w przypadku innych rodzajów operacji, przede wszystkim transportu między krajami trzecimi (tzw. cross-trade), zasady delegowania i płacy minimalnej miałyby zastosowanie od pierwszego dnia. Ten zapis byłby szczególnie niekorzystny z punktu widzenia przewoźników z Europy Środkowo-Wschodniej, w tym polskich.

Krytycy wskazują, że jest to przejaw protekcjonizmu gospodarczego krajów zachodnich, które chcą wypchnąć ze swoich rynków bardziej konkurencyjne firmy z Polski i innych państw.

Ochrona francuskiego rynku pracy była jednym ze sztandarowych elementów kampanii wyborczej prezydenta Francji Emmanuela Macrona.

IAR, Beata Płomecka z Brukseli, PAP, jk