Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Trójka
Stanisław Brzeg-Wieluński 07.08.2020

Marek Zuber: bon turystyczny to mniejszy wydatek dla państwa niż zasiłki dla bezrobotnych

-Wszystkie kraje na świecie próbują ratować miejsca pracy. Tak też robi polski rząd, bo to pomoc dla firm turystycznych oraz rodzin, bo wszyscy są w jakimś stopniu dotknięci pandemią - powiedział Marek Zuber w audycji "Winien i ma" Programu 3 Polskiego Radia.

W opinii ekonomisty Marka Zubera bon turystyczny, który obciąży budżet na kwotę 3,5 mld złotych, to i tak niewiele w skali obecnego zadłużenia i problemów gospodarki. Zwrócił uwagę na fakt, że przed naszym społeczeństwem stoi spore wyzwanie spowodowane tym, że skończył się czas ochronny dla firm sfinansowany przez różne programy pomocowe. Chodzi o tzw. postojowe, pomoc dla samozatrudnionych, co gorsze kończy się też trzymiesięczny okres wypowiadania stałych umów o pracę. Dlatego dopiero na jesieni poznamy skalę bezrobocia.


ZUS shutterstock 1200.jpg
Prezes ZUS: Zasiłki wypłacamy terminowo, a od soboty czas na bon turystyczny

Szklanka do połowy pełna czy pusta?

Marek Zuber podkreślił, że o ile teraz wszystkie kraje luzują mechanizmy kontrolujące dług publiczny, to nie należy z tym przesadzać. Po pierwsze dlatego, że dług jest zawsze obciążeniem dla państwa. A po drugie w 2021 roku eksperci finansowi nie będą już tak pobłażliwi w ocenie krajów, które straciły kontrolę nad swoimi wydatkami spowodowanymi pandemią. A od ich oceny zależy strumień inwestycji kierowanych do tych krajów oraz ich ocena ratingowa.

Z tym punktem widzenia zgodził się drugi gość audycji "Winien i ma", ekonomista Piotr Kuczyński. Przypomniał, że pomoc dla 350 tysięcy firm w ramach tarczy finansowej PFR to wydatek rzędu 60 mld złotych, co i tak stanowi około 3 proc. PKB. Teraz pieniądze na tę pomoc zgromadzono przez emisję obligacji PFR, ale, tak czy inaczej, te wydatki powiększą zadłużenie finansów publicznych. Choć obaj eksperci zgodnie stwierdzili, że pomoc dla firm uratowała tysiące firm i miejsc pracy, dlatego była potrzebna.

Podwyżki płac może zniwelować inflacja  

Obaj eksperci komentowali także propozycję rządu podniesienia pensji minimalnej do poziomu 2800 złotych od roku 2021. Zdaniem Piotra Kuczyńskiego wysokość tego wynagrodzenia powinna być zbliżona do wysokości 2720 złotych. Zwrócił uwagę, że rząd chce walczyć z recesją przez wzrost konsumpcji wewnętrznej i temu mają służyć podwyżki wynagrodzeń.


bezrobocie 1200 free
Już 30 tysięcy wniosków o dodatek solidarnościowy od osób, które straciły pracę

Ale ten medal ma swoją drugą stronę: wiele zależy od podaży, czyli kondycji firm, a nadmiar kosztów związanych z zatrudnieniem może spowodować wiele niepotrzebnych problemów z ich rentownością. I choć NSZZ "S" postuluje, aby płaca minimalna wynosiła 50% średniego wynagrodzenia, to ten cel już został osiągnięty, tym bardziej że pracodawcy wręcz proponują zamrożenie płac.


Marek Zuber uważał, że wszyscy by chcieli, aby nasi rodacy zarabiali tak jak np. w Norwegii. Ale będzie to możliwe nie przez "puste" płace, tylko przez wzrost wydajności i konkurencyjności polskiej gospodarki, który zależy od poziomu inwestycji. A z tym jest od jakiegoś czasu nie najlepiej. Tym bardziej że w tym roku mamy wzrost inflacji największy od roku 2002, spowodowany głównie rosnącymi cenami za energię i usługi. Dla przykładu usługi medyczne zdrożały aż o 20%, licząc rok 2020 do 2019 roku.

Dlatego wszelkie wzrosty wynagrodzenia, niewynikające z reguł ekonomicznych, obrócą się przeciwko pracownikom, którzy będą mieli problem z siłą nabywczą ich wynagrodzeń z powodu inflacji. 

 

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji "Winien i ma", którą prowadził Arkadiusz Ekiert.


Posłuchaj
47:04 Piotr Kuczyński i Marek Zuber gośćmi audycji "Winien i ma" (Arkadiusz Ekiert PR3) Piotr Kuczyński i Marek Zuber gośćmi audycji "Winien i ma" (Arkadiusz Ekiert PR3)

 

PR3/PR24/Arkadiusz Ekiert/ sw