Paweł Budrewicz, ekspert Centrum im. Adama Smitha, ocenił w Jedynce, że w przypadku unijnego budżetu dyskusja toczy się o pieniądzach na papierze. Podkreślił, że to praca daje bogactwo, a nie pieniądze. Zastanawia się poza tym, czy nie są to tylko i wyłącznie pieniądze wirtualne. Martwi go bowiem sytuacja w południowych krajach Europy, Grecji, Hiszpanii, Portugalii, we Włoszech, powoli także we Francji. Nie jest więc pewien, czy te zapisane pieniądze będą miały swoją wartość. - Bogactwo nie bierze się z pieniędzy, tylko z pracy. Widać to na przykładzie Grecji, w którą wpompowano wiele miliardów euro - powiedział. Dodał, że podobnie w NRD też przeprowadzono zabieg "wyrównania szans”, podobno wpompowano przez pierwsze lata cztery razy więcej pieniędzy niż w kraje bloku wschodniego. I teraz są tam drogi, ale ludzie z NRD wyjeżdżają, nie ma tam pracy.
Paweł Budrewicz ocenił, że Europa coraz bardziej oddala się od założonych celów. Europejska Wspólnota Węgla i Stali była według niego Europą w duchu Adama Smitha. Chodziło w niej o wolny rynek, swobodny przepływ kapitału i pracy. Tymczasem teraz Europa przekształca się w biurokratyczny moloch, gdzie decyzje podejmują ludzie niepochodzący z wyborów, a wybrani przez gremia polityczne. – Prowadzą politykę, która nie opiera się na rachunku ekonomicznych, a na ideologii, wydawaniu regulacji poprawiających regulację – ocenił. Obawia się, że południowe nogi europejskiego kolosa już się chwieją. Jak mówi: gdyby Grecja czy Portugalia były firmami, już dawno ogłosiłyby upadłość.
- Nie oszukujmy się, pieniądze, które dostajemy są trochę jałmużną – powiedział ekonomista. Zaznaczył, że drogi budujemy 20 lat, koszt w rozliczeniu rocznym jest mały, efekt niewielki. I podkreślił, że jak pokazuje specustawa (drogowa), problem nie tkwi w pieniądzach, ale w przepisach, które hamują rozwój dróg.
Krytykuje brak planu, wizji, faktycznych założeń sukcesu. - Gdyby rząd zdecydował się na obniżenie barier prawnych, opodatkowania ZUS, obniżenia kosztów pracy, efekt byłby większy. Samo uchylenie niepotrzebnych regulacji, spowodowałoby to w ciągu roku kilkuprocentowy wzrost – mówił ekspert.
Rozmawiał Przemysław Szubartowicz.
agkm
>>>Przeczytaj całą rozmowę