Gwiazdki wytwórni Disneya, Selena Gomez i Vanessa Hudgens prężą młode ciała w bikini i wraz z koleżankami uwodzą z plakatu do "Spring Breakers" - filmu, o którym "The Huffington Post" napisał, że jest "mocniejszy od Pulp Fiction".
- "Spring Breakers" krytykuje współczesną popkulturę, jest zgrywą ze stylu MTV i satyrycznym spojrzeniem na młodość - tłumaczy krytyk filmowy. - Ale ci, którzy spodziewają się klasycznej komercyjnej produkcji z przebojami Britney Spears w soundtracku mogą się rozczarować, bo reżyser Harmony Korine zwodzi widza, prowadzi kamerę w zupełnie niekomercyjnym stylu i generalnie szydzi z konwencji.
Kolejny film, który wzbudził kontrowersje jeszcze przed premierą jest "Układ zamknięty" Ryszarda Bugajskiego - oparta na faktach historia opowiada o trzech przedsiębiorcach, którzy w skutek zmowy zostali oskarżeni o działalność w grupie przestępczej.
- W pierwszej części filmu reżyser skupia się na czarnym charakterze, czyli prokuratorze granym przez Janusza Gajosa, który staje się głównym bohaterem opowieści. Natomiast przedsiębiorcy pozostają głównie na drugim planie - mówi gość Czwórki. - I to mój główny zarzut wobec tej produkcji, że brakuje jej wyrazistego głównego bohatera, którego postać spięłaby całą akcję.
Wystarczyła chwila, żeby Stephanie Meyer na stałe wpisała się w historię popkuktury, za sprawą sagi "Zmierzch". Teraz na ekrany kin wchodzi ekranizacja kolejnej bestsellerowej powieści jej autorstwa, zatytułowanej "Intruz".
- W porównaniu ze "Zmierzchem" "Intruz" wypada blado. I nie pomaga mu nawet bardzo zdolna aktorka młodego pokolenia, Saoirse Ronan, którą widzowie mogą kojarzyć z "Pokuty" albo "Hanny" - podsumowuje krytyk filmowy.
W "Stacji Kultura" premiery filmowe ocenia Łukasz Muszyński. Posłuchaj nagrania z audycji i sprawdź na co warto wybrać się do kina.
kul