– Pod względem innowacyjnego podejścia do kwestii płatności kartowych, Polska jest w czołówce. Kiedy kilka lat temu pojawiły się płatności bezstykowe, wątpiono, czy się przyjmą, zwłaszcza w Polsce, gdzie rynek nie był tak mocno rozwinięty, jak w innych krajach europejskich – mówi agencji Newseria Janusz Bober, prezes zarządu Polskich ePłatności.
Polska jest jednym z krajów, gdzie popularność płatności zbliżeniowych jest największa. Dane NBP wskazują, że do końca 2014 roku w Polsce wydano ponad 35 mln kart płatniczych. Szacuje się, że ponad 20 mln kart ma możliwość płatności zbliżeniowej. Rośnie też liczba terminali zbliżeniowych. Ponad połowa z 360 tys. wszystkich terminali ma taką funkcję.
Polacy doceniają taką formę płatności, przede wszystkim za wygodę, bo za transakcje do 50 zł można zapłacić bez wpisywania PIN-u.
– Zaczynają się też pojawiać płatności mobilne. Podobnie jak przy płatnościach bezstykowych, pojawiają się głosy, czy przyjmą się one w Polsce. Jestem przekonany, że za kilka lat będziemy mogli w ten sposób płacić już wszędzie – podkreśla ekspert.
Smartfony ma ponad 40 proc. osób
Z badania TNS Polska wynika, że smartfony ma ponad 40 proc. osób, z płatności mobilnych korzysta jednak zaledwie 5 proc. Polaków. Zdaniem eksperta z Polskich ePłatności, Polacy są jednak otwarci na wszelkie nowinki technologiczne.
Mimo coraz większej popularności płatności bezgotówkowych, trudno jednoznacznie stwierdzić, czy Polska pójdzie w ślady krajów skandynawskich, gdzie 90 proc. płatności dokonywanych jest kartą. W Polsce wciąż 80 proc. stanowią transakcje gotówkowe.
– Rozwój sieci akceptacji w Polsce jest dynamiczny, szybszy niż w krajach europejskich, które mają ją już rozbudowaną. To, czy dojdziemy do modelu skandynawskiego, trudno przewidzieć. Jestem jednak przekonany, że udział płatności bezgotówkowych będzie systematycznie wzrastał – zaznacza Bober.
Newseria, awi