Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Aneta Hołówek 07.04.2018

Denis Urubko: książki o K2 nie będzie. Lubię pisać o tym, co przyjemne, a ta wyprawa to balast

- Ja nie chcę już rozmawiać o K2. Nie chcę o tym pamiętać. To dla mnie balast. Nie wiem jakie zostały popełnione tam błędy. Ja podczas wyprawy nie popełniłem żadnych. Jakąś pomyłkę popełniłem może rok przed wyprawą - mówi w rozmowie z portalem Polskiego Radia Denis Urubko.  

Czytaj więcej
k2 1200 f.jpg
Zdobywanie K2 powinien poprzedzić atak wspinaczy na swoje ego. "Big Brother” też nie pomógł

Ma 44 lata, a od 26 jest wspinaczem, alpinistą z pierwszej ligi współczesnego himalaizmu. W ostatnich miesiącach świat z zapartym tchem śledził jego poczynania - najpierw gdy wspólnie z Adamem Bieleckim bohatersko ruszyli na ratunek Elisabeth Revol i Tomka Mackiewicza na Nanga Parbat, potem gdy podjął kontrowersyjną decyzję o odłączeniu się od Narodowej Wyprawy na K2. Jakie jest zatem prawdziwe oblicze człowieka, który balansuje pomiędzy byciem bohaterem, a … czarnym charakterem polskiego himalaizmu? 

Bernadette McDonald Denis Urubko to jeden z najmocniejszych himalaistów, zarówno ze względu na siłę fizyczną jak i siłę charakteru. Znany jest z olbrzymiej samodyscypliny, zdecydowanych i kategorycznych opinii oraz namiętności do gór 

Na swoim koncie ma wiele wejść na szczyty siedmio i ośmiotysięczne, podczas których niejednokrotnie wyznaczał nowe drogi. Urubko może poszczycić się zdobyciem Korony Himalajów bez użycia tlenu. Dokonał tego jako piętnasty człowiek w historii. Jest również pierwszym zimowym zdobywcą dwóch ośmiotysięczników (Makalu w 2009 i Gaszerbrum II w 2011) oraz byłym rekordzistą w biegu na Elbrus (3 h 55 min 58 s ). W 1999 roku w ciągu 42 dni zdobył pięć siedmiotysięczników byłego Związku Radzieckiego wymaganych dla uzyskania tytułu "Śnieżnej Pantery", czym pobił absolutny rekord. Wspinał się z najlepszymi himalaistami na świecie, w tym z Krzysztofem Wielickim i Simone Moro. Denis mówi o sobie, że jest "skazany na góry”, taki też tytuł ma jego ostatnia książka. 

Denis urodził się w okolicach Niewinnomyssku na Kaukazie. Tam też po raz pierwszy poszedł w góry. - Mój ojciec, trochę przez przypadek, zaszczepił miłość do gór, z nim chodziłem na ryby, a po drodze patrzyłem na niewielkie szczyty, które mnie zauroczyły. Miałem wtedy jakieś pięć lat. Potem jednak z pięknego miejsca, gdzie dorastałem musieliśmy się przeprowadzić. Lekarz zdiagnozował u mnie początki astmy, dlatego rodzice zdecydowali o przenosinach do Sachalina. Spędziłem tam cztery lata (1986-90), potem przeniosłem się do Ałma Aty. 

Bernadette McDonald Silny i bezkompromisowy charakter Denisa wywołuje równie silne reakcje, od respektu i podziwu po oczernianie zarazem. Mniej oczywista i odkryta jest wrażliwość i emocjonalność Denisa, które przemawiają, gdy chwyta gitarę, czy długopis... Wtedy Denis Urubko, alpinista, ujawnia się jako utalentowany i twórczy gawędziarz

Pierwotnie posiadał obywatelstwo radzieckie. Po kilku latach życia w Kazachstanie, podjął służbę wojskową w Ałma-Acie i pracę w klubie CSKA. Przyjął też obywatelstwo kazachskie, z którego zrezygnował w 2012. W tym samym roku, po odejściu - choć nazwać to raczej należy dezercją - ze służby w wojsku kazachskim (w stopniu porucznika), opuścił Kazachstan, po czym w 2013 przyjął obywatelstwo rosyjskie. W lutym 2015 roku Denis Urubko otrzymał polskie obywatelstwo.

Dewiza życiowa Urubki mówi: życie jest szansą do tego by działać, a jego największym lękiem jest strach przed brakiem czasu na realizację wszystkich marzeń. Polska dała Ci wolność i możliwości? Dlaczego zostałeś Polakiem? 

- Wcześniej dużo czytałem o Polsce, mam tu wielu przyjaciół i chciałem tu pracować, czuć się wolnym człowiekiem. Poznawałem historię, wiem kto to jest Bronisław Piłsudski (etnograf, brat marszałka Józefa Piłsudskiego, w Sachalinie było jego muzeum - przyp.red.). Jak jestem w Polsce mieszkam w pobliżu Ząbkowic Śląskich. Uwielbiam Tatry i Góry Sowie, no i Wrocław. To miasto oraz włoskie Bergamo (w okolicach Urubko także pomieszkuje - przyp.red.) to dla mnie dwa najpiękniejsze miasta, choć każde jest zupełnie inne. Pamiętam ten moment, kiedy otrzymałem dokumenty potwierdzające polskie obywatelstwo. Wyszedłem z nimi z urzędu. Rozejrzałem się dookoła i pomyślałem: łał to jest mój kraj! Będąc wolnym mogę się realizować. Gdy mieszkałem i pracowałem w Kazachstanie, w klubie CSKA powstał program - dwa szczyty ośmiotysięczne w roku. Każdy musiał go realizować. To nie była moja bajka. Nie chciałem uprawiać takiego alpinizmu, chciałem iść swoją drogą. Zawsze podkreślam, że jestem bardzo dumny, że mam polskie obywatelstwo.  

Z jaką flagą w plecaku ruszyłeś do samotnego ataku szczytowego podczas Narodowej Zimowej Wyprawy na K2?

- Jak mieszkałem w Kazachstanie, tu w książce są takie moje zdjęcia ze szczytu z flagą, zabierałem ze sobą flagę, czułem się wtedy tak patriotycznie. Teraz myślę innymi kategoriami. Bycie Polakiem to dla mnie honor. Na K2 jednak nie zabrałem żadnej flagi.Masz opinię człowieka niepokornego. Taki jesteś w górach?

- Na K2 ja akurat byłem najpokorniejszy. Robiłem wszystko tak, jak mówił pan Krzysztof Wielicki (kierownik wyprawy na K2 - przyp. red.) - Współpracowałem, udostępniałem zdjęcia, filmy. Ja myślę jednak, że celem naszej wyprawy było wejście na szczyt. Jeżeli ja miałem taką możliwość, to dlaczego nie miałem tego zrobić. Gdybym zdobył szczyt wszyscy byliby zadowoleni i byśmy z sukcesem wrócili do domu.  

Bogusław Magrel z Polskiego Klubu Alpejskiego i Twój przyjaciel, gdy samotnie atakowałeś K2, a nie wszyscy to zrozumieli, powiedział: Krzysiek Wielicki zrobił z jego wyjścia jakąś nieprawdopodobną sprawę. Denis pewnie poszedł po swoje rzeczy i teraz schodzi. Denis jest zadeklarowanym przeciwnikiem samowolek. Nie róbmy z niego szaleńca. Nigdy Krzyśkowi nie wykręciłby takiego numeru, że w pojedynkę będzie chciał rozpoczynać atak szczytowy, do tego nie bierze radia oraz ignoruje wszystkich dookoła. Po co przyjaciel wystąpił w roli Twojego adwokata? Okazało się bowiem, że do ataku jednak ruszyłeś. Przyjaciel Cię słabo zna?

 - Problem polegał na tym, że dla wszystkich osób w Polsce moja decyzja była nielogiczna. A dla mnie było to logiczne. Pojechaliśmy tam w jednym celu, by zdobyć szczyt K2. Poczułem, że to jest ten moment. I to nie była żadna niepokorność, to była czysta logika. 

Denis Urubko Na Nanga Parbat zachowaliśmy się tylko jak prawdziwi mężczyźni, poszliśmy w górę po kobietę. To była normalna akcja ratownictwa w górach. Wspinaczka kuluarem na drodze Kinshofera jest trudna technicznie, a my z Adamem działaliśmy jak dwie ręce w jednym ciele

Telefonu też ze sobą nie zabrałeś, a wcześniej z nim chodziłeś.

Wcześniej cały czas chodziłem z radiem. W którymś momencie miałem iść do obozu pierwszego. Byłem w bazie wysuniętej, według mnie była dobra pogoda. Szykowałem się do wyjścia. Zadzwonił Krzysiek Wielicki. Powiedział "wracaj". Nie rozumiałem dlaczego, ale posłuchałem i wróciłem. Kiedy zdecydowałem się, że zaatakuję szczyt sam, była to moja odpowiedzialność, nie chciałem żeby pan Krzysztof Wielicki dzwonił i mnie zawrócił. Chciałem zdobyć szczyt dla Polski. I żebyśmy już tam nie siedzieli tylko zadowoleni wrócili do domu. 

Kiedyś powiedziałeś, że podstawą w zimowym wspinaniu jest to, żeby być zadowolonym ze swojej działalności, a nie żeby publika była zadowolona. Jesteś zadowolony z tego, co się wydarzyło tej zimy na K2? Bo publika na emocje i wrażenia raczej narzekać nie mogła.

Ja nie chcę już rozmawiać o K2. Nie chcę o tym pamiętać. Nie wiem jakie zostały popełnione tam błędy. Ja podczas wyprawy nie popełniłem żadnych błędów. Jakąś pomyłkę popełniłem może rok przed wyprawą. 

Dlatego, że się zgodziłeś wziąć w niej udział?

Możliwe, nie wiem. 

Uważasz, że za takie akcje jak ta Wasza na Nanga Parbat, powinny być przyznawane nagrody?

Czytaj więcej
Urubko Bielecki Revol 1200 f.jpg
K2 dla Polaków: Legia Honorowa oraz nagroda "Alpine Club" za akcję na Nanga Parbat? Emmanuel Macron otrzyma petycję

Po pierwsze my tam nic nadzwyczajnego nie zrobiliśmy. Zachowaliśmy się tylko jak prawdziwi mężczyźni, poszliśmy w górę po kobietę. To była normalna akcja ratownictwa w górach. Wspinaczka kuluarem na drodze Kinshofera jest trudna technicznie, a my z Adamem (Bieleckim - przyp.red.) działaliśmy jak dwie ręce w jednym ciele. Rozumieliśmy się bez słów. Jeżeli jednak ktoś chce nam przyznawać medale, proszę bardzo, ale akcja nie była dla medali. My chcieliśmy tylko pomóc tej kobiecie. 

Wydarzenia ostatniej zimy będziesz chciał opisać w kolejnej książce? 

Nie. To jest dla mnie balast i nie chcę tego pamiętać. Lubię opisywać rzeczy, które są dla mnie przyjemne. Opisywać wydarzenia pozytywne. Wyprawa na K2 z 2003 roku była ciekawa i piękna. Była wspaniała ekipa Bogdan Jankowski, Marcin Kaczkan, Krzysztof Wielicki. Tamta wyprawa nauczyła mnie wiele dobrego, pokazała co to jest europejski styl wspinania. Opisałem też w książce zimową wyprawę na Makalu. Wspinałem się tam z moimi kolegami z Kazachstanu. Szczytu nie zdobyliśmy, ale to była bardzo ważna wyprawa i chciałem o niej opowiedzieć. Ale na przykład wyprawy na K2 z 2007 roku też nigdy nie opisałem. Wspinaliśmy się drogą klasyczną, od strony północnej. Ale tam nie wydarzyło się nic przyjemnego, niesamowitego, było normalnie, dlatego nie miałem do opowiedzenia i opisania żadnej historii. No może trochę coś napisałem na moim blogu.

Anatolij Bukriejew, wspinacz z Kazachstanu, którego spotkałeś na swojej górskiej ścieżce mówił: góry nie są stadionami, gdzie karmię swoją ambicję osiągania sukcesów. Są one katedrami, w których praktykuję moją religię. Dla Ciebie czym są góry? 

- I tu jest ta różnica pomiędzy nami. Dla Bukriejewa góry to katedra, a dla mnie to Koloseum, bo to nie tylko sportowa arena, to miejsce tworzenia sztuki. To daje możliwość kontaktu z publicznością i robienia czegoś pięknego i niesamowitego, czegoś, czego nikt wcześniej nie dokonał. 

Jakie są Twoje najbliższe plany? Gdzie będziesz działał? 

Najbliższy czas to za rok. Za trzy cztery lata możliwe, ze wrócę na K2, bo do tego trzeba się bardzo dobrze przygotować. Może skompletuję grupę, razem potrenujemy. Dwóch trzech kolegów. Myślę też o zimowym Broad Peaku. Planów mam dużo. Mam już też pomysły na nowe książki, zainteresowani są wydawcy w Polsce i we Włoszech.

Mówisz o małym zespole na K2, nie takim dużym jak ten, w którym działaliście teraz na K2? Da się poskromić tę górę w kilka osób?

Bo wielkość ekipy nie jest we wspinaniu ważna. Ważne są relacje w grupie. Jak będzie dobry skład na przykład Marcin Kaczkan, Adam Bielecki, Kacper Tekieli, który był moim nauczycielem w waszych Tatrach, to ja tam pójdę z przyjemnością.   

Czytaj więcej
Adam Bielecki 1200 F.jpg
Pisanie o himalaistach jest trudne? "To jak wspinanie się na ośmiotysięcznik nago”

A trawers Everest - Lhotse, to Cię jeszcze interesuje? 

Nie, już nie. Jak ty coś robiłaś wiele lat temu, to teraz niekoniecznie chcesz do tego wracać. Pomysł dobry był parę lat temu. Teraz jest nieaktualny. W książce "Absurd Everestu" opisałem historię jak chcieliśmy ten trawers zrobić z Simone Moro. Nie udało się, ale historia jest bardzo piękna. Nie chcę tam wracać dla następnej historii. Jak bym popełnił jakiś błąd to powstałaby zła opowieść, a ja tego nie chcę.    

Studiowałeś aktorstwo, w górach też jesteś artystą? 

Nie, raczej nie. Jak jechałem tu w Warszawie taksówką, to kierowca zorientował się kim jestem i powiedział: Adam Bielecki mówił w telewizji, że Urubko to taki górski cyborg, połączenie człowieka z maszyną. Myślę, że ja jestem jego mniejszą wersją, a Adam to przykład wielkiego cyborga. 

Który z polskich himalaistów przyciąga twoją szczególną uwagę? 

Bardzo specyficzną osobą, w sposobie myślenia, filozofii podejścia do gór jest Wojtek Kurtyka. Ja nie chcę być jak Kurtyka, ale bardzo szanuję jego opinie. Lubię słuchać jak on o górach opowiada. 

Jakimi cechami powinien charakteryzować się idealny kierownik himalajskiej wyprawy? Ty wielokrotnie dowodziłeś takimi.

Bardzo ważne jest przygotowanie. Sprzęt, zaopatrzenie, cała ta wspinaczkowa buchalteria. No i odpowiedni trening poprzedzający wyjazd. Jak pracowałem w Kazachstanie, w CSKA byłem trenerem. Mam doświadczenie i jestem dobrym organizatorem.

Na koniec chciałabym wyjaśnić jedną kontrowersyjną sprawę. Jak wróciłeś z K2 do Polski mówiło się, że za wywiad z Tobą trzeba zapłacić. Dlaczego? 

Jak ty teraz ze mną rozmawiasz to dostaniesz za to pieniądze. To jest twoja praca. Ja ci daję informacje, a ty wykonujesz swoją pracę. To logiczne. Dlaczego miałbym nie otrzymywać pieniędzy za swoją pracę. 

A gdybyś wrócił z K2 ze szczytem, wtedy też byśmy musieli płacić za wywiady?

Tego nie wiem. Możliwe, że tak, możliwe, że nie. 


Rozmawiała Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl

Więcej materiałów autorki na blogu >>> O co tutaj biega