Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Aneta Hołówek 13.02.2012

Bandyci z okrzykiem "Arka Gdynia" napadli na siedmiolatki z Lechii

Okrucieństwo stadionowych fanatyków nie zna granic. Kibole Arki Gdynia zaatakowali siedmioletnich piłkarzy Lechii Gdańsk. - Płacz dzieci był porażający – mówił trener dzieci.
Bandyci z okrzykiem Arka Gdynia napadli na siedmiolatki z Lechii policja.gov.pl

Podczas turnieju piłkarskiego w Redzie kilkunastoosobowa grupa kiboli Arki Gdynia zaatakowała piłkarzy Lechii Gdańsk z rocznika 2004. Jak podaje gazeta.pl kibole pobili rodziców, którzy stanęli w obronie dzieci.

W ogólnopolskim turnieju halowym, który w niedzielę odbył się w Redzie, grały dzieci do lat 9. Lechia przyjechała z drużyną piłkarzy, którzy urodzili się w 2004, a więc siedmiolatkami.

Według relacji świadków około godziny 16 do hali wtargnęła grupa pseudokibiców Arki, którzy rzucili się na młodziutkich piłkarzy Lechii.

Jak opisują rodzice dzieci była to grupa około 15 bandytów w wieku 20-30 lat. Niektórzy w kominiarkach. Zdzierali z dzieci koszulki Lechii, zabierali im też opaski i szaliki. W obronie dzieci natychmiast stanęli rodzice.

- Płacz dzieci był porażający - relacjonuje trener młodych piłkarzy Lechii Grzegorz Grzegorczyk.

Kibole pobili trzech rodziców, jeden z nich, który ucierpiał najbardziej, trafił do pomorskiego Centrum Traumatologii w Gdańsku.

- Podszedł do mnie jeden z napastników i powiedział, żebym oddał szalik. Nie zgodziłem się, więc najpierw mnie szarpnął, a potem uderzył. Upadłem. Wtedy podbiegli do mnie kolejni chuligani, zaczęli mnie kopać po głowie i krzyczeć "Arka Gdynia". Potem uciekli – opisywał swoje przezycie Krzysztof Bohdan, jeden z rodziców.

Jak czytamy w relacji portalu gazeta.pl choć posterunek policji znajduje się w odległości zaledwie 100 m od hali, radiowóz pojawił się dopiero 20 minut po zdarzeniu . A następny dopiero po kolejnych 20 minutach.

- Dla nas był to oczywiście koniec turnieju, dzieci nie były w stanie grać, a nawet rozmawiać z mamą czy tatą - mówi Grzegorczyk.

Młodzi piłkarze Lechii na pewno będą potrzebowali pomocy psychologa.

- To nieuniknione. 90 proc. dzieci nie przespało nocy, nadal nie rozumieją, co się właściwie stało. Jak mamy im wytłumaczyć, że to byli tylko bandyci, że zabawa w piłkę wcale tak nie wygląda - pyta trener Lechii.

Do podobnego zdarzenia doszło w październiku 2011 roku. W niedzielne, październikowe przedpołudnie na boisku UWKS Legii przy ul. Czumy na warszawskim Bemowie, młodzi piłkarze podejmowali rówieśników z Polonii. Podczas meczu na stadionie pojawiła się grupa około 60 – 100 osób, która zakłóciła przebieg spotkania.

ah, gazeta.pl