Sylwetka Waldemara Fornalika
Opcja zagraniczna nie wchodzi w grę
Kolejna kwestia - trener zagraniczny. Mimo presji opinii publicznej, jak i większości dziennikarzy ta opcja wydaje się (niestety) również zamknięta. Zbigniew Boniek nie ma bowiem zamiaru zatrudniać szkoleniowca, który nie zna realiów naszej piłki, nie zna dobrze poszczególnych polskich zawodników, a do tego nie wydaje się już wypalony. Chce kogoś, dla którego kadra byłaby wyróżnieniem, a nie sposobem na odcinanie kuponów (tu akurat - pełna zgoda).
- Czy obcokrajowcy bardziej by się przydali w pierwszej lidze, Ekstraklasie, czy na poziomie reprezentacji? W reprezentacji to tylko przyjeżdża się na wesele. Natomiast przygotowanie do tego wesela odbywa się w klubach. Uważam, że w dobie globalizacji więcej pożytku byłoby z trenerów zagranicznych na poziomie klubowym. Niedawno rozmawiałem z moim kolegą - zagranicznym trenerem. Nie jest on kandydatem na selekcjonera reprezentacji Polski, ale pracuje na szczeblu reprezentacji. Zapytałem się go - ilu zna polskich zawodników. Wymienił Lewandowskiego, Szczęsnego i Piszczka. A zatem na tym poziomie inni zawodnicy nie są znani. Teraz pytanie Ile czasu ktoś by potrzebował, żeby w ogóle poznać zawodników, obejrzeć ich w akcji, stworzyć do tego jakąś koncepcję? - pytał prezes PZPN.
Dick Advocaat
Waldemar Fornalik straci pracę? Dick Advocaat chętnie zmierzy się z wyzwaniem
Jedno jest pewne. Na pewno nie - Dick Advocaat. Znów błysnęła redakcja "Przeglądu Sportowego", która stwierdziła, że Holender byłby zainteresowany prowadzeniem piłkarzy znad Wisły. Najwidoczniej woli jednak poprowadzić 9. zespół Eredivisie. Właśnie został szkoleniowcem AZ Alkmaar.
Po wypowiedziach Bońka od razu z giełdy wypadają takie nazwiska, jak Marcelo Bielsa (a szkoda - mój osobisty faworyt), Giovanni Trapattoni, czy Lothar Matthaus. Zapomnijmy o Raymondzie Domenechu (na szczęście!) i Marco van Bastenie (piłkarz kiedyś genialny, trener - słaby). Nieprawdopodobne wydaje się zatrudnienie Michala Bilka, który właśnie odszedł z reprezentacji Czech, Avram Grant czy inny Mr. Nobody (tu wpisać reprezentację/klub zagraniczny, z którym rozstał się w ostatnich miesiącach) też szans nie ma nawet iluzorycznych. Na 99 proc. żaden obcokrajowiec nie ma szans. 0,5 proc to Marco Tardelli (asystent Trapattoniego w reprezentacji Irlandii) - zresztą znajomy Bońka. Ale i w tym przypadku wydaje się, że nie spełnia on kryterium znajomości polskich piłkarzy. Kolejne 0,5 proc to Stanislav Levy – czeski szkoleniowiec Śląska Wrocław. Ciężko sobie jednak wyobrazić go w roli selekcjonera. Z prostego powodu. Z naszego podwórka - bezpieczniej wybrać rodzimego trenera.
Znów selekcjoner z Polski >>>
Marcin Nowak, polskieradio.pl