Dość przewrotny tytuł nadał Bohdan Slama swemu ostatniemu filmowi, w którym przez prawie trzy czwarte czasu trwania akcji bohaterowie muszą się borykać z największymi problemami: depresją, śmiercią najbliższych czy nieszczęśliwą miłością.
Szczęście, mimo tego, że bardziej gorzkie niż słodkie, poziomem udręczenia bohaterów przypominające raczej kino polskie, pozostaje jednak wciąż filmem czeskim ze wszystkimi charakteryzującymi je cechami, w tym z całą galerią niezwykłych i przesympatycznych postaci zarówno tych pierwszo-, jak i drugoplanowych.
Tu nie ma ludzi z gruntu złych, a nawet, jeżeli się pojawiają, to zrazu zostają obarczeni chorobą psychiczną. Na tą cierpi jedna z głównych bohaterek Dasza, matka dwójki kilkuletnich dzieci, wplątana w toksyczny związek z żonatym mężczyzną. Dasza nie jest jednak w swoich problemach osamotniona. U jej boku stoją wiernie przyjaciółka Monika i zakochany po uszy w Monice, Tonik.
Mieszkający wraz z ciotką w rozpadającym się domostwie Tonik nigdy jednak nie zdradził się ze swoimi uczuciami, a ta, którymi ją obdarzył jest zbyt szczęśliwa w innym związku z chłopakiem, robiącym karierę w Stanach Zjednoczonych. Monika już wkrótce ma do niego dojechać. Sprawy komplikują się, gdy choroba Daszy pogłębia się i dziewczyna trafia do szpitala psychiatrycznego. Jej dzieci pozostają pod opieką Moniki i Tonika, co naturalnie ich do siebie zbliża…
Finał tej historii nie jest jednak tak oczywisty, jak mogłoby się wydawać, a zanim do niego dojdzie w życiu trójki bohaterów jeszcze wiele się wydarzy, tak wiele, że ten półtoragodzinny film wydać Wam się może nieco dłuższy. To jednak nie działa na jego niekorzyść, bowiem obcowanie z takimi historiami, to prawdziwa filmowa przyjemność. Polecam!
nuna
Szczęście, reż. Bohdan Slama, Czechy, Niemcy 2005.