Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Trójka
Sylwia Mróz 17.06.2014

Śmierć, która była spektaklem

Ostatnie słowa wielkich ludzi składają się na fascynującą opowieść. Gesty i wypowiadane w momencie śmierci mowy stanowiły przez wieki element schematu, pokazującego, jak należy godnie odchodzić z tego świata. O umieraniu, które było spektaklem rozmawialiśmy w "Klubie Trójki".
Egzekucja publiczna w 1661 roku. Straceni zostali: Oliver Cromwell, Henry Ireton i John Bradshaw Egzekucja publiczna w 1661 roku. Straceni zostali: Oliver Cromwell, Henry Ireton i John Bradshaw Wikipedia Commons/domena publiczna

W XVI i XVII wieku ostatnie słowa wypowiadano w Anglii publicznie. Wykonywane wówczas egzekucje umożliwiały skazańcom pożegnanie się ze światem na oczach publiczności. Dzięki temu mowa końcowa oraz wszystkie elementy odejścia były swoistym spektaklem śmierci.

Dobrym przykładem tego, jak należało umierać była śmierć opisana przez Williama Szekspira w "Makbecie". - Tan Kawdoru nie umiera na scenie, a przybywa do Dunkana posłaniec, który mówi, że tan Kawdoru "umarł tak, jak należy". Umarł dobrą śmiercią, przygotowany, powiedział to, co należy, przeprosił za zdradę, uznał króla, przeprosił za swoje grzechy i poprosił o wybaczenie - wyjaśnia Olga Kubińska, poetka, tłumaczka, wykładowca akademicki. Jak dodaje, jest to modelowe pożegnanie w sytuacji, gdy umierano w miejscu publicznym i z wyroku władzy, ale w sposób godny.
- By móc mówić własnym językiem i umierać po swojemu, trzeba było stworzyć kulturę, która była w kontrze do oficjalnego nakazu. I jak mi się wydaje, wielu skazańcom udało się złamać ten narzucony odgórnie schemat - opowiada poetka. Udawało się to szczególnie w XVII wieku. Jak dodaje, skazańcy potrafili wówczas przemycić w pożegnaniu własne słowo i własne ja.

Rozmowy z ludźmi kultury na kanale Polskiego Radia na YouTube >>>
Karol Marks powiedział umierając: "Ostatnie słowa są dla głupców, którzy nie powiedzieli wystarczająco wiele". A jednak: "Mogłem się nie przerzucać ze szkockiej na Martini" (Humphrey Bogart), "Bóg mi przebaczy, to jego fach" (Heinrich Heine), "Kritonie, myśmy winni koguta Asklepiosowi. Oddajcież go a nie zapomnijcie!" (Sokrates)… Lista ostatnich słów wielkich ludzi, które pamiętamy do dziś, jest bardzo długa.
Książka Olgi Kubińskiej "Przybyłem tu, by umrzeć" to opowieść o publicznych egzekucjach wykonywanych w XVI- i XVII-wiecznej Anglii oraz o opisach tych spektakli. A szczególnie narodzinach nowego gatunku literackiego: zapisu pożegnalnych mów skazańców.
Z rozważań autorki płyną niezwykle ciekawe wnioski. To właśnie w tych mowach pożegnalnych słychać i widać narodziny nowoczesnego człowieka oraz nowoczesnej demokracji.

Zapraszamy do wysłuchania calej rozmowy z Olgą Kubińską, poetką, tłumaczką, wykładowcą akademickim. Audycję poprowadził Dariusz Bugalski.

Na "Klub Trójki" zapraszamy od poniedziałku do czwartku od godz. 21.05 do 22.00.

(sm/mp)