Dziś tradycja kolędowania się zmienia: z jednej strony wchodzi do miast, z drugiej - zanikają pewne formy. Dawniej nie tylko dzieci kolędowały (chodziło się po szczodrokach - aby otrzymać smaczne wypieki w zamian za śpiew), ale przede wszystkim starsi, którzy urządzali przedstawienia kolędnicze, z herodami na czele.
Zwyczaj kolędowania ma niejasne źródła: może jest rdzennie słowiański (zawiera wiele wątków przedchrześcijańskich związanych z cyklem rocznym), a może, jak chcą niektórzy badacze, rzymski.
Kolędnicy zawsze przybywali "z daleka". Często byli to goście z sąsiedniej wsi, których tożsamości pod perfekcyjnym przebraniem nikt nie powinien móc rozpoznać. Ważne było również realistyczne oddanie sceny ścięcia Heroda - od tego zależała pomyślność w Nowym Roku.
Ilustracją dla rozmowy w studio była opowieść ludowego artysty Chrzanowa na Roztoczu, Stanisława Fijałkowskiego.
Aby posłuchać opowieści o roztoczańskich herodach, wystarczy kliknąć ikonę dźwięku w boksie "Posłuchaj" po prawej stronie.