- Musiałam przyjechać chociaż na chwilę. Długo chwaliłam sobie stan samotności, ale po 2,5 roku podroży miałam kryzys związany z jej specyfiką: będąc w podróży bardzo często się żegnamy, a suma tych pożegnań kumuluje się i w końcu następuje kryzys - powiedziała.
W audycji "Reszta świata" przyznała, że w czasie podróży miała bardzo niewiele niebezpiecznych sytuacji. - Przez to, że jestem sama, mój instynkt samozachowawczy lepiej mobilizuje organizm. Nie mogę pozwolić sobie na to, żeby sparaliżował mnie strach, bo to oznacza kłopoty - podkreśliła.
Według gościa Jedynki kobietom łatwiej podróżować, bo budzą instynkty opiekuńcze. - Łatwiej, czyli tak naprawdę bezpiecznej - dodała. Dużo ciepła doświadczyła na przykład w Iranie, kraju który określa jako "funkcjonujący w jakimś reżimie". - To kraj interesujących ludzi, którzy zawsze znaleźli sposób, żeby mnie ugościć - zaznaczyła.
Tołwińska powiedziała, że będąc w jakimś miejscu zawsze stara się dostosować do danej kultury. - Ja tam przyjeżdżam nie żeby walczyć o swoje przekonania, tylko po to, żeby poznać przekonania tych ludzi - podkreśliła.
Rozmawiał Tomasz Michniewicz.
Audycja "Reszta świata" na antenie Jedynki w każdy piątek o godz. 9.10.
to