Renata Dąbrowska 2,5 roku fotografowała Renaty Dąbrowskie. W tym celu przejechała 25 tysięcy kilometrów, była też w Szwecji.
- To była bardzo skomplikowana akcja - mówi Renata Dąbrowska. - Najpierw szukałam Renat Dąbrowskich przez Facebooka i portal naszaklasa.pl, internet, książkę telefoniczna, znajomych. Założyłam, że poszukuję Renat, których nazwisko panieńskie brzmi Dąbrowska. Gdy je znalazłam, musiałam te osoby przekonać do wzięcia udziału w projekcie. Od samego początku wiedziałam, że tych osób będzie 100 i że wydam album z tymi fotografiami. Nie miałam pojęcia jak to zrobię. To było trudne, udało się po trzech latach pracy - opowiada.
Fotografka wciąż dostaje telefony od Renat Dąbrowskich, zgłaszają się kolejne chętne do udziału w projekcie. Jednak artystka wyraźnie mówi, że ten projekt jest już zakończony, nie będzie go kontynuowała ani teraz, ani za 10 czy 30 lat.
- Fotografując Renaty Dąbrowskie chciałam pokazać zwyczajne kobiety, które nazywają się tak samo jak ja. Nie chodziło mi o upiększanie. Nie zdawałam sobie sprawy, że na tych zdjęciach wyłoni się tyle Polski - mówi artystka w Czwórce. - W tym albumie są zwykłe fotografie, zwykłe osoby, ale dużo moich emocji, moich przeżyć i niesamowitych doświadczeń - dodaje.
Renata Dąbrowska z fotografii uczyniła swój zawód, sposób na życie. Jak sama mówi o sobie, jest długodystansowcem, jeśli chodzi o realizację projektów fotograficznych. - Lubię "wychodzić" temat - twierdzi. Dwa lata spędziła na fotografowaniu wiejskich dyskotek. Jej zdjęcia i cykle nagradzane są w prestiżowych konkursach fotograficznych. Fotografka z pewnym smutkiem, mówi o braku kobiet w zawodzie fotografa czy reportera, mimo że na studiach fotograficznych jest ich bardzo dużo, to później wybierają inną ścieżkę kariery.
(pj)