Rzecznik Pentagonu, pułkownik Steve Warren powiedział, że Amerykanie mają przesłanki co do tego, że tym razem do separatystów na wschodniej Ukrainie trafią bardziej zaawansowane wyrzutnie niż poprzednio, i o dużo większym zasięgu. Wyrzutnie mają trafić do miejsc w pobliżu granicy z Ukrainą. Zdaniem pułkownika Warrena, do transferu uzbrojenia może dojść "w każdej chwili".
Z kolein amerykański ambasador przy NATO Douglas Lute, twierdzi, że przy granicy z Ukrainą Rosja zgromadziła około 15 tysięcy żołnierzy.
Juz wcześniej podobne informacje przekazała rzeczniczka amerykańskiego Departamentu Stanu, Marie Harp.
Marie Harf rzeczniczka dep. stanu. US CBS/x-news
Rosja zaprzecza
W odpowiedzi na te doniesienia rosyjskie MSZ stwierdziło, że takie wypowiedzi oczerniają Rosję i nie mają nic wspólnego z faktami. Rosyjskie MSZ twierdzi też, że Amerykanie są współodpowiedzialni za rozlew krwi na Ukrainie.
Rosyjskie władze oświadczyły też, że Ukraina ostrzelała terytorium Federacji Rosyjskiej. - Z dostępnych informacji wynika, że około 40 pocisków spadło dziś w miejscowości Primiusskij - powiedział cytowany przez agencję ITAR-TASS rzecznik prasowy straży granicznej rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa w obwodzie rostowskim.
O sytuacji na Ukrainie - tu czytaj więcej>>>
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przedstawiła kolejne nagrania mające wskazywać na współpracę separatystów z Rosją.
SBU twierdzi, że nagrała rozmowy jednego z liderów samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Aleksandra Borodaja z zastępcą sekretarza rządzącej w Rosji partii Jedna Rosja Aleksiejem Czesnakowem. Omawiają oni trudną sytuację w Doniecku, narzekają na to, że miejscowy biznes nie chce współpracować, a separatystom kończą się pieniądze. W innej rozmowie separatyści krytykują jednego z dowódców bojówkarzy Igora Girkina twierdząc, że nie ma pojęcia o wojnie w półtoramilionowej aglomeracji, czyli w Doniecku i okolicach. „Wzywa mera miasta i mówi, że chce zatrzymać transport publiczny i wysadzać w powietrze 9-piętrowe bloki. Co to za pomysł...” - mówi jeden z separatystów, na przedstawionych przez stronę ukraińska nagraniach.
Ukraina odrzuca oskarżenia
Ukraińskie władze zaprzeczają, jakoby używały wyrzutni Grad do ostrzału miast. Takie stwierdzenie znalazło się w raporcie Human Rights Watch.
RUPTLY/x-news
Amerykańska organizacja twierdzi, że wyrzutni Grad używają nie tylko terroryści, ale też ukraińskie wojsko. Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Łysenko utrzymuje, że "w miejscach, o których mówi Human Rights Watch, ukraińska armia nie ma tego typu broni", a tam, gdzie są wyrzutnie, nie ostrzeliwuje dzielnic mieszkaniowych. Według rzecznika armii, na przykład Donieck ostrzeliwuje Grad, który należy do terrorystów. Co pewien czas wyjeżdżają one do różnych dzielnic i strzelają w kierunku domów. - To jest robione po to, aby skompromitować armię i oszukać zagranicznych obserwatorów - twierdzi Łysenko.
Tymczasem w odbitym z rąk prorosyjskich bojówek Słowiańsku odkryto masowy grób. Zbiorowy pochówek znaleziono w samym centrum miasta, koło szpitala dziecięcego. Jest tam 13 ciał mężczyzn i 1 kobiety. Władze w Kijowie twierdzą, że mogą to być ukraińscy żołnierze lub cywilne ofiary separatystów ale też przyznają, że mogą to być sami separatyści, którzy polegli w walkach.
"Tylko zaostrzenie sankcji powstrzyma Rosję"
Szef Rady Europejskiej apeluje do państw członkowskich o przyspieszenie wprowadzenia sankcji wobec Rosji. Herman Van Rompuy w liście do unijnych przywódców odnosi się do propozycji, jakie w czwartek przedstawiła Komisja Europejska w tej sprawie.
Zestrzelenie malezyjskiego samolotu>>>
Jak powiedziała Polskiemu Radiu osoba z otoczenia Hermana Van Rompuya, szef Rady Europejskiej wysyłając list do unijnych stolic chciał osiągnąć dwa cele. Z jednej strony, upewnić się, że państwa członkowskie osiągną porozumienie w sprawie kolejnego etapu sankcji wobec Rosji, z drugiej - przyspieszyć proces decyzyjny w tej sprawie. Na razie Komisja Europejska została poproszona o to, aby przygotować konkretne akty prawne dotyczące propozycji sankcji, przedstawionych w czwartek. Chodzi o restrykcje w sektorze finansowym, o embargo na dostawy broni oraz zakaz sprzedaży nowoczesnych technologii w przemyśle wojskowym i cywilnym, w tym w energetyce.
Mimo kryzysu rządowego Jaceniuk wciąż premierem
Parlament Ukrainy, wbrew zapowiedziom, nie zajął się dymisją premiera Arsenija Jaceniuka, którą powinien zatwierdzić w głosowaniu. Oznacza to, że Jaceniuk nadal pozostaje formalnie szefem rządu. Jaceniuk oświadczył w czwartek, że podaje się do dymisji w związku z rozwiązaniem koalicji, tworzonej przez Batkiwszczynę byłej premier Julii Tymoszenko, Udar Witalija Kliczki i nacjonalistyczną Swobodę Ołeha Tiahnyboka.
Rozpad koalicji zainicjowały dwa ostatnie ugrupowania, otwierając prezydentowi Poroszence drogę do rozpisania wcześniejszych wyborów parlamentarnych. Odbędą się one najprawdopodobniej w październiku.
Zgodnie z opublikowanym kilka dni temu sondażem, największe szanse na zwycięstwo we wcześniejszych wyborach ma partia Poroszenki o nazwie Solidarnist (Solidarność). Chce na nią głosować 23 procent respondentów.
Sam prezydent Ukrainy wyraził nadzieję, że rząd Jaceniuka będzie kontynuował pracę. "Jaceniuk wciąż jest premierem" - powiedział w piątek przedstawiciel szefa państwa w Radzie Najwyższej Ołeksandr Danyluk.
mc