Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Juliusz Urbanowicz 01.11.2014

Separatystyczne wybory zaostrzają spór Zachodu z Rosją o Ukrainę

Separatystyczne wybory w Donbasie, które mają się odbyć 2 listopada w samozwańczych "ludowych republikach": donieckiej i ługańskiej zaostrzają spór Zachodu z Rosją o jej zaangażowanie w destabilizację Ukrainy.
Zachód nie uzna separatystycznych wyborów na wschodzie Ukrainy. Zrobi to RosjaZachód nie uzna separatystycznych wyborów na wschodzie Ukrainy. Zrobi to RosjaPAP/EPA/YURIY STRELTSOV

Moskwa zapowiada uznanie wyników głosowania, które państwa demokratyczne uznają za nielegalne.

23 września władze Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) i Ługańskiej Republiki Ludowej (ŁRL), proklamowanych przez prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy, ogłosiły, że 2 listopada przeprowadzą wybory swych parlamentów i szefów władz wykonawczych. Równocześnie zapowiedziały, że w DRL i w ŁRL nie będzie wyborów do parlamentu Ukrainy, które w pozostałej części tego kraju odbyły się 26 października, ani też wyborów lokalnych zaplanowanych przez władze w Kijowie na 7 grudnia.

Moskwa uznaje, Bruksela potępia

Rosja nie zwlekała z udzieleniem poparcia dla kroków podejmowanych przez separatystów. Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow zapowiedział, że kraj ten uzna zorganizowane przez separatystów wybory i ich wyniki. Z kolei rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że Moskwa "nie ma powodów, aby tych wyborów nie uznać".

Unia Europejska wyraziła ubolewanie z powodu zapowiedzi Ławrowa. Zdaniem UE, wybory te będą sprzeczne z podpisanym we wrześniu w Mińsku porozumieniem o zawieszeniu broni i utrudnią poszukiwanie pokojowego rozwiązania konfliktu na wschodzie Ukrainy. Bruksela zapowiedziała też, że nie uzna tych wyborów, i wezwała Rosję do wykorzystania swoich wpływów, aby pomóc w organizacji wyborów lokalnych zgodnych z ukraińskim prawem.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała w rozmowie telefonicznej z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, że niedzielne wybory będą nielegalne i nie zostaną uznane przez Niemcy oraz inne kraje Unii Europejskiej. Ustalono to bowiem na ostatnim unijnym szczycie.

W rozmowie telefonicznej, w której uczestniczyli także prezydenci Francji i Ukrainy podkreślono, że ewentualne głosowanie w Donbasie musi być zgodne z ukraińskim prawem.

Merkel i prezydent Francji Francois Hollande ostrzegli, że planowane na 2 listopada wybory naruszą porozumienie pokojowe z Mińska i utrudnią rozwiązanie konfliktu na Ukrainie.

WOJNA NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>

Przywódcy Niemiec, Francji, Rosji i Ukrainy z zadowoleniem przyjęli za to informacje o porozumienie między Moskwą a Kijowem w sprawie dostaw gazu.

Moskwę przed uznaniem separatystycznych wyborów w DRL i ŁRL przestrzegł również Waszyngton, oświadczając, że naruszy to porozumienia mińskie i spowoduje dalszą izolację Rosji na arenie miedzynarodowej.

NATO: Rosja destabilizuje Ukrainę

Szef NATO Jens Stoltenberg oświadczył, że zapowiadając uznanie wyników wyborów, które mają przeprowadzić separatyści na wschodniej Ukrainie, Rosja kontynuuje próby zdestabilizowania Ukrainy.  - Te "wybory" (...) organizowane przez uzbrojone grupy rebelianckie (...) podkopują wysiłki skierowane na znalezienie rozstrzygnięcia konfliktu - powiedział Stoltenberg. Zaznaczył, że wybory są niezgodne z ukraińskim prawem i pozostają w sprzeczności z porozumieniami z Mińska.

Także szefowie dyplomacji państw Grupy Wyszehradzkiej zapowiedzieli we wspólnym oświadczeniu, że nie uznają wyników zaplanowanych na 2 listopada wyborów w Donbasie. Ministrowie spraw zagranicznych Polski, Węgier, Czech i Słowacji uczestniczyli w Bratysławie w dorocznym spotkaniu szefów dyplomacji krajów V4 i Bałkanów Zachodnich.

Już 9 października szef MSZ Ukrainy Paweł Klimkin zaapelował do Rosji o nakłonienie władz samozwańczych republik do odwołania listopadowych wyborów. Wezwał też Moskwę do niewspierania tej inicjatywy i nieuznawania jej rezultatów.

Putin: nie damy się wciągnąć w konfrontację

Sytuacja na wschodzie Ukrainy w kontekście wyznaczonych na 2 listopada wyborów w samozwańczych republikach w Donbasie była w piątek jednym z tematów narady prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina z członkami Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej.

Wcześniej, podczas spotkania z kadrą dowódczą Sił Zbrojnych Putin oświadczył, że Rosja "nie da się wciągnąć w wytrwale narzucaną jej konfrontację". Powiedział też, że Rosja nie zmieni obronnego charakteru swojej doktryny wojskowej.
- Zamiast zespołowego, cywilizowanego rozwiązywania problemów międzynarodowych w ruch coraz częściej idą siłowe, gospodarcze i informacyjne dźwignie nacisku - oznajmił rosyjski prezydent. Dodał, że "mimo takiego postępowania Zachodu Moskwa jest otwarta na równoprawny, nacechowany szacunkiem dialog na wszystkie tematy globalnego i regionalnego porządku dziennego".

Wybory odbędą się niedzielę, jednak władze samozwańczych republik już od czwartku przyjmują głosy elektoratu, oddawane drogą elektroniczną, bądź przesyłane pocztą.
W piątek szef tzw. Centralnej Komisji Wyborczej DRL Roman Lagin zapowiedział, że przed wyborami w samozwańczej republice nie będzie dnia ciszy. "Każdy kandydat może informować o swoim programie również w sobotę.
W wyborach DRL do tzw. Rady Ludowej (parlamentu) startują dwa ugrupowania: Doniecka Republika i Wolny Donbas. Na szefów władz wykonawczych zarejestrowano trzy kandydatury: obecnego przywódcę DRL Ołeksandra Zacharczenkę oraz szefa obecnego parlamentu tzw. Noworosji Ołeksandra Kofmana, a także deputowanego Rady Najwyższej donieckiej republiki, Jurija Sywokonenkę.
W wyborach do parlamentu ŁNR uczestniczą reprezentanci ośmiu organizacji, o których właściwie nic nie wiadomo. O stanowisko szefa republiki walczą: jej obecny przywódca Ihor Płotnicki, deputowany ługańskiej rady obwodowej Ołeh Akimow, biznesmen Wiktor Pienner i komendant jednego z batalionów bojowników, Ołeksandr Biednow.

''

JU/bk/IAR