Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 01.11.2014

Kijów i Zachód nie uznają "wyborów" w Donbasie. "Trzeba wywrzeć na Rosję silniejszą presję"

Prorosyjskie bojówki organizują w niedzielę głosowanie na okupowanej przez nich części Ukrainy. Kijów podkreśla, że są one nielegalne i że nie uzna ich społeczność międzynarodowa.
Roman Lagin (C), szef komisji wyborczej w samozwańczych republikach separatystów na okupowanych terenach Ukrainy w DonbasieRoman Lagin (C), szef komisji wyborczej w samozwańczych republikach separatystów na okupowanych terenach Ukrainy w DonbasiePAP/EPA/ANASTASIA VLASOVA

WOJNA NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>

Według separatystów ”wybory” mają wskazać skład parlamentów i szefów władz wykonawczych powołanych przez separatystów republik ludowych, Donieckiej i Ługańskiej (DRL i ŁRL).

Zdaniem ekspertów ukraińskich wybory podważają zapoczątkowany w Mińsku proces pokojowy, a Rosja, która je popiera, dąży do jeszcze głębszego niż dotychczas zamrożenia konfliktu w tym regionie. Moskwa już zapowiedziała, że uzna wyniki głosowania.

Niemcy do Rosji: realizujcie rozejm >>>

Głosowanie skrytykowały Unia Europejska, Stany Zjednoczone, ONZ jako sprzeczne z porozumieniami mińskimi oraz z konstytucją Ukrainy

Separatystyczne wybory zaostrzają spór Zachodu z Rosją o Ukrainę >>>

Nowy szef MSZ Włoch: naciski na Rosję trzeba zwiększyć

Nowy minister spraw zagranicznych Włoch Paolo Gentiloni wyraził w sobotę opinię, że naciski Unii Europejskiej na Rosję w sprawie konfliktu na Ukrainie powinny się zwiększyć. To pierwsza deklaracja nowego szefa dyplomacji, zaprzysiężonego w piątek. Minister Gentiloni nazwał "nielegalnymi" niedzielne wybory na opanowanych przez prorosyjskich separatystów terytoriach w Donbasie we wschodniej Ukrainie.
Wybory te - dodał - "mogą doprowadzić do stałego zamrożenia podziału" Ukrainy.
- Zatem naciski na Rosję powinny się zwiększyć - oświadczył nowy szef włoskiej dyplomacji.

Przebieg głosowania i kandydaci

Separatyści zapowiedzieli, że ”wybory” zaczną się zgodnie z obowiązującym na opanowanych przez nich terenach czasem moskiewskim, o godz. 8 rano (godz. 7 na Ukrainie, a 6 w Polsce). Głosowanie zakończy się o godzinie 18 czasu polskiego. Nie wiadomo, kiedy separatyści poinformują o rezultatach.
Wybory odbywają się niedzielę, jednak władze samozwańczych republik już od czwartku przyjmowały głosy oddawane drogą elektroniczną i przesyłane pocztą. Zaś w piątek szef centralnej komisji wyborczej powołanej przez DRL Roman Lagin zapowiedział, że przed wyborami w samozwańczej republice nie będzie dnia ciszy. - Każdy kandydat może informować o swoim programie również w sobotę - oświadczył.
W wyborach w DRL do tzw. Rady Ludowej (parlamentu) startują dwa ugrupowania: Doniecka Republika i Wolny Donbas. W wyborach szefów władz wykonawczych zarejestrowano trzy kandydatury: obecnego przywódcy DRL Ołeksandra Zacharczenki, szefa obecnego parlamentu tzw. Noworosji Ołeksandra Kofmana, a także deputowanego Jurija Sywokonenki.
W wyborach do parlamentu ŁNR uczestniczą reprezentanci ośmiu organizacji, o których właściwie nic nie wiadomo. O stanowisko szefa władz wykonawczych walczą: obecny przywódca ŁRL Ihor Płotnicki, deputowany ługańskiej rady obwodowej Ołeh Akimow, biznesmen Wiktor Pienner i komendant jednego z batalionów bojowników, Ołeksandr Biednow.

Szef samozwańczej republiki w Doniecku o uznaniu wyborów

Szef Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) proklamowanej przez prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy Ołeksandr Zacharczenko powiedział, że jest im wszystko jedno, czy USA uznają niedzielne wybory na terenach kontrolowanych przez separatystów. Jego wypowiedź przekazały w sobotę media rosyjskie.
- Jeśli USA nie uznają wyborów, to nas to ani ziębi, ani grzeje - powiedział Zacharczenko cytowany przez radio Echo Moskwy. Oświadczył też, że wybory odbędą się na wysokim poziomie, a świadkami tego będą obserwatorzy, którzy przyjechali z krajów europejskich.

USA: wybory w Donbasie będą nielegalne i bezprawne >>>

Szef MSZ Ukrainy: sytuacja będzie się pogarszać
Na temat wyborów w Donbasie wypowiedział się szef MSZ Ukrainy Pawło Klimkin w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji RBK. Powiedział w nim, że nielegalne w świetle prawa ukraińskiego wybory w Donbasie pogorszą sytuację mieszkańców tego regionu.
- Te wybory sprawią, że sytuacja znajdzie się w impasie politycznym i gospodarczym. Cierpieć będą ludzie, którzy tam mieszkają. Stwarza się dla nich problemy, które nigdy nie zostaną rozwiązane i bez względu na to, kto co mówi, sytuacja będzie się pogarszać - powiedział Klimkin. Część wywiadu została wyemitowana przez RBK - podaje w sobotę agencja Interfax-Ukraina.

Świat nie uzna wyborów: wyjątkiem będzie Kreml
Pod koniec września władze obu samozwańczych republik ogłosiły, że 2 listopada przeprowadzą wybory do swych parlamentów oraz wybory szefów władz wykonawczych. Równocześnie zapowiedziały, że w DRL i w ŁRL nie będzie wyborów do parlamentu Ukrainy, które odbyły się 26 października, ani wyborów lokalnych zaplanowanych przez władze w Kijowie na 7 grudnia. We wtorek minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow zapowiedział, że jego kraj uzna zorganizowane przez separatystów wybory.
Wcześniej, 9 października szef MSZ Ukrainy Paweł Klimkin zaapelował do Rosji o nakłonienie władz samozwańczych republik do odwołania listopadowych wyborów. Wezwał też Moskwę do niewspierania tej inicjatywy i nieuznawania jej rezultatów.
W środę Unia Europejska wyraziła ubolewanie z powodu wypowiedzi Ławrowa, że Rosja uzna wybory; zdaniem UE głosowanie będzie sprzeczne z podpisanym we wrześniu w Mińsku porozumieniem o zawieszeniu broni i utrudni poszukiwanie pokojowego rozwiązania konfliktu na wschodzie Ukrainy. Bruksela zapowiedziała też, że nie uzna tych wyborów, i wezwała Rosję do wykorzystania swoich wpływów, aby pomóc w organizacji wyborów lokalnych zgodnych z ukraińskim prawem (w innym terminie).
Moskwę przed uznaniem wyborów w DRL i ŁRL przestrzegł również Waszyngton, oświadczając, że naruszy to porozumienia mińskie i spowoduje dalszą izolację Rosji. Przeciwko wyborom wypowiedział się też sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun, który oświadczył, że są one sprzeczne z konstytucją Ukrainy.

PAP/IAR/agkm

''