Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 18.12.2014

Rubel szykuje Putinowi walutowy Majdan? Są pogłoski o ratunku z Chin…

Rosyjskie media piszą o coraz poważniejszych następstwach radykalnego spadku kursu waluty. Tymczasem jedna z gazet w Hongkongu zastanawia się, czy rubla i Władimira Putina uratują Chiny.
Rosjanie kupują m.in. sprzęt gospodarstwa domowegoRosjanie kupują m.in. sprzęt gospodarstwa domowegoPAP/EPA/YURI KOCHETKOV
Posłuchaj
  • Relacja Włodzimierza Paca z Moskwy (IAR): panika w sklepach w Moskwie
  • Relacja Tomasza Sajewicza z Pekinu (IAR): czy Chiny mogą uratować Rosję?
Czytaj także

KRYZYS NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>

Tytuły w gazetach: ”Walutowy Majdan dla Putina” czy ”Dewaluacja rubla może opróżnić sklepowe półki”- mówią same za siebie.

Dziennik ”Wiedomosti” pisze, że realne dochody ludności po 11 miesiącach tego roku spadły o prawie 5 procent. Prognozy przewidują dalsze pogorszenie poziomu życia ludności. Gazeta sugeruje, że jest to cena, jaką Rosja płaci za aneksję Krymu.

Z kolei ”Moskowskij Komsomolec” zauważa, że w sklepach obserwuje się wzmożony popyt na towary, wzmacniany zbliżającymi się świętami. Ludzie wydają ruble, które w ostatnim czasie mocno straciły na wartości. Niektóre sklepy ze sprzętem radiowo-telewizyjnymi AGD wstrzymały pracę, bo nie mają już czym handlować. - To się nazywa panika - stwierdził jeden ze sprzedawców. Autorka publikacji zauważa, że pełno kupujących jest również w sklepach meblowych i salonach samochodowych.

W Hongkongu o rublu

Czy Chiny uratują rubla? Zastanawiają się nad tym dziennikarze hongkońskiej gazety "South China Morning Post". W październiku tego roku banki centralne Rosji i Chin podpisały porozumienie o bezpośredniej wymianie rubla i juana, z pominięciem przewalutowywania na dolara amerykańskiego.

Podpisane podczas wizyty premiera Li Keqianga w Rosji porozumienie zakłada możliwość bezpośredniej wymiany 150 miliardów juanów na rosyjskie ruble. Dziennik zauważa, że jeśli do niej dojdzie, będzie to pierwszy raz, kiedy Chiny pomogą innej zmagającej się z kryzysem walucie.

Dziennik cytuje anonimowe wypowiedzi bankierów z kręgów zbliżonych do centralnego banku Chin. Ich zdaniem umowa Chin i Rosji miała pomóc zminimalizować rolę dolara, o ile państwa te chciałyby pomóc sobie wzajemnie w sytuacji ograniczonej płynności. ChRL ma podobne umowy dotyczące 20 walut. Cytowany przez dziennik analityk z szanghajskiej Akademii Nauk Społecznych uważa jednak, że nawet całkowita wymiana sumy deklarowanej w umowie nie ustabilizowałaby obecnie kursu rosyjskiego rubla.

Przyczyny spadku kursu rubla

Zasadniczym powodem załamania na rosyjskim rynku walutowym nie jest spadek cen ropy naftowej, lecz zaniechanie reform zdywersyfikowania gospodarki - argumentuje analityk Standard Banku Timothy Ash.

Eksport ropy i gazu wnosi połowę przychodów rosyjskiego budżetu i 68 proc. przychodów z eksportu. Na to uzależnienie rosyjskiej gospodarki od eksportu surowców energetycznych zwracał uwagę m.in. były minister finansów Aleksiej Kudrin (2000-11), ale jego obawy zignorowano, a jego samego odsunięto - przypomina Ash.

Rosnące ceny ropy windowały kurs rubla, który z początkiem 2014 r. w ujęciu REEF (efektywnego kursu realnego) podwoił się w porównaniu z poziomem z 2002 r.
- Zaniechanie dywersyfikacji struktury rosyjskiej gospodarki spowodowało, że ropa i gaz wyciskały inne sektory gospodarki. Obecnie mówi się o zastąpieniu towarów z importu przez rodzimą produkcję, ale nie ma na czym budować, a takie strategie przynoszą efekty najwcześniej w średnim okresie - napisał Ash w swojej nocie ze środy.  - Rosyjska gospodarka to głównie surowce energetyczne i kompleks wojskowo-przemysłowy - dodał.

Ash przyznaje, że zachodnie sankcje zaszkodziły gospodarce rosyjskiej odsysając z niej rezerwy walutowe. Miały zwielokrotniony efekt przez to, że szły w parze ze spadkiem cen ropy. Sankcje popchnęły też władze do błędnej decyzji nałożenia embarga na import żywności, co pobudziło inflację i uderzyło w konsumentów. Decyzję ws. rosyjskich kontrsankcji nazywa Ash "negatywnym sygnałem" pod adresem zagranicznych inwestorów, który ogólnie zaszkodzi perspektywie wzrostu gospodarki.

Akcje Banku Centralnego Rosji analityk Standard Banku uznaje za nieprzekonywującą i mało stanowczą, co tłumaczy tym, że Bank nie jest instytucją niezależną i musi konserwować rezerwy walutowe na wypadek długotrwałego konfliktu Rosji z Zachodem na tle Ukrainy.

U podłoża załamania rubla tkwi też niska konkurencyjność rosyjskiej gospodarki i brak sił napędzających wzrost poza surowcami: "Jak to możliwe, że gdy ropa kosztowała ponad 100 dol. za baryłkę, a Fed pompował płynność w globalne rynki, w tym rosyjski, PKB kraju przyrastał w tempie 1 proc. rocznie?".

Na to pytanie Ash sam sobie odpowiada: "Ponieważ reżim był bez pomysłu i nie było pędu do reform. Najważniejszym pomysłem reformatorskim była idea Unii Euroazjatyckiej, która jest sednem kryzysu na Ukrainie i co za tym idzie powodem sankcji Zachodu. Wizja Unii Euroazjatyckiej nie wypaliła i Putinowi pozostał ciasny nacjonalizm, obwinianie zagranicy i próby ekspansji w tzw. „”bliskiej zagranicy".

Ash zauważa też, iż otoczenie dla biznesu w Rosji wyrażające się m. in. w niewystarczającej prawnej ochronie własności, braku praworządności, korupcji i biurokracji spowodowały, że rosyjscy i zagraniczni inwestorzy nie mieli poczucia, że ich aktywa są bezpieczne i w sytuacji rosnącego ryzyka zagłosowali nogami.

Wtorkowy krach rubla i narada u Miedwiediewa

Po wtorkowym krachu, kiedy to waluta narodowa Rosji w ciągu kilku godzin straciła na wartości ponad 25 proc., w środę rubel odrabiał straty. Wieczorem na giełdzie w Moskwie za dolara płacono 61,05 rubla, tj. o 6,45 RUB mniej niż we wtorek na zamknięciu.

Z kolei za euro dawano 77,00 rubli, czyli o 8,14 RUB mniej, niż na wtorkowym zamknięciu. We wtorek, mimo podniesienia przez Bank Rosji jego podstawowej stopy procentowej aż o 6,5 punktu procentowego - z 10,5 do 17 proc. - co miało powstrzymać wyprzedaż rubla, rosyjska waluta ustanowiła nowe rekordy niskiego kursu: w pewnym momencie dolar kosztował 80,10 rubla, a euro - 100,00 RUB.

Później rubel zdołał odrobić część strat. Zdaniem analityków rosyjskiej walucie pomogła środowa zapowiedź Banku Rosji, że podejmie dalsze kroki, zmierzające do podtrzymania stabilności sektora finansowego. Jednym z tych posunięć ma być dokapitalizowanie banków w 2015 roku.

W ślad za wzrostem kursu rubla podskoczyły też ceny akcji na moskiewskiej giełdzie. O godz. 18.00 czasu lokalnego (godz. 16.00 w Polsce) indeks RTS osiągnął 740,47 pkt., tj. wystrzelił w górę o 17,7 proc. w stosunku do wtorkowego zamknięcia. Natomiast indeks MICEX zyskał 0,02 proc., dochodząc do 1444,56 pkt. Na otwarciu indeks ten, wyrażający ceny papierów w rublach, spadł poniżej 1400 pkt. - do 1390 pkt. Indeks RTS wyraża ceny akcji w dolarach.

Sytuacja na rynku walutowym była w środę tematem nadzwyczajnej narady zwołanej w Moskwie przez premiera Dmitrija Miedwiediewa. Uczestniczyli w niej ministrowie z bloku finansowo-gospodarczego, członkowie kierownictwa Banku Rosji, a także szefowie wielkich koncernów paliwowych i metalurgicznych. Miedwiediew polecił koncernom-eksporterom, aby zarobione waluty sprzedawały na rynku "rytmicznie i stabilnie", by zapobiec gwałtownym wahaniom kursów. "Miedwiediew zwrócił uwagę szefom koncernów na fakt, że głównym zadaniem jest rytmiczna i stabilna realizacja środków walutowych, aby nie dopuścić do skoków kursu rubla" - podała służba prasowa rządu.

Swoje propozycje mające na celu "normalizację" sytuacji na rynku walutowym przygotowała również Rada Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, o czym w środę poinformował jej sekretarz Nikołaj Patruszew. Nie zdradził jednak szczegółów. - Nasze propozycje zostały przekazane prezydentowi. On się z nimi zapoznał. Rekomendowano, by przekazać je rządowi, bankowi centralnemu i Ministerstwu Finansów. Tak też uczyniliśmy - powiedział.

Od kilku dni Rosjanie szturmują sklepy

Tymczasem, próbując ratować swoje rublowe oszczędności przed inflacją, wielu obywateli Rosji od kilku dni szturmuje sklepy z komputerami, sprzętem AGD, meblami i wyrobami jubilerskimi. Krach rubla nałożył się na okres zakupów przedświątecznych, kiedy to Rosjan tradycyjnie ogarnia szaleństwo zakupów. W sklepach wielobranżowych przed kasami ustawiają się kilkudziesięciometrowe kolejki, w których stoi się po kilka godzin. Prawdziwe oblężenie przeżywają bardzo popularne wśród Rosjan hipermarkety IKEA i Media Markt. W tych ostatnich największym powodzeniem cieszą się telewizory, lodówki i ciśnieniowe ekspresy do kawy. Sprzedaż telewizorów w moskiewskich sklepach w ostatnich dwóch tygodniach wzrosła ponad dwukrotnie w porówaniu do tego samego okresu 2013 roku.

Niektóre firmy, na przykład - amerykańska Apple, nie mogąc nadążyć za spadkiem kursu rubla, wstrzymują sprzedaż swoich wyrobów przez internet.

Rosyjskie sklepy online toną w zamówieniach również z zagranicy, przede wszystkim - z Białorusi, Kazachstanu i Armenii. W Rosji faktycznie stanęła sprzedaż samochodów osobowych.

Z powodu rekordowej przeceny rosyjskiej waluty producenci wstrzymali dostawy aut do salonów. Te z kolei zawiesiły sprzedaż. Pojazdy, które były już w salonach, zostały z nich wymiecione przez kupujących. Dotyczy to także najdroższych marek. Niektórzy produceni zażądali od swoich dealerów, by ci w ciągu dwóch dni zapłacili za zamówione samochody.

Znacznie większy niż zwykle w połowie grudnia ruch panuje także w marketach spożywczych, gdzie z półek znikają przede wszystkim importowane napoje alkoholowe, w tym te najdroższe. Natomiast nie wiadać nerwowości przed punktami wymiany walut. Przynajmniej w Moskwie. W tych, które odwiedził korespondent PAP, kupujących dolary i euro nie było. Operator jednego z kantorów powiedział PAP, że ci, którzy mieli co wymieniać, już to uczynili, gdy kursy były korzystniejsze.

IAR/PAP/agkm