Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Juliusz Urbanowicz 19.01.2015

Jemen: zacięte walki w stolicy. Oddziały szyitów otoczyły siedzibę premiera

W wyniku starć w Jemenie między siłami rządowymi a rebeliantami szyickimi zginęło co najmniej 9 osób, a 67 zostało rannych. Wiceminister zdrowia Nasser Baoum powiedział, że wśród rannych są również osoby cywilne.
Walki w stolicy Jemenu - SanieWalki w stolicy Jemenu - SaniePAP/EPA/STRINGER

Rzecznik rządu Rajeh Badi poinformował, że bojownicy Huti otoczyli w poniedziałek 19 stycznia Pałac Republiki w centrum Sany, w którym przebywa premier Chalid Bahah. Kilka godzin wcześniej ostrzelany został konwój szefa rządu. Politykowi nic się nie stało.
Do ataku doszło po wyjściu premiera ze spotkania z prezydentem; celem ich rozmowy było rozwiązanie kryzysu politycznego, w następstwie którego doszło do starć szyickich bojowników z armią.
Rzecznik rządu oświadczył, że ostrzelanie konwoju było próbą zamachu na premiera.

Po ataku przedstawiciel wojska powiedział BBC News, że był on sprowokowany przez Huti. Z kolei kanał telewizyjny rebeliantów doniósł, że starcia wybuchły, gdy żołnierze zaczęli strzelać do patrolu rebeliantów.

Po trwających kilka godzin starciach uzgodniono zawieszenie broni między siłami rządowymi, a szyickimi oddziałami Huti. Przerwanie ognia wynegocjowano podczas spotkania przedstawicieli rebeliantów z ministrami obrony i spraw wewnętrznych.
Minister informacji Nadia as-Sakaf powiadomiła, że rebelianci opanowali państwową agencję prasową oraz telewizję państwową; nazwała to "krokiem ku zamachowi stanu". Więcej szczegółów nie ujawniła.

O pokój w Jemenie zaapelowała Liga Arabska. Jej sekretarz generalny Ahmed bin Helly wezwał wszystkie siły polityczne kraju do zaprzestania przemocy i poszanowania legalnych władz.
Bojownicy przejęli tego dnia państwowe media i ostrzelali konwój z premierem.

Rebelianci opanowali stolicę kraju, Sanę, we wrześniu ub.r. Na mocy wynegocjowanego przez ONZ porozumienia pokojowego zgodzili się wycofać ze stolicy, gdy powstanie nowy rząd jedności narodowej. Jednak pozostali w Sanie i dodatkowo zwiększyli od tamtej pory obecność w głównie sunnickich częściach kraju - na zachodzie i w środkowym Jemenie.
Popierany przez Iran ruch Huti od lat żąda autonomii dla zajmowanych przez siebie terytoriów na północy Jemenu i oskarża prezydenta Abd ar-Raba Mansura al-Hadiego o autokratyczne rządy. Rebelianci zaprzeczają, jakoby byli popierani przez władze w Teheranie.
Członkowie ruchu Huti są wyznawcami imamizmu - głównego szyickiego nurtu uznającego 12 imamów. Ugrupowanie bierze nazwę od Husejna Badra Edina al-Hutiego, zabitego przez wojsko we wrześniu 2004 roku.
Jemen jest jednym z najuboższych państw arabskich i przyczółkiem Al-Kaidy Półwyspu Arabskiego (AQAP) - organizacji od kilku lat uważanej przez USA za najbardziej niebezpieczny odłam tej siatki terrorystycznej. Stanowi też ważny punkt transportu ropy naftowej z Arabii Saudyjskiej, która jest największym producentem tego surowca na świecie.
Liczący 25 milionów ludzi Jemen wciąż nie może odzyskać wewnętrznej stabilności po wieloletnich rządach obalonego w 2011 r. przez społeczną rewoltę dyktatorskiego prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Konsolidację państwa utrudniają wywrotowa działalność Al-Kaidy i ujawniający się na południu separatyzm plemienny.

JU/IAR/PAP