Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Beata Krowicka 23.01.2015

Wzrost płacy minimalnej w Niemczech wywołuje coraz większe oburzenie w Europie

Coraz liczniejsza jest grupa państw, która protestuje przeciwko podwyższeniu płacy minimalnej w Niemczech. W piątek w Brukseli konsultacje przedstawicieli 10 krajów, w tym Polski, a zapowiadane są kolejne.
Wzrost płacy minimalnej w Niemczech wywołuje coraz większe oburzenie w EuropieKarl-Ludwig Poggemann/Flickr

Przepisy, które mają objąć także zagranicznych kierowców przejeżdżających przez Niemcy, wywołują niepokój europejskich przewoźników. W Polskę uderzają szczególnie, bo ma ona drugą co do wielkości flotę samochodów ciężarowych w Unii.
Oprócz Polski, zastrzeżenia do niemieckich przepisów ma większość państw z grupy, która weszła do Unii w 2004 roku i później. To właśnie przedstawiciele tych krajów będą dziś ustalać wspólny front i przygotowywać się na kolejne spotkania z Komisją Europejską. Poparcie dla tej dziesiątki sygnalizuje także pięć krajów Europy Zachodniej - Hiszpania, Portugalia, Grecja, Irlandia i Wielka Brytania.
Sprzeciw wywołuje nie tylko podwyższenie płacy minimalnej i objęcie przepisami także zagranicznych przewoźników, ale i nowe, biurokratyczne wymogi. Zaalarmowana protestami Komisja Europejska rozpoczęła przeciwko Niemcom postępowanie i sprawdza przepisy pod kątem zgodności z unijnym prawem. Władze w Berlinie dostały nie 70 dni jak to zwykle bywa, a 30 na przysłanie wyjaśnień.
O podjętych działaniach Komisja poinformowała w czwartek Polskę, która wraz z Węgrami jako pierwsza zaprotestowała. Bruksela zapewniła w liście, że niemieckie przepisy zostaną uważnie przeanalizowane. W przyszłym tygodniu na rozmowy do Berlina lecą dwie unijne panie komisarz - do spraw transportu i kwestii socjalnych.

Kontrowersyjna ustawa
1 stycznia w Niemczech weszła w życie ustawa o płacy minimalnej. Stawka za godzinę, która dotyczy Niemców, ale też obywateli innych państw pracujących w tym kraju, ma wynosić co najmniej 8,5 euro za godzinę. Dotyczy to wszystkich pracowników w czasie ich zatrudnienia w Niemczech, niezależnie od tego, czy ich pracodawca ma siedzibę w kraju czy za granicą. Według interpretacji Berlina ma to również zastosowanie do kierowców z firm transportowych spoza Niemiec. W praktyce każda firma transportowa, której samochód przejeżdżałby tranzytem przez terytorium naszego sąsiada, musiałaby płacić swoim kierowcom odpowiednio wysokie stawki.
Taka interpretacja przepisów uderza szczególnie mocno w Polskę, która ma drugą co do wielkości flotę samochodów ciężarowych w całej UE. Firmy z naszego kraju, a także innych państw Europy Wschodniej, mogą konkurować ze swoimi zachodnimi odpowiednikami niższymi stawkami dla kierowców.
Niemieckie przepisy dot. płacy minimalnej jako "absurdalne i awykonalne" ocenił europoseł Adam Szejnfeld (PO). Według niego, przepisy łamią unijne prawo.
W ocenie Szejnfelda nowe niemieckie przepisy to "kompletna bzdura - faktyczna i prawna". - W jaki sposób przedsiębiorca w Polsce, który nagle dzisiaj musi wysłać do Francji pracownika, żeby mu załatwił jakąś służbową sprawę, ma wcześniej powiadomić o tym, na odpowiednich drukach w języku niemieckim, określone władze państwa niemieckiego, że wyśle za chwilę tam pracownika? A w jaki sposób, jeśli wysyła pracownika do Francji, Hiszpanii czy wielu innych krajów i tranzytem ten pracownik będzie przejeżdżał przez RFN, ma mu ustalać mu inną płacę w Polsce, a inną w Niemczech? - pytał europoseł PO.

IAR, bk