Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Katarzyna Karaś 13.03.2015

Projekt ustawy o leczeniu niepłodności skierowany do Sejmu

Jak poinformowało Centrum Informacyjne Rządu, w piątek premier Ewa Kopacz podpisała projekt ustawy o leczeniu niepłodności, w tym metodą in vitro. Następnie dokument został skierowany do Sejmu.
Rząd przyjął projekt ustawy o leczeniu niepłodności na wtorkowym posiedzeniuRząd przyjął projekt ustawy o leczeniu niepłodności na wtorkowym posiedzeniuGlow Images/East News

W komunikacie wydanym przez CIR możemy również przeczytać, że w piątek szefowa rządu spotkała się z rodzinami korzystającymi z leczenia metodą in vitro. Podczas spotkania omówione zostały główne założenia projektu.
Rząd przyjął projekt ustawy o leczeniu niepłodności na wtorkowym posiedzeniu. Został on przygotowany przez Ministerstwo Zdrowia. Na konferencji prasowej po posiedzeniu Ewa Kopacz powiedziała, że projekt dotyczy wszelkich form walki z bezpłodnością, która stała się chorobą cywilizacyjną i dotyczy 1,5 mln par w Polsce.
Przypomniała, że dziś w krajowym prawie nie ma żadnych uregulowań dotyczących procedury in vitro. - Dlatego też uważam, że niezależnie od poglądów, zarówno na lewicy, jak i na prawicy, dziś panuje takie przekonanie, że stan obecny, w którym nie ma uregulowań prawnych, jest wątpliwy moralnie, a medycznie potencjalnie niebezpieczny - wskazała.
Premier oznjamiła, że razem z ministrem zdrowia Bartoszem Arłukowiczem będą szukać szerokiego wsparcia dla proponowanych przepisów. - Ludzkie dramaty, a takim jest bezpłodność, nie mają ani lewicowego, ani prawicowego charakteru - oświadczyła.
Wyjaśniła, że projekt był przygotowywany "z całą starannością", aby jego zapisy stanowiły jak najszerzej rozumiany konsensus w tej sprawie. Zwróciła uwagę, że propozycja przygotowana przez Ministerstwo Zdrowia nie tylko rozwiązuje problem bezpłodnych par, ale jest też "olbrzymim postępem" w obszarze ochrony zarodków.
x-news.pl, TVN24
In vitro nie tylko dla małżeństw
W myśl projektu, z procedury in vitro będą mogły korzystać osoby w związkach małżeńskich oraz osoby we wspólnym pożyciu, potwierdzonym zgodnym oświadczeniem.
Projekt zabrania tworzenia zarodków w celach innych niż pozaustrojowe zapłodnienie. Ogranicza też możliwość tworzenia zarodków nadliczbowych - zapłodnionych będzie mogło być nie więcej niż sześć komórek jajowych. Więcej zarodków będzie można tworzyć, gdy kobieta ukończy 35 lat lub gdy będą ku temu wskazania (współistniejąca z niepłodnością choroba i wcześniejsze dwukrotne nieskuteczne leczenie metodą zapłodnienia pozaustrojowego).
Zarodek będzie można przekazać na rzecz anonimowej biorczyni. Będzie to możliwe m.in. po stwierdzeniu - na podstawie danych fenotypowych - podobieństwa biorców zarodka z jego dawcami. Do dawstwa anonimowego będą przekazywane też zarodki, których oboje dawcy zmarli.
Projekt ustawy zakazuje niszczenia zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju (grozić ma za to kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5). Proponowane przepisy zakazują preimplantacyjnej diagnostyki genetycznej w celu wyboru cech fenotypowych, w tym płci dziecka. Wyjątkiem mają być sytuacje, gdy wybór taki pozwala uniknąć ciężkiej, nieuleczalnej choroby dziedzicznej.
W Polsce dotąd nie ma ustawy, która regulowałaby kwestie stosowania procedury in vitro. Obowiązująca ustawa tkankowa nie zawiera zapisów dotyczących komórek rozrodczych, tkanek zarodkowych i tkanek płodów. Za niepełne wdrożenie unijnej dyrektywy dotyczącej jakości i bezpieczeństwa tkanek oraz komórek ludzkich - co wskazała w ubiegłym roku Komisja Europejska - Polsce grozi wysoka kara.
Eksperci o ustawie o in vitro: zachowawcza, ale wiele spraw porządkuje
Zachowawcza, ale wprowadza regulacje, których od dawna brakuje - tak o projekcie ustawy o in vitro mówią eksperci. Zdaniem lekarzy ustawa - choć ma mankamenty - powinna wejść w życie jak najszybciej. Według etyka autorzy projektu unikali formułowania tez na temat tego, co słuszne.
Lekarz, który jako pierwszy w Polsce przeprowadził udany zabieg zapłodnienia metodą in vitro, prof. Marian Szamatowicz pozytywnie ocenił zapisy dotyczące tej procedury. Uznał, że nie ingerują one w samą procedurę, a oznacza to, "że stosując wymogi tej ustawy, polskie kobiety będą leczone w sposób podobny jak za granicą, czyli nowoczesny i skuteczny". - Należy sobie życzyć, żeby ten projekt jak najszybciej znalazł się pod obradami Sejmu, i żeby został wprowadzony w życie - powiedział profesor.
Prof. Szamatowicz podkreślił, że in vitro to "integralna i absolutnie konieczna część leczenia niepłodności". Jego zdaniem bez możliwości skorzystania z tej metody ponad połowa par mogłaby być pozbawiona szansy na dziecko. W Polsce - zwrócił uwagę - wzorem innych krajów, powinny być wprowadzone rozwiązania prawne przewidujące licencjonowanie ośrodków przeprowadzających zabiegi, regulujące nadzór nad ich pracą oraz określające zasady bezpieczeństwa i raportowania wyników.
Prof. Waldemar Kuczyński, ginekolog z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, twórca białostockiego Kriobanku - najstarszego w Polsce banku nasienia, również członek zespołu lekarzy, którzy doprowadzili do pierwszych narodzin w Polsce dziecka poczętego in vitro, uważa, że w projekcie wiele spraw zostało "rozsądnie uregulowanych i doprecyzowanych", choć ma on też mankamenty.
- Unia Europejska nie określa dopuszczalności metody, a o to w Polsce toczy się bój. Gdybyśmy uznali, że metoda jest medycznie poprawna, to Sejm powinien tylko uregulować normy prawne, wynikające z dyrektyw unijnych, czyli obowiązki państwa dotyczące nadzoru, licencjonowania ośrodków czy też powołania ciała odpowiedzialnego. Natomiast nasz styl legislacyjny, według mnie, nie jest do końca właściwy - stwierdził.
Jego zdaniem w ustawie brakuje regulacji dotyczących kwestii tzw. surogacji rodzinnej. - Jeżeli nie znajdujemy moralnych przeciwwskazań na dawstwo nerki czy wątroby od bliskich, to dlaczego użyczenie córce przez matkę macicy budzi takie emocje? O ile jestem zdecydowanie przeciwny surogacji komercyjnej, ale nie widzę moralnych powodów przeciwko temu, żeby matka nosiła i urodziła dziecko własnej córki - podkreślił prof. Kuczyński.
Przypomniał, że prace nad ustawą regulującą procedurę in vitro trwają od ponad dziesięciu lat. - Ustawa teraz dopiero wejdzie do Sejmu i mam wiele obaw, czy i jakie poprawki wprowadzą do niej parlamentarzyści. Mieliśmy już takie sytuacje, że ustawa w założeniach bardzo dobra, w trakcie prac legislacyjnych została wywrócona do góry nogami i okazywała się całkowicie nieżyciowa - skomentował.
Etyk z Instytutu Filozofii UW, prof. Paweł Łuków ocenił, że projekt spełnia zadanie porządkujące procedury leczenia niepłodności oraz "reguluje najważniejsze rzeczy dotyczące bezpieczeństwa". Jednak, jego zdaniem, autorzy projektu unikali "formułowania silnych, kontrowersyjnych (...) tez na temat tego co dobre, co słuszne".
PAP, kk