Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Beata Krowicka 05.07.2015

Referendum w Grecji. Wstępne wyniki: Grecy powiedzieli "nie" warunkom kredytodawców

Władze w Atenach twierdzą, że głosowanie w referendum na "nie" wzmocni pozycję negocjacyjną Grecji, choć przedstawiciele Unii Europejskiej zgodnie przestrzegają, że będzie odwrotnie.
Galeria Posłuchaj
  • Sondaże dają zwycięstwo przeciwnikom porozumienia z wierzycielami. Relacja Tomasza Majki (IAR)
  • Szczyt strefy euro we wtorek. Relacja Magdaleny Skajewskiej (IAR)
Czytaj także

Minister finansów Janis Warufakis spotka się jeszcze w niedzielę wieczorem z najważniejszymi greckimi bankierami - podał przedstawiciel resortu finansów.

Tymczasem greckie MSW na bieżąco podaje wyniki liczenia głosów. Według danych po przeliczeniu 90 proc. głosów, przeciwko warunkom proponowanym przez eurogrupę opowiedziało się 61,42 proc. Greków. Poparło je 38,58 proc. głosujących. Frekwencja wyniosła 62,21 proc.

RUPTLY/x-news

Próg frekwencji, aby referendum było ważne, ustalono na 40 proc. wyborców.

- Grecki rząd chce jak najszybciej powrócić do rozmów z wierzycielami Aten, by zawrzeć porozumienie i zachować płynność - powiedział w niedzielę wieczorem w greckiej telewizji rzecznik rządu Gabriel Sakellaridis.

- Negocjacje, które się rozpoczną, muszą zostać zakończone bardzo szybko, nawet w ciągu 48 godzin - powiedział Sakellaridis. - Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by zawrzeć szybko porozumienie - dodał.

Europa rozmawia o Grecji

Przywódcy krajów strefy euro spotkają się we wtorek na nadzwyczajnym szczycie w sprawie Grecji. Poinformował o tym szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Wcześniej ma dojść do narady ministrów finansów eurolandu.

za zwołaniem nadzwyczajnego szczytu właśnie we wtorek opowiedzieli się wcześniej niemiecka kanclerz Angela Merkel oraz francuski prezydent Francois Hollande. Po konsultacjach z unijnymi liderami szef Rady Europejskiej przychylił się do tego apelu. Rozmowy z przywódcami krajów strefy prowadzi także szef Komisji Europejskiej Jean Claude Juncker. Jego służby prasowe na poniedziałek zapowiedziały też telekonferencję z udziałem przewodniczącego Rady, eurogrupy i Europejskiego Banku Centralnego. Bruksela w krótkim oświadczeniu po niedzielnym głosowaniu podkreśliła, że „przyjęła do wiadomości wyniki referendum i szanuje je”. Pytanie na które trzeba będzie teraz znaleźć odpowiedź jest takie czy Grecja - odrzuciwszy dotychczasowe warunki porozumienia z wierzycielami - może liczyć na nowy kompromis czy wręcz przeciwnie - zaprzepaściła już swoje szanse na nową pożyczkę i czeka ją wyjście ze strefy euro.

Rząd namawiał do głosowania na "nie"

Premier Cipras, który oddał głos rano, mówił, że determinacja Greków pokona propagandę. - Obywatele wysyłają teraz ważną wiadomość: nikt nie może lekceważyć głosu ludzi, którzy zdecydowali się wziąć swój los we własne ręce - mówił Aleksis Cipras. Greckie władze wzywały do głosowania przeciwko warunkom zagranicznych wierzycieli.

Premier Grecji Aleksis Cipras oddaje głos w referendum/fot. EPA/KAY NIETFELD Premier Grecji Aleksis Cipras oddaje głos w referendum/fot. EPA/KAY NIETFELD

Były premier, lider opozycyjnej Nowej Demokracji Antonis Samaras zadeklarował natomiast, że w referendum opowie się "za Grecją i za Europą".
W lokalu wyborczym każdy głosujący dostawał kartę z pytaniem, czy należy przyjąć propozycję przedstawioną przez Komisję Europejską, Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy na spotkaniu eurogrupy 25 czerwca, która składa się z dwóch części, stanowiących wspólnie pełną propozycję.
Sami wierzyciele mówili, że negocjowana przez Ciprasa oferta pożyczki 15 miliardów euro w zamian za cięcia jest już nieaktualna. Według nich, rozmowy o ewentualnym nowym pakiecie pomocowym będą o wiele trudniejsze.
Po niedzielnym referendum Unia Europejska zdecyduje, czy negocjacje z Atenami będą kontynuowane, na jakich zasadach, a przede wszystkim - jak wynik referendum wpłynie na perspektywę tak zwanego Grexitu, czyli wyjścia Grecji ze strefy euro. Komentatorzy i eksperci wskazują, że bez względu na wyniki głosowania, Grecy muszą się przygotować na trudną przyszłość, pełną politycznych i gospodarczych wyzwań. To, jak sobie z nimi poradzą, ostatecznie zdecyduje o miejscu ich kraju w strefie euro i w Europie.

Widmo Grexitu realne?

Grecki minister finansów był przed referendum przekonany, że jego rodacy odrzucą politykę zaciskania pasa. W wywiadzie dla gazety "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" Janis Warufakis krytykuje też swojego niemieckiego odpowiednika Wolfganga Schaeuble, zarzucając mu, że chce się pozbyć Grecji ze strefy euro.

RUPTLY/x-news
Zdaniem Warufakisa, minister finansów Niemiec od lat dąży do Grexitu. Jak mówi, Schaeuble już w 2012 roku miał wyraźnie dać do zrozumienia, że chce wyjścia Grecji z eurolandu.
W rozmowie z gazetą Janis Warufakis przekonuje, że w referendum Grecy powiedzą "nie" polityce zaciskania pasa, a grecki rząd nadal będzie istniał. Zdaniem greckiego ministra, niezależnie od wyniku głosowania, już wkrótce dojdzie do porozumienia między Atenami a zagranicznymi wierzycielami. Warufakis jest przekonany, że ostatnia oferta wierzycieli wciąż jest aktualna. - Nie wierzcie tym, którzy twierdzą, że propozycja została wycofana, przecież oni właśnie tego chcą - mówi grecki minister.

UE gotowa na kredyty ratunkowe

Nawet jeśli Grecy odrzucą pomoc i warunki swych wierzycieli, UE może udzielić Atenom kredytów ratunkowych, by uniknąć chaosu - powiedział w wywiadzie dla "Welt am Sonntag" szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz.
- Być może będziemy musieli przyznać Atenom kredyty ratunkowe, zapewnić funkcjonowanie służb publicznych oraz by ludzie otrzymywali pieniądze potrzebne do przetrwania. W Brukseli są środki, które można w tym celu wykorzystać - wyjaśnił Schulz.
- Rząd w Atenach doprowadził to tego, że kraj znalazł się w impasie, a ludzie nic na to nie mogą poradzić, więc udzielimy im pomocy - dodał.
Schulz podkreślił jednak, że taka pomoc "nie stanowi trwałego rozwiązania".

Referendum w atmosferze oskarżeń

Bruksela i Ateny wzajemnie obwiniają się o fiasko rozmów w sprawie pomocy finansowej dla Grecji.
Greckie władze mówią, że Bruksela nie wykazywała woli do kompromisu, szantażowała i groziła wyrzuceniem ze strefy euro. Z kolei europejscy politycy i przedstawiciele unijnych instytucji zapewniają, że byli gotowi do kompromisu i to Ateny zrezygnowały z negocjacji. "- Zrobiliśmy wszystko co można było, ale potrzeba dwóch stron i konstruktywnej postawy, by osiągnąć porozumienie - mówił niedawno wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Valdis Dombrovskis.
Jest jednak wiele wątpliwości co do skuteczności programów pomocowych narzuconych przez wierzycieli. Fakt, że po pięciu latach finansowego wsparcia grecka gospodarka nie stanęła na nogi potwierdza, że polityka zaciskania pasa w przypadku Grecji nie dała rezultatów. Euroland wykluczał też negocjacje w sprawie zmniejszenia długu. A tymczasem kilka dni przed referendum Międzynarodowy Fundusz Walutowy przygotował analizę, z której wynikało, że konieczna będzie redukcja zadłużenia o 53 miliardy euro. Według doniesień agencji Reutera, euroland próbował zablokować opublikowanie tej analizy przed greckim głosowaniem.

IAR, PAP, bk