Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Beata Krowicka 07.09.2015

Monarchie znad Zatoki Perskej ignorują problem imigrantów. "Powinny się wstydzić"

Bogate dzięki zasobom ropy arabskie monarchie znad Zatoki Perskiej pozostają obojętne wobec fali uchodźców z Syrii, których przyjęły bardzo niewielu. Budzi to krytykę i podaje w wątpliwość muzułmańską solidarność - pisze w poniedziałek francuska agencja AFP.
Posłuchaj
  • - Trudniejsze dla Syryjczyka jest zdobycie wizy Arabii Saudyjskiej, niż wizy krajów strefy Schengen - tłumaczy Patrycja Sasnal z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (IAR)
Czytaj także

"Kraje Zatoki Perskiej powinny się wstydzić widząc, jak drzwi Europy otwierają się na uchodźców syryjskich, podczas gdy ich drzwi są dla nas zamknięte" - powiedział AFP 30-letni Abu Mohammed, który znalazł schronienie w Jordanii.

Od początku obecnego kryzysu tego rodzaju krytyka widoczna jest w internetowych sieciach społecznościowych, gdzie popularność zdobył hashtag "#przyjęcie uchodźców jest obowiązkiem dla Zatoki Perskiej".

Milczenie władz zaczęło budzić wątpliwości nawet w samych monarchiach. "Niestety bogate kraje Zatoki nie opublikowały żadnego komunikatu na temat kryzysu i tym bardziej nie zaproponowały żadnej strategii pomocy migrantom, którzy w większości są muzułmanami" - oceniał niedawno publicysta katarskiego dziennika "Gulf Times".

Sześć krajów zrzeszonych w Radzie Współpracy Zatoki Perskiej (Arabia Saudyjska, Bahrajn, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Kuwejt, Oman i Katar) nie są jednak bezczynne - od początku wybuchu wojny w Syrii w 2011 r. wydały kilka miliardów dolarów w ramach pomocy humanitarnej, by poprawić jakość życia Syryjczyków stłoczonych w obozach w Libanie, Jordanii i Turcji.

Serwis specjalny
imigranci 1200.jpg
Imigranci w Europie

Ale kiedy uchodźcy decydują się opuścić obozy, mimo trudów i ryzyka podróży kierują się na Zachód, do Niemiec. Tymczasem kraje Zatoki Perskiej są równie bogate, a mają tę przewagę, że są bliższe w sensie zarówno geograficznym, jak i kulturowym i religijnym - podkreśla AFP.

Gorzkie słowa krytyki

Wobec milczenia władz popularny bloger z ZEA Sułtan Al-Kasemi rzucił inicjatywę "moralny i odpowiedzialny" na rzecz przyjęcia uchodźców. Zaś Abdullah Kurdi, który stracił podczas przeprawy morskiej żonę Rihannę, trzyletniego Aylana, którego ciało znaleziono na tureckiej plaży, i pięcioletniego Ghaleba, wzywał na pogrzebie: "Chcę, aby rządy krajów arabskich - nie mam na myśli państw europejskich - zobaczyły, co stało się z moimi dziećmi i, by przez wzgląd na nie, pomogły ludziom".

Jednak niewielu ekspertów spodziewa się zmiany postawy krajów Zatoki, które nie są sygnatariuszami Konwencji ONZ w sprawie uchodźców. Michael Stephens, ekspert ds. Bliskiego Wschodu z instytutu Rusi przestrzega, że żaden przywódca nie pójdzie w ślady premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona, który jest gotów przyjąć 15 tys. syryjskich uchodźców. - Ogromna większość obywateli krajów Zatoki uważa, że ich rządy dobrze postąpiły w sprawie Syrii - dodał ekspert.

Skupieni na Jemenie

W dodatku kryzys nastąpił w momencie, kiedy kraje Zatoki koncentrują swą uwagę na konflikcie w Jemenie, gdzie prowadzą złożoną operację wojskową przeciwko szyickim rebeliantom Huti.
Kraje Zatoki wspierały sunnickie bojówki zwalczające reżim syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada wspieranego przez szyicki Iran. Arabii Saudyjskiej i Katarowi dostało się nawet za wspieranie islamskich ekstremistów. W tym kontekście fakt, że ich reżimy pozostają głuche na apele o przyjęcie uchodźców, tłumaczy się czasem kwestiami bezpieczeństwa.

- Jako że kraje Zatoki wmieszały się w sprawy polityczne Syrii, to mogą się niepokoić tym, co zaczną robić ci, którzy teraz do nich przyjadą - wyjaśnia Sułtan Barakat z Brookings Doha Center. Np. Arabia Saudyjska już stała się celem ataków Państwa Islamskiego.

Ponadto małe kraje Zatoki, jak emiraty ZEA lub Katar, gdzie rdzenna ludność stanowi mniejszość społeczeństwa, obawiają się zalewu migrantów. Obecnie tanią siłę roboczą stanowią tam głównie imigranci zarobkowi z Azji Południowej.

Czas na łączenie rodzin?

Sułtan Barakat ocenia, że gestem wychodzącym naprzeciw krytykom byłoby wpuszczenie uchodźców, którzy mają już kogoś z rodziny nad Zatoką. Setki tysięcy syryjskich imigrantów zarobkowych od lat mieszka bowiem w regionie, jednak wizy dla członków ich rodzin są teraz ściśle reglamentowane.

"Zdobycie wizy Arabii Saudyjskiej trudniejsze niż zdobycie wizy Schengen"

- Właściwie trudniejsze dla Syryjczyka jest zdobycie wizy Arabii Saudyjskiej niż wizy krajów strefy Schengen - tłumaczy Patrycja Sasnal z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Jak dodaje, Syryjczykowi lub Irakijczykowi niezwykle trudno jest dostać się do Arabii Saudyjskiej, a procedura przyznania wizy jest kosztowna i długotrwała. Sasnal podkreśla, że wiza nie wystarczy Syryjczykowi, który mógłby mieć pozwolenie na pracę w Arabii Saudyjskiej jest potrzebny jeszcze patron. - Osoba z obywatelstwem saudyjskim, która stanowiłaby takiego mecenasa Syryjczyka, odpowiadająca za niego prawnie - wyjaśniła.

Ekspertka twierdzi też, że nie wszystkie państwa arabskie są w jednakowym stopniu odpowiedzialne za to, co dzieje się na Bliskim Wschodzie. - Na przykład Liban i Jordania wzięły siłę uderzenia kryzysu uchodźczego na swoje barki - powiedziała Sasnal. Obydwa kraje przyjęły już syryjskich uchodźców. - Arabia Saudyjska od kilku lat prowadzi nową politykę antyimigracyjną - zaznacza rozmówczyni IAR.

Trwa tam - jak mówi Sasnal - saudyzacja gospodarki i wypychani są rynku saudyjskiego szczególnie Arabowie na korzyść Azjatów.

- Arabowie łatwo znajdują się w tym społeczeństwie, bo mówią tym samym językiem, to ta sama religia i kultura, ale syryjscy uchodźcy, którzy są zsekularyzowani, lewicujący mogliby zagrozić tożsamości saudyjskiej, opartej na konserwatywnym islamizmie - mówiła.

Rozmówczyni IAR przypomina także, że jesteśmy po 2011 roku czyli po arabskiej wiośnie, a monarchie takie jak Arabia Saudyjska, Katar, Kuwejt boją się o swoje rządy. - Napływ ludzi, którzy przed chwilą robili rewolucję, albo chcą uciec do kraju, gdzie będą mieli większe wolności to zagrożenia dla tych państw - powiedziała Sasnal.

PAP, IAR, bk, mr