Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Klaudia Hatała 17.02.2016

IPN upubliczni dokumentację zgromadzoną przez gen. Czesława Kiszczaka

Na konferencji prasowej prezes Instytutu Pamięci Narodowej Łukasz Kamiński poinformował, że w domu wdowy po Czesławie Kiszczaku znaleziono rękopisy, maszynopisy i fotografie, w sumie sześć obszernych pakietów.
Posłuchaj
  • Rzeczniczka IPN Agnieszka Sopińska-Jaremczak poinformowała, że pierwszy kontakt z wdową po Czesławie Kiszczaku nastąpił na przełomie stycznia i lutego (IAR)
  • Jak podkreślił prokurator Głównej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu Tomasz Kamiński - trwa analiza materiałów pod względem ich autentyczności (IAR)
Czytaj także

Prezes IPN Łukasz Kamiński zapowiedział, że w możliwie krótkim czasie "odnaleziona dokumentacja zostanie udostępniona na podstawie procedur określonych w ustawie o IPN".

Jak powiedział Łukasz Kamiński, we wtorek w mieszkaniu Marii Kiszczak został zabezpieczony przez prokuratora IPN "szereg dokumentów, których wstępna analiza wskazuje, że podlegają przekazaniu do zasobu archiwalnego IPN".

Dodał, że czynności te podjęto w ramach wszczętego w ubiegłym roku śledztwa ws. ukrycia przez osobę nieuprawnioną dokumentów podlegających przekazaniu IPN. Poinformowano, że postępowanie to zostało zainicjowane na podstawie informacji uzyskanych od osób trzecich.

"Wśród przejętych wczoraj materiałów są rękopisy, maszynopisy i fotografie. Zabezpieczona przez prokuratora IPN dokumentacja - w sumie sześć obszernych pakietów -

Grupa prokuratorów zaczęła formalne oględziny tych materiałów, z udziałem ekspertów z IPN. Zaznaczył, że dopiero po oględzinach będzie można stwierdzić, czy są to oryginały.

90 tysięcy za dokumenty?

IPN twierdzi, że wdowa po szefie komunistycznych służb bezpieczeństwa, za materiały SB zgromadzone przez Czesława Kiszczaka chciała otrzymać 90 tysięcy złotych. - Przedstawiciele IPN nie składali żadnych propozycji finansowych - zapewniła rzeczniczka Instytutu Agnieszka Sopińska-Jaremczak.

Agnieszla Sopińska-Jaremczak w oświadczeniu - wydanym w związku z medialnymi wypowiedziami wdowy po Kiszczaku - poinformowała, że na przełomie stycznia i lutego Maria Kiszczak zwróciła się do IPN z ofertą, prośbą o spotkanie z prezesem IPN. Dodała, że asystent szefa Instytutu proponował, że on się z nią spotka, ale odmówiła. Spotkanie zostało wyznaczone na 16 lutego na godzinę 10.30.

TVN24/x-news

Uczestniczyło w nim kilka osób, oprócz szefa IPN Łukasza Kamińskiego także dyrektor biura prezesa Krzysztof Persak oraz doradca prezesa Maciej Łuczak. Maria Kiszczak przekazała na spotkaniu - jak relacjonowała Sopińska-Jaremczak - że mąż, przed śmiercią, powiedział jej, by w przypadku kłopotów finansowych zgłosiła się do IPN.

"Sprawa musi być załatwiona zgodnie z prawem"

Jak dodała rzeczniczka, wdowa przedstawiła zapisaną obustronnie odręcznie kartkę "Informacja opracowania ze słów T.W. "Bolek" z odbytego spotkania w dniu 16 XI 74 r." datowaną: Gdańsk, dn. 16.11.74, opatrzoną w lewym górnym rogu nagłówkiem "źrodł. T.W. "Bolek", przyj. rez. "Madziar", wpłyn. 16 XI 74 r., odeb. kpt. Z. Ratkiewicz". Wdowa po gen. Kiszczaku miała powiedzieć, że ma więcej tego typu dokumentów.

Rzeczniczka IPN zaznaczyła równocześnie, że Marię Kiszczak poinformowano że sprawa musi być załatwiona zgodnie z prawem, a o sprawie - jak dodała - bezzwłocznie powiadomiono naczelnika Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Sopińska-Jaremczak powiedziała również, że we wtorek 16 lutego po południu prokurator IPN, w asyście policji, podjął w miejscu zamieszkania wdowy po Kiszczaku czynności mające na celu zabezpieczenie dokumentów podlegających przekazaniu do IPN.

Przedstawicielka Instytutu dodała, że Maria Kiszczak podała na spotkaniu kwotę, jaką chciałaby otrzymać za dokumenty. - Miało to być 90 tys. za całość – poinformowała.

"Ale walczą, nawet trupem Kiszczaka"

Maria Kiszczak twierdzi, że przynosząc dokumenty do IPN nie miała na celu ich sprzedaży. W wypowiedziach dla mediów stwierdziła, że to przedstawiciele Instytutu zapytali o warunki finansowe. Wdowa po generale twierdzi, że zgłosiła się z ofertą oddania dokumentów i to przedstawiciele IPN zasugerowali jej sprzedaż, co - jak relacjonuje - skomentowała słowami: "czemu nie".

Rzeczniczka Instytutu przypomniała, że w 2015 r. pion śledczy IPN próbował zweryfikować, czy Kiszczak przechowuje dokumenty podlegające przekazaniu do archiwum IPN. Czynności te przerwała w listopadzie 2015 r. jego śmierć.

Zgodnie z ustawą każdy, kto bez tytułu prawnego posiada dokumenty zawierające informacje z zakresu działania IPN, jest obowiązany wydać je bezzwłocznie prezesowi Instytutu.

O tym, że do IPN zgłosiła się z dokumentami wdowa po gen. Kiszczaku, Instytut poinformował we wtorek. Tego samego dnia sprawę skomentował na swoim blogu Lech Wałęsa.

"Ale walczą, nawet trupem Kiszczaka. Mali Ludzie Zwycięzcy się nie sądzi, Nie jesteście wstanie Kłamstwami, pomówieniami, podróbkami zmienić prawdziwych faktów. To ja budowałem i stałem od 1970 r. na czele głównego odcinka walki. To ja etapami prowadziłem bezpiecznie do pełnego zwycięstwa. Zwycięstwo przegrywając siebie oddałem demokracji. Czy tu był błąd, dziś wydaje się, że tak ale jutro życie przyzna mi rację. Wielu z Was historia za te nikczemne czyny nazwie kołtunami" - napisał (pisownia oryginalna) Wałęsa.

***

B. prezydent Lech Wałęsa był oskarżany o bycie TW "Bolkiem", wiele razy temu zaprzeczał. W 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb PRL. Sąd uznał wówczas, że SB fałszowała akta dotyczące Wałęsy i nie ma - oprócz wypisu z rejestru SB - jakiegokolwiek dowodu, który potwierdzałby fakt współpracy Wałęsy jako TW "Bolek".

W 2010 r. pion lustracyjny IPN uznał, że nie wystąpi o wznowienie procesu lustracyjnego Wałęsy, bo ocenił, że wydana przez Instytut słynna książka "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" autorstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "nie przynosi nowych faktów". Książka stawiała tezę, że Wałęsa był agentem SB w początkach lat 70., a jego proces lustracyjny był nierzetelny.

W styczniu 2016 r. Wałęsa poprosił IPN o zorganizowanie spotkania z osobami, które zarzucają mu agenturalną przeszłość, jednak na początku lutego nie zgodził się na proponowane przez Instytut warunki debaty. IPN uznał, że w tej sytuacji do debaty nie dojdzie.

Do udziału w debacie zostali zaproszeni Cenckiewicz i Gontarczyk, a także reżyser Grzegorz Braun, dr Andrzej Drzycimski (odmówił udziału), dr Grzegorz Majchrzak, Piotr Semka, dr hab. Jan Skórzyński (odmówił udziału) i Paweł Zyzak. Debatę miał poprowadzić dziennikarz Adam Hlebowicz.

Wałęsa w piśmie, które opublikował na swoim blogu, napisał, że proponuje publiczny finał sprawy tzw. Bolka, mając na względzie prawdę historyczną, powołując się na właściwą rolę IPN, a jednocześnie trwający nieustannie stalking, "tak w tradycyjnych środkach przekazu medialnego, jak i w przestrzeni internetowej".

IAR,PAP,kh