Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Agnieszka Kamińska 26.06.2016

Kiedy wniosek o Brexit? Szef PE sugeruje wtorek, inni spodziewają się go znacznie później

Szef urzędu kanclerskiego w Berlinie Peter Altmeier ocenił, że złożenie przez Wielką Brytanię wniosku o wystąpienie z UE to kwestia "najbliższych tygodni lub miesięcy". Z kolei szef PE Martin Schulz jako dobry moment na złożenie wniosku wskazał wtorkowy szczyt Unii Europejskiej.

ZOBACZ SERWIS SPECJALNY:
br66346.jpg
REFERENDUM W SPRAWIE BREXITU

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego w wywiadzie dla niedzielnego wydania dziennika "Bild" ostrzegł przed zwlekaniem, które - jak podkreślił - zwiększyłoby tylko panującą niepewność. - Dlatego oczekujemy, że rząd brytyjski spełni wcześniejsze zapowiedzi. Szczyt we wtorek jest na to dobrym momentem" - powiedział Schulz.

Dlaczego we wtorek?

Tymczasem Peter Altmaier, szef urzędu kanclerskiego w Berlinie, zaznaczył w niedzielę, że "nie ma żadnych przesłanek" świadczących o tym, że Londyn miałby złożyć wniosek o wystąpienie z Unii już we wtorek. - Uważam raczej, że ten wniosek zostanie złożony w ciągu najbliższych tygodni lub miesięcy, możliwe, że dopiero przez nowy rząd (brytyjski) - powiedział Altmaier w radiu Deutschlandfunk.

Jego zdaniem decyzja należy wyłącznie do Londynu. - Kwestia tego, czy i kiedy państwo członkowskie, które chce wystąpić (z UE), złoży wniosek w tej sprawie, leży w gestii tylko tego państwa. W moim osobistym odczuciu powinniśmy to uszanować - zaznaczył.

Altmaier powiedział, że wychodzi z założenia, iż po zapowiedzi dymisji premiera Davida Camerona w Londynie "powstanie nowy rząd, który ewentualnie złoży ten wniosek". Powinniśmy spokojnie na to poczekać" - dodał szef urzędu kanclerskiego.

Cameron chce, by negocjacje w sprawie Brexitu poprowadził nowy premier

W czwartkowym referendum większość Brytyjczyków zagłosowała za wyjściem ich kraju z Unii Europejskiej. Proces ten oficjalnie zacznie się dopiero wtedy, gdy odpowiedni wniosek złoży brytyjski rząd.

W piątek, niedługo po ogłoszeniu oficjalnych wyników, Cameron powiedział, że do października ustąpi ze stanowiska, a negocjacje w sprawie Brexitu powinny się rozpocząć pod rządami nowego premiera. Swemu następcu pozostawi też złożenie wniosku.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel oświadczyła w sobotę, że Wielka Brytania nie powinna przeciągać w nieskończoność procesu wychodzenia z UE, ale zapewniła, że nie będzie się spierać o krótką zwłokę.

Wczoraj o jak najszybsze rozpoczęcie negocjacji o wyjściu zaapelowali w Berlinie szefowie dyplomacji krajów założycielskich EWG.  Na zaproszenie Niemiec w stolicy tego państwa rozmawiali o tym szefowie MSZ Francji, Niemiec, Włoch, Luksemburga, Belgii i Holandii.

Stanowisko szóstki

Sześć krajów UE będących prekursorami integracji europejskiej i założycielami Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej w 1957 roku, wezwało w sobotę Wielką Brytanię do jak najszybszej realizacji decyzji o Brexicie.

Szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier zapewnił, że rychło poinformuje kraje bałtyckie i V4 o przebiegu spotkania.

Negocjacje w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE powinny zacząć się "jak najszybciej" - postulował  Steinmeier, występując po sobotnim spotkaniu szefów dyplomacji sześciu krajów UE w Berlinie, poświęconym przyszłości Unii po Brexicie. Szef dyplomacji Luksemburga Jean Asselborn wyraził nadzieję, że nie dojdzie do "gry w kotka i myszkę". - To musi być całkowicie jasne. Naród przemówił. Musimy zrealizować tę decyzję - powiedział. Ostrzegł, że w przypadku gry na czas, Europie grozi "okres niepewności". O istnieniu "palącej konieczności (rozpoczęcia negocjacji), abyśmy nie musieli wchodzić w okres niepewności, ze wszystkimi gospodarczymi i politycznymi tego konsekwencjami", mówił też na spotkaniu z dziennikarzami szef MSZ Francji Jean-Marc Ayrault. - Jesteśmy zdecydowani skierować Europę na nowe tory - podkreślił.

Podczas spotkania z dziennikarzami przed Willą Borsig, gdzie odbywały się rozmowy, szef niemieckiej dyplomacji starał się rozwiać obawy przedstawicieli innych krajów, którzy krytykowali pomysł zwołania spotkania w wąskim gronie. Niezadowolenie ze spotkania w wąskim gronie sześciu państw wyrażał wcześniej m.in. prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves. - Intensywne europejskie dyskusje są nam potrzebne - w dużych i mniejszych formatach, by upewnić się, jaką wybrać drogę" - powiedział Steinmeier. "Wyraziliśmy tutaj, tak jak wczoraj w Luksemburgu, zdecydowaną wolę utrzymania jedności Europy. To będzie naszym najważniejszym i pierwszym zadaniem - mówił szef niemieckiej dyplomacji. Jak zaznaczył, przełom, jakim jest Brexit, powinien zostać wykorzystany "nie tylko do refleksji, lecz także do wzajemnego wysłuchania się".

Ayrault zaapelował do 27 państw UE, aby te wróciły do "ducha ojców założycieli" - ducha traktatów rzymskich, których myślą przewodnią jest jedność europejska. - Musimy powrócić do fundamentalnych wartości europejskich - powiedział francuski minister. Jego zdaniem sześć krajów założycieli ponosi szczególną odpowiedzialność za "ożywienie europejskiego ducha". Wskazał, że jedność europejska, leżąca u podstaw Wspólnoty, pomogła zapobiegać konfliktom dzięki wymianie handlowej.

Szóstka: celem jest coraz ściślejsza integracja, trzeba "różnicować ambicje"

W oświadczeniu przyjętym na zakończenie spotkania w Berlinie sześciu ministrów potwierdziło cel, jakim jest "coraz ściślejsza integracja narodów europejskich. (...) Nie ustaniemy w wysiłkach zmierzających do stworzenia silniejszej i bardziej zwartej UE z 27 członkami, która opiera się na wartościach i praworządności" - czytamy w oświadczeniu.

Autorzy dokumentu uznali również, że wśród krajów UE istnieją "różne poziomy ambicji". "Nie narażając na szwank zdobyczy, musimy znaleźć sposoby reagowania na te zróżnicowane ambicje, aby sprawić, że Europa będzie lepiej spełniać oczekiwania wszystkich obywateli europejskich" - oświadczyli ministrowie.
Zaznaczyli też, że poważnie traktują zastrzeżenia wobec funkcjonowania unijnych instytucji i zadeklarowali, że zrobią wszystko co możliwe, by poprawić sposób działania UE. Wśród głównych zadań Unii wymienili bezpieczeństwo obywateli, rozwiązanie problemu migracji i stymulowanie wzrostu gospodarczego, który stworzy nowe miejsca pracy.

PAP/IAR/agkm

Wyniki brytyjskiego referendum ws. Brexitu wywołały liczne komentarze czołowych europejskich przywódców i polityków. Część z nich nie kryła rozczarowania decyzją Brytyjczyków, inni tryskali radością. 

Decyzja Brytyjczyków o wyjściu z Unii Europejskiej zwiększa niepewność na rynkach. Dla Polski podstawowym ryzykiem będzie ryzyko rewizji budżetu unijnego. Dla polskiej gospodarki Brexit oznacza potencjalnie wolniejszy wzrost gospodarczy oraz może zmieniać ruchy po stronie inflacji - powrót do dodatnich wskaźników inflacji może się odsunąć w czasie. RPP dłużej niż się wcześniej spodziewano nie będzie miała argumentów, aby podwyższać stopy procentowe i być może cały 2017 rok upłynie pod hasłem "wait and see" - komentuje Marta Petka-Zagajewska, główna ekonomistka Raiffeisen Polbank.

Wynik referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej jest z punktu widzenia rynku walutowego dużym szokiem. Następuje ucieczka w kierunku "bezpiecznych przystani" takich jak złoto, frank czy jen, co oznacza przejściowe osłabienie polskiej waluty. W kolejnych latach należy spodziewać się fundamentalnej deprecjacji funta do dolara i prawdopodobnie do złotego. Gorsze perspektywy światowej gospodarki i silniejszy dolar są czynnikami, które będą hamowały FED przed rozpoczęciem podwyżki stóp procentowych w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Umacnia się także frank szwajcarski, ale jeżeli rynki finansowe ustabilizują się po interwencjach i bardziej "gołębim" tonie FED, wówczas jest szansa, że kurs franka do końca roku pozostanie na poziomie ok. 4,10 zł. Wpływ wyniku referendum na rynek walutowy i politykę banków centralnych komentują Jarosław Kosaty, strateg rynku walutowego PKO BP oraz Marta Petka-Zagajewska, główna ekonomistka Raiffeisen Polbank.