Tegoroczne wpływy Gazpromu z tytułu eksportu gazu ziemnego do Europy mogą być niższe niż zakładano o ponad 25 miliardów dolarów. Mniejsze wpływy będą spowodowane spadającymi cenami ropy naftowej.
O mniejszych wpływach spółki informował inwestorów wiceprezes Gazpromu Aleksander Miedwiediew. Niektóre dane z przygotowanego przez niego dokumentu publikują w poniedziałek dzienniki "Kommiersant" i "Niezawisimaja Gazieta".
W 2008 roku monopolista wyeksportował na rynki europejskie 179 mld metrów sześciennych paliwa po średniej cenie 409 USD za 1000 metrów sześciennych. Jego przychody z tego tytułu wyniosły 73,2 mld dolarów.
W tym roku - przewiduje Gazprom - sprzedaż do Europy może zmniejszyć się do 170 mld metrów sześciennych przy średniej cenie 280 dolarów za 1000 metrów sześciennych. W takiej sytuacji wpływy eksportowe koncernu spadną do 47,6 mld USD.
Władze spółki nie wykluczają, że dochody będą jeszcze niższe. Mogą wynieść nawet tylko 42 mld dolarów.
Choć rosyjska firma eksportuje w ostatnich latach więcej surowca do krajów Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP), to wzrost ten nie zrekompensuje strat w handlu z Zachodem.
Według szacunków, w bieżącym roku zmniejszy się także wydobycie surowca z 550 mld do 510 mld metrów sześciennych.
Eksperci uważają, że gwałtowny spadek wpływów z eksportu gazu do Europy uderzy boleśnie w plany inwestycyjne Gazpromu, a to z kolei spowoduje dalszy spadek wydobycia paliwa i nowe problemy dla jego odbiorców.
"Niezawisimaja Gazieta" pisze, że koncern być może będzie wywoływał sztuczne konflikty gazowe z odbiorcami lub krajami tranzytowymi, by ukryć prawdziwe przyczyny zmniejszania dostaw w okresie szczytowego zapotrzebowania na surowiec.
Zdaniem cytowanego przez dziennik analityka Michaiła Krutichina, Gazprom będzie musiał zredukować środki na inwestycje w 2009 roku o 20-30 proc.
Miedwiediew zapowiedział, że mimo tak trudnej sytuacji finansowej w tym roku ruszy najdroższa inwestycja w historii monopolisty - budowa gazociągu South Stream, który przez Morze Czarne połączy Rosję z Europą Środkową i Południową z ominięciem Ukrainy. Według wiceszefa Gazpromu, rurociąg ten może kosztować nawet 24 mld euro.
W ostatnich miesiącach coraz częściej pojawiają się informacje o fatalnej kondycji Gazpromu. Jak pisał „Dziennik”, firma ma już ponad 50 mld dolarów długów. W związku z tym sytuacja budżetowa Rosji jest zła. Przychody z tytułu eksportu surowców stanowią biwiem 65 procent dochodów państwa.
Zdaniem Bohdana Sokołowskiego, przedstawiciela prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki ds. bezpieczeństwa energetycznego, gazowy konflikt Rosji i Ukrainy pokazał, że Gazpromowi kończą się zapasy surowców. - Wszystko wskazuje na to, że kierownictwo Federacji Rosyjskiej i Gazprom blefuje przed światem, rozgrywając kartę ukraińską i nie mając jednocześnie możliwości spełnienia zobowiązań wobec europejskich konsumentów gazu. Unia Europejska powinna wyjaśnić realną sytuację wokół zasobów gazu w Rosji, a w szczególności zasobów, posiadanych przez Gazprom – napisał Sokołowski w oświadczeniu.
(sż, pap)