O ostatecznym kształcie deklaracji zdecydują europejscy przywódcy na dzisiejszym szczycie w Brukseli (początek 12.30)
W deklaracji kluczowy jest punkt A, w którym napisano, że umowa nie jest równoznaczna z przyznaniem Ukrainie statusu kraju kandydującego do Unii. Nie jest też żadnym zobowiązaniem do przyznania takiego statusu w przyszłości.
Z nieoficjalnych informacji Polskiego Radia wynika, że najwięcej zastrzeżeń do takiego zapisu mają Polska i Czechy.
Jeśli chodzi o Warszawę, to już wcześniej dyplomaci w Brukseli mówili, że nie chce się ona zgodzić na zapisy, które będą wykluczały europejską perspektywę dla Kijowa.
- Ale Polsce zależy też na tym, by ratyfikacja umowy została zakończona i by całe porozumienie zaczęło obowiązywać - powiedział Polskiemu Radiu jeden z unijnych dyplomatów, który wyraził nadzieję na zaakceptowania deklaracji na szczycie.
Wtedy premier Holandii z tym dokumentem pójdzie do parlamentu i poprosi o ratyfikację. Holandia jest ostatnim krajem Unii Europejskiej, który tego nie zrobił i tym samym blokuje zakończenie całego procesu.
Ukraiński Euromajdan: Ukraińcy gotowi byli oddać życie, by dołączyć do UE
W 2013 roku na Ukrainie wybuchł szeroki protest społeczny, gdy prorosyjskie władze zdecydowały o odroczeniu parafowania umowy stowarzyszeniowej z UE. Protest, Euromajdan, zwany też Rewolucją Godności, trwał od listopada do lutego. W trakcie dochodziło do walk z siłami bezpieczeństwa, odpierano wiele razy ich szturmy, na ulicach Kijowa zabito ponad 100 osób. Euromajdan zakończył się ucieczką prezydenta Wiktora Janukowycza do Rosji i zwycięstwem proeuropejskich sił. W ogłoszonych wtedy wyborach wygrali politycy prozachodni, a sondaże wskazują, że mimo wojny z Rosją, trudności gospodarczych, wśród Ukraińców rośnie poparcie dla wstąpienia do UE i NATO.
IAR/inne/agkm