Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 10.03.2017

Koniec szczytu 28 państw UE z mocnym akcentem. Ostra wymiana zdań między liderami

Odmowa przyjęcia wniosków przez premier Beatą Szydło doprowadziło do ostrej wymiany zdań między szefową polskiego rządu, a liderami kilku państw unijnych – relacjonowali unijni dyplomaci. Chodziło o przedłużenie mandatu Donalda Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej.
Posłuchaj
  • Ostra wymiana zdań na szczycie UE. Relacja Beaty Płomeckiej z Brukseli (IAR)
  • Wybór Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. Relacja Beaty Płomeckiej z Brukseli (IAR)

Konkluzje zamiast wniosków

Spotkanie "28" podczas, którego przy sprzeciwie polskiej premier odnowiono mandat przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, zakończyło się w czwartek krótko po północy.

Wobec odmowy poparcia wniosków przez Polskę przyjęto "konkluzje przewodniczącego Rady Europejskiej" poparte przez 27 państw.

Premier jeszcze przed zakończeniem szczytu mówiła dziennikarzom, że według niej nieprzyjęcie wniosków przez wszystkie państwa UE będzie oznaczać, że szczyt UE będzie nieważny.

Unijni dyplomaci podkreślali, że taki krok nie ma znaczenia z punktu widzenia legalności wyboru Tuska, ponieważ decyzja w tej sprawie jest podejmowana przez przywódców większością kwalifikowaną. Wnioski - przekonywali - są jedynie wytyczną polityczną, a nie aktem prawnym samym w sobie.

Z relacji dyplomatów wynika, że na zakończenie szczytu Tusk spytał, co z wnioskami. Szydło miała powiedzieć, że ich nie poprze. Na to włączył się premier Belgii Charles Michael, który skrytykował przenoszenie sporów wewnętrznych na forum UE. Miał też użyć słów "dziecinne podejście", aby opisać powstałą sytuację.

Premier się broniła podkreślając, że odwołuje się do podstawowych zasad, które powinny obwiązywać w UE. W dyskusji odpowiedział jej prezydent Francji Francois Hollande, który - według relacji dyplomatów - miał powiedzieć "wy macie zasady, my mamy fundusze strukturalne".

W dyskusji wypowiadała się też kanclerz Niemiec Angela Merkel oraz premier Luksemburga Xavier Bettel, którzy również krytykowali postawę Polski.

Premier Beata Szydło o wyborze Donalda Tuska

 - Źle się stało, że ten wybór został przeprowadzony w taki sposób - powiedziała premier Beata Szydło. Polityk mianowany na jedno z najwyższych stanowisk w Unii, przy sprzeciwie kraju z którego pochodzi to sytuacja bezprecedensowa. - Zwróciłam uwagę zebranym, że dziś sytuacja dotyczy Polski, ale niedługo oni mogą znaleźć się w podobnej sytuacji, więc żeby się zastanowili - dodał premier.

(WIDEO TVN24/x-news)

Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk o swoich celach

Donald Tusk po wyborze na drugą kadencję powiedział, że będzie współpracował ze wszystkimi, bez wyjątku. Później, w rozmowie z polskimi dziennikarzami dodał, że będzie bronił Polski przed polityczną izolacją w Unii. - Zrobię wszystko, żeby uchronić przed negatywnymi skutkami politycznymi izolacji, żeby polska delegacja w Brukseli osiągała swoje cele - powiedział. Donald Tusk.

Szef Rady ocenił, że jego wybór na drugą kadencję jest dobry dla Polski. Premier Beata Szydło uznała, że ten wybór to prymat siły nad zasadami.

Dyskusja o nominacjach na stanowiska w UE

We wnioskach "27" przywódcy zgodzili się, że jeszcze w tym roku przeprowadzą dyskusję na temat sposobu przeprowadzania nominacji na stanowiska unijne. To ukłon w stronę władz z Warszawy, które zwracały uwagę, że procedura wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej jest nietransparentna. - Bardzo źle się stało, że wybór szefa Rady Europejskiej został przeprowadzony wbrew państwu, z którego pochodził kandydat - mówiła w czwartek Szydło.

Poza przedłużeniem kadencji przewodniczącego Rady Europejskiej unijni przywódcy rozmawiali m.in. o migracji, bezpieczeństwie i obronie, unijnej gospodarce oraz sytuacji na Bałkanach Zachodnich.

Do czerwca ma być gotowe porozumienie w sprawie uchodźców

W oświadczeniu szefów państw i rządów zapisano, że podczas obecnej prezydencji, czyli do końca czerwca osiągnięty zostanie kompromis ws. reformy prawa azylowego przewidującej m.in. obowiązkową relokację uchodźców.

Polscy dyplomaci przed szczytem starali się złagodzić te zapisy, tak by porozumienie mogło być wypracowane później, jednak ostatecznie tak się nie stało.

Źródła w Brukseli informowały wcześniej, że za wyznaczeniem szybkiego terminu na kompromis opowiadali się m.in. Niemcy, Szwedzi i Francuzi. Sprawa ma szczególne znaczenie polityczne dla naszych sąsiadów, bo rząd w Berlinie chciałby mieć ten problem załatwiony przed wrześniowymi wyborami parlamentarnymi.

Wprawdzie nie wszystkie państwa członkowskie poparły takie podejście, ale - według dyplomatów - prezydencja maltańska i tak będzie starała się wypracować porozumienie do końca czerwca. - Sygnał polityczny jest jasny - powiedział przedstawiciel jednego z krajów członkowskich.

PAP/IAR/agkm