Brytyjscy Konserwatyści wygrali wybory, ale nie mają na razie większości, która zapewni im samodzielne rządzenie.
Po przeliczeniu głosów w 603 z 649 okręgów wyborczych w brytyjskich wyborach parlamentarnych prowadzą konserwatyści. Na razie zdobyli oni 287 miejsc w Izbie Gmin. Z kolei Partia Pracy ma 238 mandatów, a Liberalni Demokraci 51 - podał w piątek Reuters.
Pozostali uczestnicy czwartkowych wyborów zwyciężyli w 27 jednomandatowych okręgach wyborczych.
Brytyjska Izba Gmin od 2010 roku będzie liczyła 650 deputowanych. Wybory w jednym z okręgów zostaną rozstrzygnięte 27 maja.
Według sondaży przeprowadzonych przy wyjściu z lokali wyborczych żadna z głównych partii nie zdobędzie większości 326 miejsc. Konserwatyści prawdopodobnie zapewnią sobie 305 miejsc, laburzyści 255, a Liberalni Demokraci 61.
Będzie koalicja?
Były dziennikarz sekcji polskiej BBC a obecnie dyrektor Polskiego Radia dla Zagranicy Marek Cajzner mówi jednak, że wciąż jest za wcześnie na prognozy, czy w brytyjskiej Izbie Gmin potrzebna będzie koalicja i kto zostanie premierem. Tego dowiemy się dopiero po przeliczeniu wszystkich głosów.
"System wyborczy w Wielkiej Brytanii jest tak skonstruowany, że nawet jeśli Partia Pracy uzyska gorszy wynik procentowy, może zyskać więcej miejsc w parlamencie niż pozostałe ugrupowania. Dlatego do tego momentu nic nie jest jeszcze znane i trudno przewidzieć, jak rozłożą się miejsca w parlamencie. Dopiero po przeliczeniu głosów będzie wiadomo, jak rozłoży się ten układ i czy z tego wyłoni się koalicja" - dodaje Cajzner.
Jeśli okaże się, że w Wielkiej Brytanii będzie musiał powstać rząd koalicyjny, będzie to pierwszy taki przypadek w tym kraju od czasu II wojny światowej.
Partia Pracy rządzi Wielką Brytanią przez ostatnie 13 lat. Przedwyborcze sondaże dawały Konserwatystom szanse na odebranie im władzy.
to,rk,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)