Ryszard Legutko powiedział w TVP Info, że dokument jest w niektórych zapisach nieprecyzyjny, jak choćby w kwestii tak zwanych praw pokrewnych. Chodzi o to, że prawa ma nie tylko autor, ale także wydawca. Według europosła, prowadzi to do dominacji gigantów medialnych, zyskają wydawcy, którzy mają największą siłę i najwięcej pieniędzy, a słabsze podmioty zostaną wyeliminowane.
Przeciwko dyrektywie w głosowaniu opowiedzieli się eurodeputowani Prawa i Sprawiedliwości, Polskiego Stronnictwa Ludowego i jeden europoseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej-Unii Pracy. Siedmiu przedstawicieli Platformy Obywatelskiej zagłosowało za przyjęciem dyrektywy, czterech było przeciw. Od głosu wstrzymali się dwaj eurodeputowani SLD.
Dyrektywę popierali między innymi artyści i wydawcy prasowi - przekonywali, że na nielegalnych kopiach tracą niezależni twórcy, a zyskują informatyczne giganty. Przeciwna była część internautów. Od miesięcy organizowali protesty na ulicach wielu europejskich miast. Ich zdaniem, dyrektywa cyfrowa to droga do cenzury w sieci, ponieważ algorytmy stron internetowych nie będą rozróżniały nielegalnej kopii od przeróbki czy parodii.
Zatwierdzenie przepisów oznacza, że rozpocznie się dialog w tej sprawie między europarlamentem, Komisją i Radą. Krytycznie do proponowanych zmian odnosił się już wcześniej między innymi polski rząd.
msze