- Polacy z 13 punktami prowadzą w grupie G kwalifikacji
- Po piątkowej porażce w Lublanie ze Słowenią 0:2 ich przewaga nad Austriakami, którzy z kolei pokonali Łotyszy 6:0, stopniała do trzech punktów
- Do biało-czerwonych zbliżyli się Słoweńcy, którzy wygrali 3:2 z Izraelem
- Kiedy broniłem w Romie, na ławce siedział najlepszy obecnie bramkarz świata Brazylijczyk Alisson, dziś grający w Liverpoolu. Teraz w Juve moim zmiennikiem jest jeden z najwybitniejszych zawodników w historii. Wnioski są takie, że pewnie jestem najlepszy na świecie i w historii - żartował niedawno Szczęsny w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Okazało się jednak, że to nie wystarczyło do tego, by być numerem jeden między słupkami reprezentacji Polski. W pierwszych dwóch spotkaniach eliminacji Euro 2020, z Austrią i Łotwą, golkiper Juventusu zachował czyste konto. Przed kolejnym zgrupowaniem doznał jednak kontuzji, a jego miejsce zajął Łukasz Fabiański. Gracz West Hamu nie puścił gola przeciwko Macedonii i Izraelowi, pokazując, że chce bić się o wyjściowy skład. Ta rywalizacja trwa zresztą od lat, obaj panowie mają mocne argumenty za tym, by być numerem jeden.
Jeszcze w Arsenalu obaj walczyli o pozycję w bramce "Kanonierów".
Jerzy Brzęczek miał trudny orzech do zgryzienia i w końcu zdecydował się postawić na Fabiańskiego. W spotkaniu ze Słowenią nie mógł on wiele zrobić, by uchronić biało-czerwonych od porażki, jednak z Austrią to głównie dzięki niemu kadra zdołała bezbramkowo zremisować. Wybór selekcjonera miał jednak wywołać ostrą reakcję Szczęsnego.
"Dom jest tam, gdzie czujesz się kochany i doceniany. Wspaniale być z powrotem" - napisał pod zdjęciem na Instagramie po tym, jak wrócił ze zgrupowania kadry do klubu.
Media donosiły też o tym, że Szczęsny był mocno poruszony po tym, kiedy dowiedział się o decyzji selekcjonera. Miał stronić od czekających na autografy kibiców i być zdenerwowany. To, że Brzęczek zdecydował się na Fabiańskiego, może oznaczać, że dla piłkarza Juventusu do końca eliminacji pozostanie zaledwie miejsce na ławce rezerwowych. Znając jego ambicje i pewność siebie, na pewno można mówić o rozczarowaniu. Zdjęcie na popularnym portalu społecznościowym wydaje się być tego dobrym potwierdzeniem.
Po zgrupowaniu dużo mówi się o punktach zapalnych w reprezentacji, pojawiały się też doniesienia o tym, że zdobyty z Austrią punkt uratował posadę Jerzego Brzęczka. Trudno wskazać kierunek, w którym podąża kadra pod wodzą selekcjonera - po ponad roku pracy wciąż nie widać wielkiego progresu w grze. Biało-czerwoni prowadzą w tabeli eliminacyjnego grupy G, ale ich przewaga nad rywalami zrobiła się niebezpiecznie mała.
W październiku piłkarzy trenera Jerzego Brzęczka czekają mecze z Łotwą na wyjeździe i Macedonią Północną u siebie. Pierwsze ze spotkań odbędzie się 10 października. Drugie trzy dni później.
ps, PolskieRadio24.pl