Wycieczkowiec Grand Princess płynący z Hawajów zatrzymano w ubiegłym tygodniu przed wejściem do portu w San Francisco gdy okazało się, że pasażer który brał udział we wcześniejszym rejsie, zmarł z powodu koronawirusa. W piątek testom poddano 46 osób znajdujących się na statku. U 19 członków załogi i 2 pasażerów stwierdzono koronawirusa. Dziś Grand Princess, na pokładzie którego znajduje się 3500 osób, zacumuje w Porcie Oakland.
Statek jako pierwsze opuszczą osoby wymagające pomocy medycznej, które trafią do szpitali. Pozostali pasażerowie zostaną poddani 14-dniowej kwarantannie w bazach wojskowych w Kalifornii, Teksasie i Georgii. Amerykańskie władze poinformowały, że wśród pasażerów i członków załogi są obywatele 54 krajów, miedzy innymi 240 Kanadyjczyków. Departament Stanu USA poinformował, że uzgodni z rządami tych państw zasady repatriacji ich obywateli.
W Chinach i USA wzrasta liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa
Obcokrajowcy pracujący na statku zostaną poddani kwarantannie na wycieczkowcu, wraz z resztą liczącej ponad 1100 osób załogi. W tej chwili nie wiadomo czy na pokładzie Grand Pricess są Polacy. Konsul generalny RP w Los Angeles Jarosław Łasiński odesłał po informację w tej sprawie do biura rzecznika Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Tymczasem Departament Stanu USA wydał oświadczenie, w który odradza Amerykanom rejsy statkami wycieczkowymi, wskazując na podwyższone ryzyko infekcji koronawirusem.
pkr