Pakiet drogowy ma uderzyć w naszych przewoźników w związku z podniesieniem kosztów i biurokratycznych wymogów.
- To jest dość wyjątkowa sytuacja i zgrana ekipa - powiedział brukselskiej korespondentce Polskiego Radia jeden z urzędników w Europarlamencie.
Zmiana kluczowych elementów
Dyrektywa transportowa pod lupą Komisji Europejskiej. O rewizję apelowała m.in. Polska
Rządy 8 krajów - Polski, Węgier, Litwy, Łotwy, Bułgarii, Rumunii, Malty i Cypru najpierw wspólnie głosowały przeciwko przyjęciu pakietu drogowego, choć większość państw zdecydowała inaczej. Teraz ten sojusz został przeniesiony na poziom Parlamentu Europejskiego, gdzie europosłowie w porozumieniu z rządami podejmą ostatnią próbę zmiany zapisów w pakiecie drogowym.
Beata Płomecka ustaliła, że region wspólnie zgłosił 37 poprawek. Podpisali się pod nimi polscy europosłowie z komisji transportu zarówno z partii rządzącej jak i opozycji. Jeśli chodzi o Polaków, to kontynuują oni współpracę ponad podziałami jeszcze z poprzedniej kadencji Parlamentu Europejskiego, kiedy prym w pracach nad przepisami wiedli Elżbieta Łukacijewska z PO i Kosma Złotowski z PiS.
<<CZYTAJ TAKŻE>> Bez porozumienia w UE ws. transportu międzynarodowego. Szkodliwe dla Polski przepisy wstrzymane
- Poprawki zmieniają te elementy, które nas bolą - powiedział korespondentce Polskiego Radia jeden z urzędników. Chodzi między innymi o obowiązkowy, raz na 8 tygodni, powrót ciężarówek do państw, w których zarejestrowane są firmy transportowe, liczbę operacji, które są wyłączone z delegowania w transporcie międzynarodowym. Jest też poprawka dotycząca opóźnienia wejścia w życie pakietu z powodu pandemii koronawirusa.
Głosowanie na posiedzeniu parlamentarnej komisji transportu ma się odbyć za miesiąc, natomiast na sesji plenarnej Europarlamentu w lipcu.
pkr