- Na podstawie posiadanej przez rząd wiedzy oceniamy, że za tym działaniem stoi Rosja - oświadczyła szefowa norweskiej dyplomacji.
Jak poinformowało MSZ Norwegii, Ambasador Federacji Rosyjskiej został wezwany do tego resortu i poinformowany o ustaleniach dochodzenia, które prowadziła norweska policja oraz służby specjalne PST.
Jest zgoda ambasadorów UE na sankcje za cyberatak na Bundestag
Sierpniowy cyberatak
Do rozległego ataku hakerskiego na konta e-mailowe norweskich parlamentarzystów z różnych partii, zarówno rządzącej Partii Koalicyjnej, jak i opozycyjnej Partii Pracy, oraz pracowników Stortingu, doszło 24 sierpnia. Jak ustalono, pobrano różne ilości danych.
O cyberataku szefowa administracji parlamentu Marianne Andreassen poinformowała na początku września, ale nie wskazała jego źródła. W wydanym przez MSZ oświadczeniu napisano, że był to "poważny incydent, który dotknął naszej najważniejszej instytucji demokratycznej".
Czytaj także:
"Rosja zaprzeczy"
Jak mówił w rozmowie z norweską telewizją publiczną NRK ekspert ds. Rosji z Norweskiego Instytutu Badań Obrony (FFI) Tor Bukkvol, "atak hakerski jeszcze pogorszy już i tak nie najlepsze stosunki norwesko-rosyjskie". - Rosja od dawna podejmuje działania dyplomatyczne, ale nie przynoszą one rezultatów. Nie może rozpocząć wojny, więc próbuje instrumentów, które znajdują się między dyplomacją a działaniami zbrojnymi - ocenił Bukkvol.
Według eksperta "Rosja najpewniej zaprzeczy, że stała za atakiem". - Rosja wszystkiemu zaprzecza. Zaprzeczyli, że zajęli Krym, choć później nakręcili film, na którym się tym chwalili. Ich częścią gry jest zaprzeczanie wszystkiemu, co jest możliwe - podkreślił.
ms