Według rozpowszechnianej wiadomości Andrzej Duda, jako jedyny obok Władimira Putina i Viktora Orbana, miał nie otrzymać zaproszenia na zaprzysiężenie Joe Bidena na prezydenta USA.
Informację przekazał europoseł PO Andrzej Halicki, stwierdzając: "Zepchnęli nas na margines. Wstyd. Dyplomatołki!".
Jak wyjaśniła ambasada USA, przekazywane informacje nie są prawdą i zaproszenia na zaprzysiężenie nie otrzymał nikt ze światowych przywódców.
300 milionów dolarów pomocy. Amerykańska agencja wesprze inwestycje energetyczne Trójmorza
- Normalnie nie zapraszamy liderów innych państw na inaugurację. Powodem są wielkie tłumy, co utrudnia zapewnienie bezpieczeństwa - wyjaśnili pracownicy Ambasady Stanów Zjednoczonych w Warszawie w odpowiedzi na zapytanie dziennikarzy Konkret24.
"Przy dobrych relacjach by się pojawiło"
O wyjaśnienie wypowiedzi Andrzeja Halickiego poprosiło TVP. Polityk stwierdził, że "nie wygląda to dla nas najlepiej. Jeżeli ktoś nie jest w stanie zachować się właściwie i dyplomatycznie, to skutki tego będziemy odczuwać". - Myślę w tym miejscu o braku odpowiednich gratulacji dla Joego Bidena, a wcześniej o ostentacyjnym stawianiu wszystkiego na jedną kartę. Tak się nie robi w polityce - powiedział portalowi tvp.info europoseł PO.
Jak zaznacza, to, iż zapraszanie liderów państw nie jest obligatoryjne, nie znaczy, że przy dobrych relacjach nie byłoby wystosowane.
– Gdyby stosunki były dobre, byłoby oczywiste, że takie zaproszenie by się pojawiło. Konkluzja jest taka, że nasze relacje z USA powinny być dobre niezależnie od tego, kto urzęduje w Białym Domu. Nie zgadzam się więc z twierdzeniem, że z zasady przywódcy innych państw nie są zapraszani na tę uroczystość – podkreślił.
COVID-19 w USA. Byli prezydenci chcą zaszczepić się przed kamerami
Wyjaśnienie ambasady
Ambasada, odnosząc się do kwestii zaproszeń, przywołała wypowiedzi, jakie sekretarz stanu Condolezza Rice wysyłała do placówek dyplomatycznych w 2008 i 2009 roku. Zaznaczono w nich, że "wykluczenie zagranicznych przywódców i najwyższych urzędników państwowych jest zwyczajowe w przypadku inauguracji prezydenckich w USA". "Podobnie jak w przeszłości, delegacje zagraniczne nie zostaną z tej okazji zaproszone do Waszyngtonu" - napisano w nocie podpisanej przez sekretarz stanu.
pg