Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Natalia Wierzbicka 28.04.2021

Powrót Lewicy i nowa normalność. Felieton Miłosza Manasterskiego

W oczekiwaniu na nową normalność po pandemicznych restrykcjach zobaczyliśmy nową normalność w polskiej polityce. Oby została z nami na stałe. 

Jest rzeczą oczywistą, że mamy różne poglądy, inaczej widzimy historię, o innej przyszłości marzymy. Jako naród nigdy nie będziemy we wszystkim zgodni. Jednak liczy się to, co nas łączy. W ostatnich latach politycy usiłowali nam wmówić, że nie mamy już ze sobą nic wspólnego. Że nic nie łączy wyborcy obozu konserwatywnego z wyborcą lewicy a nawet z wyborcą tak zwanego centrum. Że nie ma miejsca na kompromis elektoratów, bo „kto nie z nami, ten przeciwko nam”. To na szczęście nie jest prawda. Na co dzień nie żyjemy jeszcze w miastach i wsiach podzielonych według preferencji wyborczych. Musimy współpracować ze sobą w pracy, szkole, biznesie, samorządzie. Przekonaliśmy się, że metoda „usuń ze znajomych” ma jakikolwiek sens tylko na Facebooku, wobec ewidentnych natrętów. I nadal potrafimy sobie pomagać wbrew wytyczonej przez politykę totalną linii podziału. Ostatni rok pandemii powinien dobitnie uświadomić opozycji, że choć możemy toczyć ostre spory na temat aborcji czy sądownictwa, to jednak w bardzo wielu sprawach jesteśmy (niemal) zgodni.

Pokazał to wyraźnie sondaż IBRIS zamówionego przez „Rzeczypospolitą” wynika, że 66,3 proc. badanych uważa, iż opozycja powinna poprzeć rządowy projekt Funduszu Odbudowy i umożliwić ratyfikację decyzji o zasobach własnych UE. 20,5 proc uważa, że opozycja może się wstrzymać, czyli zachować neutralnie. I tylko 2,7 proc. respondentów chce by zagłosować przeciw. Posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk skomentowała sondaż krótko: „Najmniejsze zdziwienie świata: Polacy wolą dostać z Unii pieniądze, zamiast tę Unię rozwalać”.

1200_Sejm_TT.png
"To jest realna polityka". Sarzyńska o stanowisku Lewicy ws. Funduszu Odbudowy

Wyborcy doskonale rozumieją, że gigantyczne środki (770 mld zł) przyniosą poprawę standardów życia wszystkim niezależnie od wyznania, orientacji seksualnej czy preferencji politycznych. Racjonalnie podchodzi do sprawy Lewica, która nie chce głosować wbrew swoim wyborcom (i logice). Korzystając ze sporu (prawdziwego lub imitowanego – to się jeszcze okaże) w Zjednoczonej Prawicy zadeklarowała poparcie Krajowego Planu Odbudowy w zamian za przyjęcie jej warunków. Co ważne, Lewica warunki te sformułowała również w sposób jak najbardziej racjonalny, czyli taki który umożliwia osiągnięcie kompromisu. To bardzo dobry znak – jak dotąd rzekome próby porozumienia między władzą a opozycją były tak konstruowane, by ani jedna, ani druga strona nie mogła na nie przystać. Lewica wczoraj też mogła przygotować listę życzeń, której w żaden sposób nie mógłby zrealizować premier Mateusz Morawiecki.

Nie od dziś wiadomo, że gdyby Lewica w większym stopniu zajmowała się sprawami pracowniczymi, problemami społecznymi czy wyrównywaniem szans, to pole przestrzeni do porozumienia z Prawem i Sprawiedliwością byłoby bardzo duże. Tylko (i aż) kwestie obyczajowe to obszar prawdziwego sporu, gdzie współpraca jest trudna do wyobrażenia. Jednak od dłuższego czasu w polskiej polityce akcenty przestawione są na to co dzieli, a nie łączy, tak jakbyśmy byli w trakcie niekończącej się kampanii wyborczej. Spór sfanatyzował większość polityków, którzy mieniąc się opozycją demokratyczną robią rzeczy z demokracją sprzeczne – torpedują możliwość porozumienia politycznego w sprawie A, dlatego, że nie zgadzają się w sprawie B.

W codziennym życiu taka postawa bywa przedmiotem żartów i kpin. Zdarza się nastolatkom, że zrywają przyjaźnie z powodu zmiany gustów muzycznych. Zdarza i dorosłym zerwać kontakty, bo ktoś zapraszając na obiad stale podaje nielubiane przez gościa danie. Tak powstają anegdoty, ale nie powinna działać polityka. Ktoś może powiedzieć, że małżeństwa osób homoseksualnych czy aborcja na żądanie to tematy dużo poważniejsze. Skoro tak jest, tym bardziej wymagają dojrzałego, świadomego podejścia do sporu, po to by nie promieniował na całą sferę życia publicznego.

Taką dojrzałością, nieoczywistą w polskiej polityce, wykazała się Lewica. Można wręcz powiedzieć, że to jej powrót – i do politycznej gry (także o przywództwo opozycji) i do zajmowania się tematami stanowiącymi przez dziesięciolecia jej domenę. Rządy SLD (cokolwiek o nich sądzić) nie były przecież ani zacięcie antyklerykalne ani nie skupiały się na walce z konserwatywną obyczajowością.

pałac prezydencki free pixabay 1200 .jpg
Fundusz Odbudowy po pandemii. Spotkanie prezydenta z ekspertami i politykami

Rozmowy Lewicy z premierem Mateuszem Morawieckim przyniosły pozytywne efekty nie tylko w kwestii Krajowego Planu Odbudowy. To także nowa normalność w polskiej polityce, która powinna być normalnością stałą. Są przedmioty sporu i są obszary, gdzie można i trzeba budować porozumienie. Rząd i przedstawiciele Lewicy pokazali wczoraj, że jest to możliwe i cenne. Bo na dobrze skonstruowanym KPO skorzystamy wszyscy. A rządzącej większości współpraca z opozycją parlamentarną jest potrzebna, choćby do wyłonienia Rzecznika Praw Obywatelskich. Może PiS i Lewica pójdą za ciosem i dojdą do porozumienia również i w tej sprawie?

Na razie Lewica musi przetrwać nagonkę reprezentujących owe 2,7 proc. z sondażu IBRiS. Zamiast otrzymać gratulacje, za negocjacje przynoszące jej wpływ na KPO, Lewica znalazła się wczoraj pod ogromną presją ze strony innych środowisk opozycyjnych, włącznie ze Strajkiem Kobiet. Marta Lempart dała Lewicy ultimatum, według którego ma dobę na wycofanie się z porozumienia z rządem. Nie wiemy, co po owej dobie się stanie: czy Marta Lempart rozwiąże Strajk Kobiet, przemianuje go na Strajk Mężczyzn czy zorganizuje kilkuosobową demonstrację pod siedzibą SLD. Strach się bać.

Miłosz Manasterski