"Z głębokim smutkiem przyjąłem wiadomość o ludziach, którzy stracili życie w wypadku autobusu w Bułgarii. Przesyłam z serca płynące kondolencje dla rodzin ofiar, Narodu i Rządu Macedonii Północnej, bo obywatele tego kraju zginęli w tym tragicznym zdarzeniu" - napisał na Twitterze premier Mateusz Morawiecki.
Bułgarskie media informują, że do wypadku doszło nad ranem na autostradzie niedaleko miejscowości Pernik na zachodzie kraju. Według wstępnych ustaleń autokar uderzył w barierę oddzielającą jezdnie i stanął w ogniu. Osoby, które przeżyły, zdołały wybić okna i wydostać się z pojazdu o własnych siłach. Kierowca nie zdołał otworzyć drzwi i jest jedną z co najmniej 45 ofiar.
- Mamy informacje, że w pojeździe były 52 osoby, w tym 12 dzieci. Siedem osób przeżyło i jest teraz w szpitalu. Ich życiu nic nie zagraża - mówił zastępca bułgarskiego prokuratora generalnego Borisław Sarafow.
Osoby podróżujące autokarem miały obywatelstwo Macedonii Północnej, a według macedońskiego ministra spraw zagranicznych Bojara Osmaniego jeden pasażer był Belgiem. Potwierdził on też informacje o dzieciach wśród ofiar śmiertelnych. Autobus wracał z weekendowego wyjazdu ze Stambułu.
Bułgarscy śledczy biorą na razie pod uwagę dwie przyczyny tragedii: błąd człowieka bądź awarię autobusu.
To najpoważniejszy wypadek autobusowy w Europie w ostatnich latach.
Czytaj także:
bf