Unijne porozumienie było możliwe, bo Węgry rezygnowały z weta, otrzymując pewne ustępstwa.
Embargo jest częściowe, ale oznacza, że do końca roku Unia przestanie kupować prawie 90 procent ropy obecnie sprowadzanej z Rosji. - To duży krok naprzód - komentowała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Premier Mateusz Morawiecki nazwał to rewolucją gospodarczą. - To oznacza, że Rosja w sposób trwały w niedalekiej przyszłości zacznie tracić swoje dochody - mówił szef rządu, jednocześnie zapewniając, że "bezpieczeństwo energetyczne Polski nie jest zagrożone, bezpieczeństwo dostaw ropy nie jest zagrożone".
Blokada do końca roku
Zgodnie z ustaleniami do końca roku zablokowana ma być ropa, a dwa-trzy miesiące później także produkty rafineryjne z niej wytwarzane. W ramach wyłączeń Węgry oraz Słowacja i Czechy będą mogły nadal kupować ropę sprowadzaną rurociągiem "Przyjaźń". Jak długo? To nie jest określone, ale według unijnych urzędników do końca roku powinien być ustalony termin wygaszania tej derogacji.
Węgry otrzymały też zapewnienie i to zostanie wpisane do dokumentów prawnych, że jeśli ropociąg biegnący przez Ukrainę zostanie zniszczony, to będą mogły kupować rosyjską ropę sprowadzaną tankowcami. Ponadto Czechy otrzymały półtoraroczne wyłączenie z zakazu importu oleju napędowego produkowanego w Unii z rosyjskiej ropy. Na wyjątki od embarga będą mogły też liczyć Bułgaria i Chorwacja.
Czytaj także:
pg