Jak ujawnił ostatnio program dokumentalny telewizji BBC, w 1975 roku 36-letni wówczas ksiądz Sean Brady brał udział w wewnętrznym kościelnym dochodzeniu w sprawie pedofilii innego duchownego, księdza Brendana Smytha. Jedna z ofiar podała mu nazwiska i adresy własnej siostry i innych dzieci zagrożonych przez księdza Smytha, ale obecny kardynał ograniczył się tylko do przekazania tych informacji dalej kanałami kościelnymi, nie powiadamiając policji.
Ksiądz Smyth jeszcze przez 13 lat miał napastować najpierw te, a potem inne dzieci. Teraz kardynał publicznie przeprosił mężczyznę, który wysunął te zarzuty i powiedział irlandzkiej rozgłośni RTE, że jest również gotów uczynić to prywatnie - i to jak najszybciej - twarzą w twarz ze skarżącym.
- Spoglądając wstecz, wstydzę się, że nie zawsze realizowałem wartości, które wyznaję - powiedział 72-letni prymas Irlandii. Kardynał Brady dodał jednak, że nie zamierza podać się do dymisji, o ile nie zostanie odwołany przez papieża, a - jak powiedział - nie miał dotąd żadnych takich sygnałów z Watykanu.
mr