- Słyszałem, że kilka osób zapowiadało swoją wizytę w Oslo, ale jeszcze nie miałem czasu się zastanowić nad tym. Jeśli się zdecydujemy, że wszyscy szefowie rządów europejskich powinni stawić się w Oslo, to oczywiście Polski nie zabraknie, ale też się jakoś nie wyrywam - powiedział Donald Tusk.
Jak ocenił, Pokojowa Nagroda Nobla dla UE nie jest kontrowersyjna. - Unia Europejska ciągle ma status organizacji, która na rzecz pokoju, równowagi i bezpieczeństwa w świecie, robi najwięcej - zaznaczył. - Na pewno jest to symboliczne wskazanie przez ciało spoza Unii Europejskiej - mówię o kapitule Pokojowej Narody Nobla - że Unia Europejska ma głęboki sens, także dla jej sąsiadów. To jest ważny sygnał - dodał.
Tusk zażartował, że nagroda warta ok. 940 tys. euro "trochę traci powab" bo trzeba ją podzielić na tyle państw. Pytany, na co powinna być przeznaczona ta kwota, premier Polski powiedział, że na cele związane z utrzymaniem pokoju na świecie. - Niestety celów jest o wiele, wiele więcej niż pieniędzy - zauważył.
Cameron nie chce jechać
Do tej pory udział w uroczystości w Oslo zapowiadali szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso i Parlamentu Europejskiego Martin Schulz oraz przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy.
Tymczasem premier Wielkiej Brytanii David Cameron oświadczył w piątek, że "osobiście nie pojedzie do Oslo". - Będzie tam wystarczająco dużo ludzi, żeby odebrać nagrodę - stwierdził. Dodał, że wolałby, aby do Oslo pojechali uczniowie z 27 państw UE. To pomysł komisarz UE ds. wewnętrznych Cecili Malmstroem.
Norweski Komitet Noblowski 12 października ogłosił, że laureatem tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla została Unia Europejska. W uzasadnieniu nagrody napisano, że UE od 60 lat przyczynia się do procesu pokoju, pojednania, demokracji i praw człowieka w Europie.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP,kk