Ofiarami są najczęściej młodzi mężczyźni, którzy skacząc "na główkę" do płytkiej wody łamią kręgosłup i resztę życia muszą spędzić na wózku inwalidzkim. Czasem taki skok kończy sie śmiercią.
Szef Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji Piotr Pawłowski w rozmowie z IAR wspomina, że 30 lat temu, podczas wakacji skoczył niefortunnie. Miał wtedy 16 lat. Uderzył głową o dno i złamał kręgosłup w odcinku szyjnym. W szpitalu usłyszał: "Sorry Piotr. Medycyna jest w tym przypadku bezradna, resztę życia przejedziesz na wózku". To było jak wyrok.
Piotr Pawłowski dodaje, że bardzo często przyczyną tragedii są zwykłe wygłupy i chęć popisania się przed rówieśnikami. W internecie pojawia się coraz więcej filmików dokumentujących takie brawurowe skoki. Im bardziej niebezpieczne, tym większą popularnością się cieszą.
Prezes Integracji podkreśla, że każdy w życiu ma wybór. Dlatego powinien 100 razy się zastanowić, czy chce resztę życia spędzić na wózku, "czy podejmowane ryzyko jest tego warte, bo czasu niestety nie da się cofnąć".