Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 19.03.2014

Rosja wprowadza swoje porządki na Krymie [analiza]

Ukraina jest bezsilna wobec działań Moskwy. Z znak protestu Kijów opuścił Wspólnotę Niepodległych Państw. Rząd zapowiedział wprowadzenie wiz dla Rosjan.

- Nikt ich tu nie chce i nikt ich tu nie wpuści - oświadczył samozwańczy premier Krymu Siergiej Aksjonow, którego cytuje agencja Interfax. Ta wypowiedź odnosiła się do przedstawicieli rządu, których premier Arsenij Jaceniuk chciał wysłać na półwysep.

Rosja zajmuje bazy na Krymie [relacja]

W związku z tym, że wicepremier Witalij Jarema i minister obrony Ihor Teniuch nie zostali wpuszczeni na półwysep zebrała się na nadzwyczajnym posiedzeniu ukraińska Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Podczas obrad zapadły dwie decyzje: po pierwsze Ukraina rozpoczęła proces wycofywania się ze Wspólnoty Niepodległych Państw a po drugie - zostaną wprowadzone wizy dla Rosjan.

Kijów nie zamierza militarnie odpowiadać na anekcję Krymu. Armia ukraińska jest za słaba, by mogła zmierzyć się z rosyjskim wojskiem.

- Wydarzenia ostatnich dni pokazały, że społeczność międzynarodowa jest bezradna wobec Rosji, a ewentualna pomoc zbrojna innych państw dla Ukrainy byłaby możliwa tylko w ostateczności - uważa szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Stanisław Koziej.

- Sama Rosja nie przekroczy pewnej granicy, która prowadziłaby do starcia militarnego. Sama Ukraina jak widzimy też prowadzi taką politykę, zdając sobie sprawę z wielokrotnej przewagi wojska rosyjskiego - powiedział gen. Stanisław Koziej.

(źródło: TVN24/x-news)

Przejmowanie przez Rosjan nowych baz wojskowych odbywa się bez rozlewu krwi. Z samego rana oddziały tak zwanej samoobrony Krymu szturmowały siedzibę dowództwa Marynarki Wojennej Ukrainy w Sewastopolu. Kiedy nad sztabem wywieszono rosyjskie flagi, część ukraińskich oficerów opuściła jednostkę. Gdy samoobrona weszła do ukraińskiej bazy, niemal natychmiast pojawił się tam dowódca rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, wiceadmirał Aleksandr Witko. Spotkał się z dowódcą ukraińskiej marynarki wojennej kontradmirałem Serhijem Hajdukiem. Wyniki ich rozmowy nie są znane.

Kilka godzin później agencje poinformowały, że Hajduk został zatrzymany na polecenie lokalnej prokuratury. Według relacji pracowników sztabu ukraiński admirał został wyprowadzony w kajdankach przez oficerów Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji. Prokuratura chce wyjaśnić, czy ukraiński dowódca rozsyłał do podległych sobie jednostek otrzymany z Kijowa rozkaz użycia broni wobec obywateli.

Sztab marynarki wojennej został przejęty przez wojsko rosyjskie. - Wszystkie pomieszczenia i cały teren sztabu kontrolują rosyjscy żołnierze. Trwa przekazywanie broni - powiedział rozmówca agencji Interfax-Ukraina. Ukraińscy wojskowi opuszczają sztab.

W odpowiedzi na działania Rosji na Krymie rząd w Kijowie najpierw ogłosił, że Ukraina odmówiła dalszego przewodniczenia Wspólnocie Niepodległych Państw (WNP), której pracami kieruje w tym roku. A później ogłosiła, że występuje z WNP.

Decyzja ta niewątpliwie nie spodoba się na Kremlu. Tym bardziej, że podczas wtorkowego orędzia Władimir Putin wiele czasu poświęcił tłumaczeniom historycznych związków między Moskwą a Kijowem. Prezydent Rosji nie akceptuje nowych władz Ukrainy. Nazwał ich "nacjonalistami, rusofobami, antysemitami i ekstremistami". Putin dał więc jasno do zrozumienia, że nie są to dla niego partnerzy do rozmowy, czy jakichkolwiek negocjacji.

Wieczorem pełniący obowiązki prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow zażądał uwolnienia ukraińskich wojskowych, zatrzymanych na Krymie, i zaprzestania prowokacji.Ma to nastąpić do godziny 20 naszego czasu. W przeciwnym razie, jak powiedział, zostaną podjęte adekwatne kroki, także o charakterze technicznym i technologicznym.

Wydarzenia na Krymie pokazują też, że Putin nie przejmuje się kolejnymi groźbami i zapowiedziami wprowadzenia sankcji przez rząd USA i wspólnotę europejską. W dzień po aneksji Krymu rozpoczęły się ćwiczenia lotnicze na dużą skalę w zachodnich regionach Rosji. Uczestniczy w nich około 40 samolotów myśliwskich i bombowców
Agencja Reutera twierdzi, że ćwiczenia mogą zwiększyć napięcie między Rosją a Sojuszem Północnoatlantyckim. - Odpowiemy na wszelką agresję wobec sojuszników NATO - zapowiedział wiceprezydent USA Joe Biden, który w Wilnie spotkał się z przywódcami Litwy i Łotwy. Według niego Rosja wstąpiła na "mroczną ścieżkę" izolacji.

Wiceprezydent
Wiceprezydent USA Joe Biden we wtorek w Warszawie, dzień później w Wilnie zapewniał, że Ameryka pamięta o swoich europejskich sojusznikach. FOTO.: EPA/VALDA KALNINA

Trudno powiedzieć, na ile słowa amerykańskiego polityka uspokoiły rządy krajów nadbałtyckich. - Po aneksji Krymu przez Rosję czujemy realne zagrożenie - mówiła prezydent Litwy Dalia Grybauskaite. Po spotkaniu z Bidenem apelowała o natychmiastowe działania w celu zwiększenia bezpieczeństwa w regionie. W odpowiedzi szef niemieckiego MSZ Frank-Walter Steinmeier przekazał szefowi rosyjskiej dyplomacji Siergiejowi Ławrowowi, że mandat dla misji Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) na Ukrainie musi zostać zatwierdzony w ciągu 24 godzin.

O wysłaniu misji obserwacyjnej OBWE na Ukrainę rozmawiała już kilka dni temu kanclerz Niemiec Angela Merkel z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Podejmowane już próby wysłania misji międzynarodowych obserwatorów na Krym nie powiodły się. Rosyjskie wojska nie wpuściły ich na Krym.

Kolejny krok rozważany na europejskich salonach to wykluczenie, bądź zawieszenie Rosji w grupie najbardziej uprzemysłowionych państw świata. Za tym drugim rozwiązaniem opowiedział się szef brytyjskiego rządu David Cameron. - Jeśli odwrócimy się od tego kryzysu i nie podejmiemy akcji, zapłacimy bardzo wysoką cenę na dłuższą metę - przestrzegał w trakcie wystąpienia w Izbie Gmin.

Już we wtorek pojawiła się informacja, że na najbliższe spotkanie przywódców G8 Putin nie dostał zaproszenia od prezydenta USA Baracka Obamy. Do tego spotkania ma dojść w przyszłym tygodniu w Hadze.

Kryzys ukraiński: serwis specjalny >>>

Agnieszka Jaremczak

''