To czarny scenariusz kreślony przez szefa polskiego rządu. - Już nikt w Europie nie może mieć złudzeń o co chodzi. Może zabraknie komuś odwagi, może interesy okażą się ważniejsze niż solidarność z Ukrainą, ale nikt nie będzie mógł spuszczać zasłony hipokryzji i udawać, że wszystko jest w porządku, albo że mamy do czynienia z jakimiś odruchami autonomii obywatelskiej. To powinno ułatwić rozmowę wewnątrz Europy na temat przyszłych relacji z Ukrainą i Rosją. Każdemu będzie trudniej kłamać na ten temat - powiedział Donald Tusk.
(źródło: TVN24/x-news)
Według niego, źle się stało, że to właśnie premier Viktor Orban mówił niedawno, iż mniejszość węgierska na Ukrainie powinna mieć swoją autonomię.
- Wypowiedzi dotyczące autonomii i podwójnego obywatelstwa dla Węgrów, są sprzeczne z ukraińskim prawem i nie sprzyjają deeskalacji konfliktu ani stabilizacji sytuacji w naszym kraju - oświadczył rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Jewhen Perebyjnis. Ambasador Węgier został wezwany do resortu, by wyjaśnić słowa Orbana.
(źródło: 5 kanal/x-news)
Według ukraińskich mediów, wysuwając żądania w sprawie autonomii premier Węgier zaakceptował propozycję Władimira Żyrinowskiego, przewodniczącego Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji, który w marcu zaproponował Węgrom rozbiór Ukrainy.
Stanowisko władz Węgier jest w Unii Europejskiej odosobnione. Przebywający z wizytą w Brukseli premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk mógł się przekonać o poparciu Zachodu dla zachowania integralności jego kraju. Dowodem na to może być porozumienie o wsparciu finansowym. Unijna pomoc makroekonomiczna wzrosła do ponad 1,5 miliarda euro. Dodatkowo 365 milionów ma być przeznaczone na wzmocnienie społeczeństwa obywatelskiego, reformy administracji publicznej i wymiaru sprawiedliwości.
Jaceniuk wspólnie z szefem Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso przestrzegli Moskwę przed używaniem gazu jako politycznej broni. Barroso uważa, że eskalacja konfliktu na Ukrainie nie leży w długoterminowym interesie Rosji i że prezydent Władimir Putin powinien konstruktywnie zaangażować się w zakończenie obecnego konfliktu, współpracując z Ukrainą i z UE.
- Unia jest najważniejszym partnerem ekonomicznym Rosji, jeśli chodzi o handel i inwestycje. Jeśli Rosja będzie kontynuować swe obecne działania, doprowadzi jedynie do swej dalszej izolacji na arenie międzynarodowej, co obserwowaliśmy już po aneksji Krymu - podkreślił.
Jednoznacznie po stronie Ukrainy stoją też Niemcy. A przynajmniej tego typu zapewnienia padły podczas wizyty Szefa MSZ Niemiec w Kijowie. Frank-Walter Steinmeier oświadczył, że liczy na sukces wyborów prezydenckich na Ukrainie.
(źródło: UA 1+1/x-news)
Do głosowania zostały niecałe dwa tygodnie. Rosja chce, by przed ostatnią niedzielą maja została omówiona przyszła struktura państwa ukraińskiego. Moskwa oskarża władze w Kijowie o "niechęć do rzeczywistego dialogu z przedstawicielami regionów, przede wszystkim na południu i wschodzie kraju", która "jest poważną przeszkodą na drodze do deeskalacji i budowy obywatelskiego zrozumienia na Ukrainie".
W oświadczeniu resortu napisano też, że wyniki tzw. referendów niepodległościowych w obwodach donieckim i ługańskim na wschodzie Ukrainy, powinny "stanowić dla Kijowa wyraźny sygnał o głębokim kryzysie wzajemnego zrozumienia, a w szerszym aspekcie - ukraińskiej państwowości".
Zdaniem Rosji w ewentualnych rozmowach powinni wziąć udział przedstawiciele separatystów. Berlin nie mówi "nie", ale stawia warunek: separatyści muszą zaprzestać stosowania przemocy.
Na to się jednak nie zanosi. Wtorek przyniósł kolejne tragiczne informacje ze wschodu kraju. W zasadzce na ukraińskich żołnierzy pod Kramatorskiem zginęło sześciu ukraińskich żołnierzy. Kolumna wojska biorąca udział w operacji antyterrorystycznej została zaatakowana. Około 30 prorosyjskich bojowników ukrytych w krzakach wzdłuż drogi użyło granatniki i broń automatyczną. W walce brały udział też helikoptery bojowe, które przyleciały na pomoc.
Kramatorsk i Słowiańsk to dwa miasta niemal w pełni kontrolowane przez wspieranych przez Moskwę terrorystów.
Tymczasem Rosja zaapelowała do ukraińskich separatystów, by przestrzegali planu OBWE dla Ukrainy. W oświadczeniu rosyjski MSZ napisał, że oczekuje też od Kijowa, że zrezygnuje z akcji zbrojnych wobec separatystów na wschodzie kraju.
Moskwa przypomniała, że zgodnie z opracowanym planem należy uwolnić wszystkich więźniów politycznych. MSZ Rosji zażądał ponadto, by ukraińskie władza skończyły z - jak to określono - "zastraszaniem cywilów". Rosjanie dodali, że jeśli Kijów podejmie odpowiednie kroki, przywódcy separatystów w Ługańsku i Doniecku będą "potrafili odpowiednio zareagować". Rosyjski MSZ dodał, że oczekuje zbadania wszystkich przypadków przemocy na wschodzie i południu Ukrainy, przede wszystkim starć i pożaru w Odessie.
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
IAR/PAP/asop