Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Trójka
Michał Przerwa 14.12.2013

Żandarm Afryki, czyli niewdzięczna rola Francji

Francuskie wojska robią porządek w Republice Środkowoafrykańskiej. Czy to powrót "Françafrique" - systemu współzależności Francji i Afryki, na której zwłaszcza ta druga różnie wychodziła? Opowiada o tym gość audycji "Raport o stanie świata" Grzegorz Dobiecki.
Francuscy żołnierze w drodze do Republiki ŚrodkowoafrykańskiejFrancuscy żołnierze w drodze do Republiki ŚrodkowoafrykańskiejSenior Airman James Richardson/wikimedia commons

Siły Unii Afrykańskiej zwiększyły swoją obecność w Republice Środkowoafrykańskiej do 6 tysięcy żołnierzy. Oprócz nich stacjonuje też 1600 Francuzów, którzy próbują zaprowadzić porządek. Większość kraju jest kontrolowana przez rebeliantów albo bojówki, którymi kieruje odsunięty od władzy prezydent François Bozizé. Obecny prezydent Michel Djotodia objął urząd w wyniku przewrotu wojskowego 24 marca. Ginie coraz więcej ludzi. Tylko w ubiegłym tygodniu zabito 500 osób. Prawie pół miliona ludzi musiało uciekać z domów.

Więcej komentarzy do bieżącej sytuacji na świecie znajdziesz na podstronach audycji "Raport o stanie świata" oraz "Trzy strony świata" .

- "Françafrique" - to słowo-klucz - opowiada Grzegorz Dobiecki, dziennikarz Polsat News. - To  twór, który łączy i splata Francję z frankofońską częścią Afryki w fatalnym uścisku, którego nie sposób rozerwać od wielu dziesięcioleci. To słowo składa się niby z dwóch członów: "Francji" i "Afryki". Ma jeszcze swój podtekst żargonowy. "Frique" to jest po francuski "kasa" - mówi gość audycji "Raport o stanie świata".

- To system, który sprawia, że od lat afrykańskie "elity" wysysają pieniądze z Paryża, a Paryż ma swój interes, żeby elity utrzymywać. Pieniądze, które płyną do Afryki w żadnym razie nie trafiają do potrzebujących, tylko do prywatnych kieszeni. Najlepszych przykładem jest Jean-Bédel Bokassa, władca Republiki Środkowoafrykańskiej, tyran i szaleniec, który mianował się cesarzem. Rządził w latach 1966 -1979 - dodaje Grzegorz Dobiecki.

Jego zdaniem taki system zaczął działać za czasów prezydenta Charlesa de Gaulle'a (rządził w latach 1959-1969). To była odpowiedź Francji na emancypację państw Afryki. Już za czasów prezydenta François Mitterranda (rządził w latach 1981-1995) pojawiały się głosy, żeby  zakończyć ten związek. Ale nie udało się tego zrobić.

- Przy okazji tego określenia pojawiają się kpiny z Francji, która tylko w Afryce może zrealizować swoje mocarstwowe interesy. Ale nie ma z czego kpić. Po pierwsze to bardzo bolesne i szkodliwe dla Afryki. Po drugie z tego wynika rola, której Francja nie chce, ale nie może się wyrzec, czyli żandarma Afryki - puentuje Dobiecki.

W audycji mówiliśmy także o następujących tematach:

- Na Ukrainie weekend buntu i negocjacji. Czy doczekamy się przełomu?

- Izraelska pisarka Jael Neeman opowiadała na czym polegało wychowanie w kibucu i dlaczego ten eksperyment nie przetrwał w nowoczesnym Izraelu?

Do słuchania audycji  "Raport o stanie świata" zapraszamy w każdą sobotę po godzinie 14.00.

(mp)