Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 10.08.2014

Rosyjskie embargo uderzy w polską gospodarkę. Co to oznacza dla budżetu państwa?

Rosja zamyka się na naszą żywność, Polska będzie przygotowywać pozew do Światowej Organizacji Handlu w sprawie rosyjskiego embarga, ważą się też losy czasowego zniesienia akcyzy na cydr, co miało pomóc sadownikom . A Ministerstwo Finansów nie wyklucza rewizji założeń przyszłorocznego budżetu.
Ministerstwo Finansów nie wyklucza rewizji założeń przyszłorocznego budżetu.Ministerstwo Finansów nie wyklucza rewizji założeń przyszłorocznego budżetu.Glow Images/East News
Posłuchaj
  • Trzeba też pamiętać o funduszach unijnych, które w przyszłym roku będą większe i mocno zasilą gospodarkę. Dlatego remedium na sankcje może być sprawna absorpcja środków UE – tłumaczył gość Radiowej Jedynki Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.(Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Polska odczuje skutki wojny handlowej z Rosją, ale i tak wzrost gospodarczy w naszym kraju w przyszłym roku powinien być na przyzwoitym poziomie – mówił na antenie Polskiego Radia 24 Rafał Antczak, członek zarządu firmy doradczej Deloitte.(Robert Lidke, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Ze względu na sankcje w handlu z Rosją będą konieczne zmiany prognoz wzrostu gospodarczego – uważa gość Radiowej Jedynki Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Dyrektorzy finansowi postrzegają kryzys na Ukrainie jako zagrożenie, które powinno zostać uwzględnione w planach firm, natomiast nie zakłóciło to ich pozytywnych ocen perspektyw – podkreślił na antenie Radiowej Jedynki Krzysztof Pniewski z firmy Deloitte. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Sytuacja jest niepewna, ale konstytucja nakłada ścisłe terminy dotyczące przygotowania projektu budżetu – przypomina gość Radiowej Jedynki Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Badanie przeprowadzone w połowie roku wskazuje na prognozę ożywienia gospodarczego, przy wysokiej stabilności – zauważył na antenie Radiowej Jedynki Krzysztof Pniewski z firmy Deloitte. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Rekompensat będą się domagali także rolnicy z innych krajów, więc tych środków będzie mniej – ocenia gość Radiowej Jedynki Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Sankcje nałożone przez Rosję są szerokie, ale to nie znaczy, że nie będą jeszcze rozszerzone – uważa gość Radiowej Jedynki Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Ożywienie gospodarcze w strefie euro jest kruche i EBC próbuje je podtrzymać, szczególnie w związku z sankcjami – przypomina gość Radiowej Jedynki Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Po eskalacji zapowiedzianych rosyjskich ograniczeń można zacząć  szacować, o ile obniży się wzrost gospodarczy w Polsce z powodu tych sankcji. Dotyczą one już nie tylko owoców, warzyw i wieprzowiny, ale również ryb, drobiu, wołowiny, mleka i produktów mlecznych. Jednak oszacowanie nie jest proste, ponieważ nie jest to tylko efekt bezpośredniego ograniczenia sprzedaży i eksportu polskiej żywności na rynek rosyjski, ale także wpływ ma niepewność związana z konfliktem ukraińsko-rosyjskim.

– Bezpośredni wpływ sankcji nie powinien być duży, ponieważ produkty nimi objęte to zaledwie 0,2 proc. polskiego PKB. Natomiast niepewność co do rozwoju sytuacji, związana z konfliktem, możliwość jego eskalacji i obawy, co do wyhamowania wzrostu gospodarczego w Polsce mogą spowodować, że polskie firmy będą bardzie ostrożnie podchodzić do ekspansji inwestycyjnej, do ich wzrostu i z większą rozwagą będą zatrudniały pracowników. To z kolei ograniczyłoby możliwości tego krajowego komponentu wzrostu gospodarczego. Dlatego ten wpływ może być większy niż wynikałoby to z udziału produktów objętych sankcjami w PKB  – tłumaczył gość Radiowej Jedynki Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.

Czy będzie korekta

Ta sytuacja nie będzie miała wpływu na wyniki budżetu w tym roku. Ponieważ rok 2014 został zaplanowany przy założeniu niższego wzrostu gospodarczego niż prawdopodobnie zostanie osiągnięty. Jeśli chodzi o projektowanie przyszłorocznego budżetu to wydaje się, że rewizja tych wstępnych założeń Ministerstwa Finansów jest prawdopodobna (przyjęto wzrost gospodarczy na poziomie 3,8 proc.). Jest to poziom wciąż możliwy do zrealizowania, ale minister finansów powinien przyjmować bardziej ostrożne założenia, żeby nie narazić się na ryzyko rewizji budżetu. – Dlatego założenie wzrostu gospodarczego na przyszły rok powinno być bardziej ostrożne, bardziej zachowawcze, w związku z tym ta rewizja jest i prawdopodobna, i zasadna  – dodaje ekspert.

Na razie przyjęto, że w 2015 nasza gospodarka urośnie o 3,8 proc., ale zdaniem wicepremiera Piechocińskiego wzrost może być o 0,6 punktu procentowego niższy. – Te 0,6 punktu procentowego to spora różnica. Jeśli chodzi o 2015 rok to trzeba uwzględnić wpływ tych sankcji na gospodarkę, ale trzeba też przypomnieć o funduszach unijnych, które w przyszłym roku będą większe i mocno zasilą naszą gospodarkę. Dlatego remedium na sankcje może być sprawna absorpcja funduszy UE – uważa gość Radiowej Jedynki.

Czas nagli, a niewiadomych przybywa

Prace nad przyszłoroczną ustawą budżetową jeszcze trwają, rząd najpóźniej do końca września musi skierować projekt do Sejmu. Wicepremier Janusz Piechociński uważa, że trzeba to zrobić najpóźniej jak się da, aby założenia były jak najbardziej aktualne. Dlaczego to może mieć znaczenie?

– Obecnie mamy do czynienia z narastającymi czynnikami niepewności, ryzyka dla wzrostu gospodarczego w najbliższych latach. O ile na początku tego roku dominował optymizm, i po wynikach pierwszego kwartału, kiedy gospodarka wyraźnie przyspieszyła pojawiło się oczekiwanie na utrzymanie tego trendu w kolejnych miesiącach, to teraz ten optymizm zaczyna słabnąć, a sankcje, i konflikt na Wschodzie tworzy dodatkowe ryzyka dla wzrostu gospodarczego, do tego spowalnia wzrost gospodarczy w strefie euro.

Ponadto tę strefę osłabią ograniczenia unijne, jeśli chodzi o eksport związany z sektorami militarnymi i wojskowymi. Te ryzyka są coraz wyraźniejsze – ocenia główny ekonomista Banku Millennium.

Dlatego teraz warto byłoby poczekać na rozwój sytuacji, na wykrystalizowanie się sytuacji na tych obszarach, która ciągle jest dynamiczna i złożyć projekt budżetu z założeniami, które będą najbardziej adekwatne i rzetelne.  – Ponieważ zbyt wczesne przyjmowanie projektu, na obecnym etapie, przy dzisiejszych ryzykach, byłoby zagrożeniem dla realizacji budżetu w przyszłym roku – dodaje ekspert.

Inaczej trzeba by np. robić korekty. Nowelizacje budżetu nie są co prawda czymś złym, ostatnio taka korekta miała miejsce rok temu, natomiast z politycznego punktu widzenia jest to coś, czego rząd będzie chciał uniknąć, gdyż opozycja wykorzystuje takie momenty do krytyki koalicji.

Pieniądze na rekompensaty

Czy w pracach nad przyszłorocznym budżetem należy też uwzględnić fundusze na ewentualne rekompensaty dla rolników, sadowników i producentów, którzy ucierpią na skutek wojny handlowej z Rosją? Problemy mogą mieć też inne branże, np. transportowa, spedycji i logistyki. Przewoźnicy już mówią o stratach, szacują, że wartość ich przychodów z tytułu braku przewozów do Rosji, to co najmniej 700 mln euro.

– Rekompensaty to będzie bardziej element budżetu unijnego niż naszego polskiego, i jeśli będą one wypłacane, to raczej ze środków Komisji Europejskiej, a nie lokalnych, krajowych pieniędzy. Ponieważ nie jest to efekt naszych wewnętrznych działań, ale polityki stosowanej przez Unię Europejską wobec Rosji – podkreśla Grzegorz Maliszewski.

Stanowisko RPP

Jeśli wzrost gospodarczy będzie słabszy i będzie też niska inflacja, gdyż produkty objęte sankcjami zostaną w Polsce, a mamy dodatkowo duży urodzaj, to być może należy spodziewać się kolejnych obniżek stóp procentowych.

– Ryzyko obniżek stóp procentowych wzrosło w ostatnich miesiącach, ponieważ gospodarka zaczęła wytracać ten dynamizm, i wzrost gospodarczy raczej się będzie stabilizował, a nie przyspieszał, przy bardzo niskiej inflacji, może nawet ujemnej, czyli będzie presja na RPP. Natomiast trzeba zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze, ten spadek inflacji, z którym mamy do czynienia obecnie, jest wywołany czynnikami, na które RPP nie ma wpływu. Po drugie – jest możliwe osłabienie złotego – prognozuje Grzegorz Maliszewski .

Jest też perspektywa spowolnienia gospodarczego, może więc RPP powinna obniżyć stopy procentowe, by dać impuls do rozwoju gospodarki.

– Mamy pole manewru na stopach procentowych, do dołu. I Rada może rozważyć taki instrument. Ale musi ona też brać pod uwagę dłuższą perspektywę, 9–12 miesięcy. Gdybyśmy byli w strefie euro, to stopy procentowe mielibyśmy na poziomie zerowym. To pokazuje, że taki kraj jak Polska nie może myśleć, że prowadzi niezależną politykę pieniężną, bo gdyby tak było, to bylibyśmy na takim konkurencyjnym, niskim poziomie stóp procentowym. A nie jesteśmy. W strefie euro mielibyśmy koszt pieniądza „0” – proponuje Rafał Antczak, członek zarządu firmy doradczej Deloitte, gość  Polskiego Radia 24.

Euro – czyli remedium?

Słabnący złoty to droższy import. Paliwa będą drożały, koszty funkcjonowania przedsiębiorstw też będą wyższe. Jak temu przeciwdziałać?

– Polska powinna jak najszybciej wejść do strefy euro. Historia z opcjami walutowymi pokazała, jak ten kurs może wpływać na kondycję przedsiębiorstw. Słyszymy, że jak złoty będzie słabł, to eksport będzie się rozwijał. Po stronie bilansu handlowego czasami to jest prawda. Natomiast po stronie bilansu finansowego, te zmienności kursu walutowego dla eksportu i importu nie są korzystne. Dlatego ten bilans łączny wskazuje, że niekoniecznie osłabienie złotego powoduje wzrost konkurencyjności w długim okresie czasu, tak może być co najwyżej w krótkim okresie. Długookresowo o sile gospodarki decydują inne czynniki, a nie tylko wahania kursu walutowego. To propaganda, że im dłużej będziemy mieli własną walutę, tym lepiej będziemy się rozwijać. Są pewne ryzyka, a Polska jest już tym elementem globalnych ryzyk, jako kraj średni, i dlatego lepiej byłoby być w strefie euro. Takie wnioski wyciągnęły Kraje Nadbałtyckie, które z uwagi i na ryzyko Rosji, i globalne, stwierdziły, że lepiej wejść do strefy euro, niż ryzykować zmienność własnej waluty – powiedział Rafał Antczak.

W obecnej sytuacji, gdybyśmy byli w strefie euro, byłoby to dla nas korzystniejsze.

– Gdybyśmy byli w tej strefie po kursie 4,0 zł za euro, to byłby to bardzo dobry kurs dla eksporterów, konkurencyjność została by zachowana, i byśmy się nie obawiali tego, co rynki finansowe mogą zrobić z naszymi oszczędnościami – uważa gość PR 24. I dodaje, że aby to zrobić, to rząd musiałby się zdecydować na kurs na strefę euro. – A na razie się na to nie decyduje, ponieważ nie chce zaprowadzić porządku w budżecie. Polityka fiskalna i odpowiednie limity deficytu budżetowego są kluczowe, byśmy spełnili nominalne warunki członkowstwa.

Sankcje mogą wymusić nowe myślenie…

Wzrost może być w tym roku niższy niż się spodziewano. Rząd planował w ustawie budżetowej, że wyniesie on 2,5 proc., potem były wyższe prognozy, do 3 proc., ale ostatecznie  ocenia się go na 2,6 proc.

– Makroekonomiczny, krótkookresowy wpływ sankcji na polską gospodarkę nie jest do końca jasny. Na pewno pewne obszary rolnictwa zostaną bardziej dotknięte, np. sadownictwo. Ale w makroekonomii są też inne czynniki, które rekompensują straty po jednej stronie: jeżeli się okaże, że polski handel zagraniczny, handel żywnością,  przekieruje się na inne rynki, co nie jest niemożliwe. Wymaga to zabiegów dyplomatycznych i aktywności samych firm. Polska już kiedyś przeprowadziła taką operację, w znacznie gorszych warunkach, kiedy rozpadła się w 1991 roku RWPG, gdzie handlowano w oparciu o rubla transferowego, tylko z krajami bloku socjalistycznego. Po rozpadzie Polska przekierowała swoje zainteresowania handlowe na Zachód. I tak jak w 1991 roku gospodarka spadała o 7 proc., to rok później wzrost wynosił 2, 6 proc. I teraz warto wyciągnąć wnioski z tej historii – uważa Rafał Antczak.

… także o surowcach

Lekcja rosyjskich sankcji zapewne jeszcze się nie skończyła. Ropa i gaz, to dwa surowce które importujemy w dużych ilościach z Rosji, jesteśmy uzależnieni od tych dostaw. Na razie nie ma informacji, by miało się w tym zakresie wydarzyć coś niedobrego, ale konflikt może się rozwinąć.

– Jeśli przez 20 lat nie potrafiliśmy zbudować polityki uniezależnienia się surowcowego od Rosji, to nie zbudujemy jej także przez 2 lata. Teraz może jest wreszcie ten moment, kiedy trzeba będzie to zrobić i np. zacząć wiercić w poszukiwaniu gazu łupkowego. Przypomnijmy, że te sześćdziesiąt parę odwiertów, które zostały zrobione przez ostatnie 3 lata, to tyle odwiertów robi się w stanie Teksas (porównywalny wielkością do Polski) w ciągu jednego dnia. To obrazuje, jak się podchodzi do poszukiwań w USA, a jak w Polsce – komentuje gość Polskiego Radia 24.

Wskazówki na przyszłość

Żeby Polska była odporna na te wszystkie nieprzyjazne działania, to już dawno, od lat powinniśmy mieć politykę energetyczną, która pozwoli na niezależność energetyczną oraz powinniśmy być w strefie euro, i wówczas stopy procentowe byłyby na bardzo niskim poziomie i nie byłoby ryzyka kursowego.

– Ale tego nie da się zrobić w ciągu jednego roku, jest to strategia ekonomiczna, którą buduje się latami. Między innymi właśnie na takie gorsze czasy – dodaje Rafał Antczak.

Dyrektorzy-optymiści

Zmienia się nie tylko coraz bardziej konsekwentna polityka unijna wobec Rosji, ale także nastroje wśród przedsiębiorców. Opublikowano wyniki badania przeprowadzonego w połowie roku, wśród dyrektorów finansowych dużych firm w Polsce. Co z niego wynika?

– Dyrektorzy finansowi w Polsce postrzegają kryzys na Ukrainie jako istotne zagrożenie, które powinno zostać uwzględnione w planach gospodarczych firm, natomiast nie zakłóciło to ich pozytywnych ocen perspektyw gospodarczych najbliższych lat. Ponad połowa badanych uważa, że wzrost gospodarczy w 2014 roku przekroczy 2,6 proc., poziom inflacji będzie bardzo niski, a kurs walutowy stabilny. Po raz pierwszy od początku prowadzenia tego badania mamy najwyższy poziom stabilności gospodarczej – podkreślił na antenie Radiowej Jedynki Krzysztof Pniewski z firmy Deloitte.

Być może teraz te opinie byłyby nieco inne. Ponieważ ostanie badania koniunktury wykazują pogorszenie tych nastrojów, tego optymizmu firm, które jednak obawiają się spadku zamówień, szczególnie eksportowych.  – Dlatego plany inwestycji i zatrudnienia mogą zostać zrewidowane i to jest zagrożeniem dla naszego wzrostu gospodarczego – komentuje główny ekonomista Banku Millennium.

I zapewne trzeba będzie jednak zrewidować założenia ustawy budżetowej na 2015 rok.

Sylwia Zadrożna, Robert Lidke, Małgorzata Byrska


''