Film ukazuje fragmenty z codziennego życia Joanny Sałygi i jej synka Janka. Podczas zdjęć Anecie Kopacz udało się nawiązać z nimi bardzo osobistą relację, choć początkowo nie brakowało trudności.
- Nie miałam niestety tej szansy, żeby znać Joannę wcześniej. Spotkałyśmy się i od razu zaczęliśmy kręcić film. Na początku więcej było zakazów, niż przyzwoleń. Stopniowo te granice się przesuwały, aż wreszcie pewnego dnia mąż Joanny Piotr powiedział mi w rozmowie telefonicznej:" Przecież ona tak ci ufa, że pozwoli ci na wszystko. Nie musisz o nic pytać, ty mów, co będziesz robić”. To było dla mnie ogromne wyróżnienie i wielki zaszczyt - podkreślała w audycji "Dosłownie kultura" reżyserka.
Aneta Kopacz nie była pierwszym filmowcem, który chciał stworzyć obraz o Joannie Sałydze. Początkowo ona również spotkała się z odmową. - Usłyszałam od Joanny, że nie chce filmu, że blog jej wystarczy. Poprosiłam, by dała mi minutę na wyrażenie tego, jak ja to czuję, i jeżeli nadal będzie przeciwna, to już nigdy więcej nie będę jej namawiać. Gdy skończyłam, powiedziała "OK" - wspominała reżyserka.
Kultura w Polskim Radiu w serwisie You Tube >>>
Film "Joanna" znalazł się na tzw. krótkiej liście filmów, które mają szansę zdobyć nominację do Oscara w kategorii "krótkometrażowy dokument". Spośród 8 tytułów, które przeszły pierwszy etap selekcji, nawet 5 może zostać wyróżnionych nominacją. Decyzję Akademii Filmowej poznamy 15 stycznia 2015 roku.
Rozmawiała Joanna Sławińska.
pg/mm